Miśkiewicz: Przegrana zawsze boli, a zwłaszcza na swoim stadionie
Bramkarz „Białej Gwiazdy” Michał Miśkiewicz nie ma wątpliwości, że przy bramce, którą strzelił dla Ruchu Grzegorz Kuświk, nie miał najmniejszych szans. - Rzuciłem się, ale i tak nic to nie pomogło - stwierdza.
fot. Ryszard Kotowski
- Miałem grypę żołądkową. Nie jest to zbyt ciekawe doświadczenie. Na szczęście udało mi się przy pomocy doktora stanąć na nogi i w dniu meczu wszystko było już w porządku - tłumaczy Michał Miśkiewicz.
Bramkarz „Białej Gwiazdy” nie ma wątpliwości, że przy bramce, którą strzelił dla Ruchu Grzegorz Kuświk, nie miał najmniejszych szans. - Rzuciłem się, ale i tak nic to nie pomogło, bo strzał był bardzo precyzyjny. Piłka była dobrze dograna do Kuświka, choć pewnie zabrakło przy tej sytuacji również odpowiedniego krycia - tłumaczy.
W sobotę Wisła zagrała bez Arkadiusza Głowackiego. Zapytaliśmy zatem Miśkiewicza, czy odczuł różnicę w grze bloku obronnego drużyny. - Arek jest bardzo dobrym zawodnikiem, jest teraz w formie i jako kapitan daje dużo dobrego drużynie. Jego brak był na pewno odczuwalny, ale też Michał Nalepa poradził sobie na tyle dobrze, że nasza obrona funkcjonowała tak jak powinna - mówił golkiper Wisły.
Miśkiewicz nie kryje, że porażka z Ruchem bardzo go zabolała. - Niestety, ponieśliśmy pierwszą porażkę u siebie w tym sezonie. Przegrana zawsze boli, a zwłaszcza na swoim stadionie. Tym bardziej, że nasza twierdza była do tego meczu niezdobyta. Trzeba jakoś to przetrawić i dalej robić swoje - ocenia nazywany przez kolegów Misiek.
Piłkarz zapytany, dlaczego Wisła przestała strzelać bramki, ze swojej perspektywy ocenia: - Coś nam się zablokowało. Mamy jednak duży potencjał ofensywny i liczę na to, że szybko to się odwróci. Wierzę, że już w meczu z Legią pokażemy, że stać nas na wiele. Na pewno jednak musimy zagrać o wiele lepiej niż w meczu z Ruchem, bo wiadomo, jakim zespołem jest Legia. W sobotę Ruch grał przede wszystkim solidnie i twardo. Nie wiem, czego nam zabrakło. Może większej wiary, że jesteśmy w stanie skruszyć ten ich mur i trochę też szczęścia, bo jednak kilka tych sytuacji na strzelenie gola stworzyliśmy sobie.
W meczu z Legią Warszawa, który krakowianie rozegrają już w najbliższą niedzielę, obu drużynom przyjdzie rywalizować przy pustych trybunach. To efekt kar nałożonych na warszawski klub za burdy w czasie spotkania z Jagiellonią. Już teraz Miśkiewicz zastanawia się, jaki to będzie miało wpływ na grę.
- Nie ma co kryć, że trochę dziwnie gra się ligowy mecz przy pustych trybunach - mówi bramkarz. - Na pewno może to wpłynąć na Legię, bo nie będzie miała takiego wsparcia na swoim terenie, jak zwykle.