Michał Mikołajczyk (Puszcza Niepołomice): PZPN trochę pokrzyżował mi plany. Ślub mam 23 czerwca
- Myślę, że przez wielu byliśmy skazywani na porażkę, więc tym bardziej smakuje to, że trochę utarliśmy nosa innym drużynom, wielkim markom - mówi Michał Mikołajczyk, kapitan i obrońca Puszczy Niepołomice, która dwie kolejki przed zakończeniem sezonu zapewniła sobie utrzymanie w I lidze.
fot. Andrzej Wiśniewski
– Utrzymanie się – dla Pana pierwsze w I lidze – jakie to uczucie?
– Bardzo przyjemne. Może nie da się go porównać z wrażeniami po awansie, jednak jest podobna satysfakcja z tego, że wykonało się zadanie.
– Unikniecie nerwowej końcówki rozgrywek, ten komfort dają wam 42 punkty zdobyte w 32 dotychczasowych meczach. To chyba niezły sezon?
– Jak najbardziej. Tak jak mówię: osiągnęliśmy cel, z jakim przystępowaliśmy do rozgrywek. A myślę, że przez wielu byliśmy skazywani na porażkę, więc tym bardziej smakuje to, że trochę utarliśmy nosa innym drużynom, wielkim markom. Górnik Łęczna rok temu był w ekstraklasie, my w II lidze. Teraz on do końca będzie się bić o utrzymanie w Ilidze, a my sobie to już zapewniliśmy (przed Puszczą jeszcze niedzielny mecz z Pogonią w Siedlcach i tydzień później u siebie z Miedzią Legnica – przyp.).
– Przyczynił się Pan do tego, strzelając w niedzielę Górnikowi gola – swojego pierwszego w I lidze, pierwszego od dwóch lat w ligowym meczu.
– Zgadza się. Cieszę się bardzo, że udało mi się strzelić bramkę w I lidze. W meczu ze Stomilem trafiłem w poprzeczkę, w Grudziądzu też miałem okazję, już myślałem, że zaczarowana jest dla mnie ta bramka. Jednak, tak się zastanawiając, gol przyszedł w idealnym momencie. Nie zamieniłbym tej bramki na inną.
– Dużym zaskoczeniem było już to, że wykonuje Pan rzut wolny.
– Były w tej rundzie takie sytuacje, że mieliśmy rzuty wolne, w których trzeba było strzelać lewą nogą, ale oddawałem piłkę chłopakom z zespołu. W tym momencie postanowiłem jako kapitan wziąć odpowiedzialność. Dzień przed meczem trenowałem ten element i całkiem nieźle mi to wychodziło. I kiedy podjąłem się wykonania rzutu wolnego, to miałem takie przeczucie, że będzie dobrze.
– Wygraliście 2:0, to był siódmy w tym roku mecz Puszczy bez straconego gola. Generalnie tracicie wiosną mniej bramek niż jesienią. Przypadek?
– W przerwie między rundami trener dokonał analizy i zwrócił nam uwagę na indywidualne błędy, które skutkowały utratą głupich – mówiąc w cudzysłowiu – bramek. W tej rundzie też nie uniknęliśmy indywidualnych błędów, ale myślę, że było ich mniej i stąd ta liczna straconych bramek jest zdecydowanie mniejsza. Tak mi się przyjamniej wydaje, bo nie jestem trenerem.
– Utrzymanie w I lidze oznacza, że ze spokojną głowa może się Pan przygotowywać do najważniejszego wydarzenia w życiu osobistym.
– Tak, tyle że PZPN mi trochę pokrzyżował plany, przyspieszając rozpoczęcie rozgrywek pierwszoligowych w nowym sezonie. Nasz okres przygotowawczy zacznie się dużo wcześniej niż można było zakładać, trener już wspominał, że będzie to w połowie czerwca. A ślub mam 23 czerwca, więc będę musił prosić o jakieś zwolnienie z tej okazji.