menu

Michał Miśkiewicz: Chcemy udowodnić, że gra w drugiej ósemce to był wypadek przy pracy

17 kwietnia 2016, 23:07 | (bk)

Michał Miśkiewicz nie miał zbyt wiele pracy w meczu z Górnikiem Zabrze. Bramkarz Wisły Kraków puścił co prawda jednego gola, ale był to bardziej prezent od Richarda Guzmicsa, który podał piłkę do Romana Gergela, niż wynik składnej akcji zabrzan. Dla Miśkiewicza najważniejszą sprawą było jednak zwycięstwo w tym spotkaniu.


fot. Wojciech Matusik

– Taki był nasz cel, który udało nam się zrealizować – mówi Michał Miśkiewicz. – Kolejnym celem będą trzy punkty w następnych meczach. Przez najbliższe sześć spotkań chcemy udowodnić, że stać nas na o wiele więcej niż grę w dolnej ósemce. To pozwoli nam ze spokojną głową szykować się do następnego sezonu, w którym pokażemy, że to, że znaleźliśmy się dolnej połówce tabeli, to był wypadek przy pracy.

O straconej bramce i błędzie Guzmicsa, Miśkiewicz mówi natomiast: – Często tak się zdarza, że pewnych rzeczy się nie przewidzi i sami jesteśmy dla siebie groźniejsi niż przeciwnik. Górnik nie istniał w pierwszej połowie do momentu strzelenia tej bramki. Niepotrzebnie ich trochę napędziliśmy, ale koniec końców, wszystko dobrze wyszło i cieszymy się z trzech punktów.

Wisła w tym spotkaniu miała fragment w drugiej połowie, gdy nieco oddała pole Górnikowi, tak jakby nie wiedziała do końca, czy bronić nikłego prowadzenia, czy jednak szukać trzeciego gola.
– To wynika bardziej z psychiki – tłumaczy Miśkiewicz. – Jak jest 60 czy 70 minuta i ma się tę jedną bramkę przewagi, to nie chce się popełnić jakiegoś błędu i bardziej chce się ten wynik „dowieźć”, który się ma. To był pierwszy mecz w tej grupie spadkowej i bardzo ważne były trzy punkty. Trochę to w głowach siedziało, ale mam nadzieję, że to będzie powoli „puszczało” i każdym następnym meczu takich sytuacji już nie będzie.

Krakowianie wygrali z ostatnim w tabeli Górnikiem Zabrze, w środę zagrają natomiast z przedostatnim Górnikiem Łęczna. Jeśli wygrają, to ich sytuacja w walce o utrzymanie będzie już bardzo dobra. – Taki mamy cel – mówi Miśkiewicz. – Jeśli nawet trzy punkty w Łęcznej nie pomogą, to jak najszybciej będziemy chcieli wypracować sobie taką pozycję wyjściową, żeby ze spokojną głową myśleć o graniu w piłkę, jeszcze bardziej atrakcyjną, może jeszcze bardziej ofensywną.

Na koniec padło pytanie o taktykę, w jakiej zagrała Wisła. Gra z trójką w obronie to była nowość, wprowadzona przez trenera Dariusza Wdowczyka.
– Myślę, że dla każdego to jest różnica, bo nieco inaczej pewne sytuacje wyglądają – przyznaje Miśkiewicz. – Jakoś nie było specjalnie okazji, żeby to przetestować w meczu, bo nie było ani dłuższej przerwy, ani sparingu. Jeśli dalej będziemy to grali, to będzie się krystalizowało i na pewno będzie lepiej wyglądało niż w tym momencie.


Polecamy