Wisła Kraków: „Misiek” nie może spać spokojnie
Piłka nożna. Łukasz Załuska czekał ponad miesiąc, żeby rozegrać mecz w zespole „Białej Gwiazdy”. Teraz zapowiada ostrą walkę o miejsce między słupkami z Michałem Miśkiewiczem.
fot. Fot. Piotr Hukało
Łukasz Załuska musiał czekać dobrze ponad miesiąc, żeby znów wejść do bramki Wisły Kraków. Golkiper „Białej Gwiazdy” zagrał w Pucharze Polski w meczu z Zagłębiem Sosnowiec 9 sierpnia, a kolejny występ zaliczył dopiero w miniony wtorek w Chojnicach, również w pucharowych rozgrywkach.
WIDEO: Załuska po meczu pucharowym Wisły Kraków
Źródło: gazetakrakowska.pl
Oba te mecze Wisła wygrała, awansując w ten sposób już do ćwierćfinału Pucharu Polski, ale pozycja Załuski w krakowskim zespole nie jest w pełni komfortowa, bo krok przed nim jest w tym momencie Michał Miśkiewicz, który ustabilizował formę i prezentuje się z bardzo dobrej strony w meczach ligowych. Załuska zapowiada jednak, że podejmie walkę o wyjściowy skład.
Trudno przewidzieć, jak potoczyłaby się cała rywalizacja obu bramkarzy, gdyby nie kontuzja Załuski. Przypomnijmy, że sezon w bramce Wisły rozpoczął co prawda Miśkiewicz, ale po wpadce w Gdyni szansę dostał były golkiper m.in. Celticu Glasgow i można powiedzieć, że ją wykorzystał, bo bronił przynajmniej poprawnie w ligowych meczach z Lechią Gdańsk i Cracovią.
Później przyszedł jednak wspomniany mecz z Zagłębiem Sosnowiec, w którym Załuska nabawił się kontuzji. Dzięki temu do bramki wszedł ponownie Michał Miśkiewicz i znów można mówić o wykorzystanej szansie, bo „Misiek” jest ostatnio pewnym punktem drużyny, o czym świadczy m.in. czyste konto bramkarza Wisły w meczach z Piastem Gliwice i Legią Warszawa. Załuska nie składa jednak broni, co potwierdził niezłym występem w Chojnicach.
Gdy jednak po końcowym gwizdku zapytaliśmy bramkarza, czy tak to teraz ma już wyglądać na stałe, że on broni w Pucharze Polski, a Miśkiewicz w lidze, Załuska odparł zdecydowanym głosem: - O to trzeba zapytać trenera, ale mnie na pewno nie zadowala bronienie tylko w pucharze. To był mój pierwszy mecz po kontuzji. Dopiero od niedawna zacząłem trenować na sto procent. Będę starał się zrobić wszystko, żeby trener Wdowczyk miał duży ból głowy.
Mecz w Chojnicach miał być testem dla Łukasza Załuski. I spotkanie to generalnie wypadło na plus, choć można mieć również pewne wątpliwości, czy bramkarz „Białej Gwiazdy” nie mógł obronić strzału Patryka Mikity, po którym I-ligowiec zdobył jedyną bramkę. Owszem Mikita uderzył z dystansu w sposób zaskakujący, piłka przy tym nieprzyjemnie skozłowała, ale jak przyznaje Załuska, drużyna i on byli przygotowani akurat na takie strzały zawodnika Chojniczanki.
- Mikita mocno uderzył, ale ostrzegaliśmy się przed meczem, że trzeba uważać na te jego strzały z dystansu - przyznaje Łukasz Załuska.
Po chwili oddał rywalowi, że ten napędził sporo strachu wiślakom. - Zostawiliśmy sporo zdrowia na boisku, żeby awansować - mówi bramkarz. - Chojniczanka stworzyła sporo sytuacji, ale oni już w lidze wygrali tutaj większość meczów. Nie przez przypadek są na drugim, trzecim miejscu. Cieszymy się, że udało nam się awansować, a Chojniczance życzymy awansu do ekstraklasy.
O utrzymanie w tej ostatniej walczy w tym momencie Wisła A choć krakowianie ostatnio odzyskali nieco równowagę, bo po serii siedmiu porażek z rzędu nie przegrali dwóch kolejnych meczów, a licząc z Pucharem Polski nawet trzech, to w sobotę czeka ich ciężki wyjazd do Płocka. W tym momencie trzeba spodziewać się, że bramki „Białej Gwiazdy” w tym spotkaniu bronił będzie raczej Miśkiewicz, ale Załuska wylicza, co Wisła jako zespół musi poprawić, żeby liczyć na punkty z imienniczką z Płocka. - W Chojnicach, już przy korzystnym dla nas wyniku, było zdecydowanie zbyt nerwowo - tłumaczy bramkarz. - Powinniśmy bronić się dalej od własnej bramki. Te trzy ostatnie minuty zepsuły nam sporo krwi, ale najważniejszy w takiej sytuacji jest awans. Cieszymy się tym bardziej, że te dwa ostatnie mecze w lidze pokazały, że idziemy w dobrym kierunku. Spotkaniem w Pucharze Polski nie chcieliśmy tego zepsuć.