menu

Manekin Challenge - copyright by Radosław Cierzniak

23 listopada 2016, 21:28 | SK

Jeszcze długo kurz będzie opadał po wczorajszym meczo-memie w Dortmundzie. Dwanaście bramek, obustronne mordobicie i fajerwerki na sam koniec - to był piękny spektakl, o którym wnukom opowiadać będziemy. I o ile nie spodziewaliśmy się cudów po mocno przekombinowanej defensywie, o ile bardzo miło zaskoczył nas Ibrahimović Prijović, o tyle z jednym pogodzić się nie możemy - z postawą Radosława Cierzniaka.

Manekin Challange - copyright by Radosław Cierzniak
fot. Martin Meissner
Manekin Challange - copyright by Radosław Cierzniak
fot. Martin Meissner
Manekin Challange - copyright by Radosław Cierzniak
fot. Martin Meissner
Manekin Challange - copyright by Radosław Cierzniak
fot. Martin Meissner
Manekin Challange - copyright by Radosław Cierzniak
fot. Martin Meissner

fot.

fot.
1 / 7

[galeria]Facet wybrał sobie najgorszy możliwy moment na zaprezentowanie swojego Manekin Challenge. Jasne, obrońcy mu nie pomagali - i to delikatnie mówiąc - ale bramkarz jest niestety od tego, by drużynie pomóc. Przede wszystkim nie zaszkodzić, ale również pomóc. Być opoką. Zapewnić przetrwanie. Być tym, który czasami, nawet wbrew logice (jak Lloris!) uchroni przed stratą bramki. Cierzniak wczoraj nie tylko nie pomógł, ale i zaszkodził.

Borussia oddała dziewięć celnych strzałów na bramkę Legii, z czego aż osiem znalazło drogę do siatki. Obroniony przez Cierzniaka jeden jedyny strzał fetowany był na Twitterze jak zwycięski karny Krychowiaka w meczu ze Szwajcarią. Ocena "5" od Kickera (nawet pamiętając, że u nich "1" to klasa światowa) to chyba grzecznościowy ukłon Niemców w stronę swoich sąsiadów.

Dla kontrastu - przeciwko temu samemu rywalowi - Arkadiusz Malarz. W pierwszym meczu obu zespołów, zakończonym przecież brutalnym 0:6, Malarz obronił dziewięć strzałów rywali. A były to takie uderzenia, że gdyby przynajmniej trzy z nich przepuścił, to nikt nie miałby do niego pretensji. Sam przeciwko wszystkim, bo koledzy też pomocą go nie rozpieszczali (trzeci gol Bartry). Zrobił jednak coś, czego Cierzniakowi wczoraj zabrakło - pomógł zespołowi.


Celne strzały Borussii na bramkę Malarza - na niebiesko udane interwencje bramkarza Legii, na żółto gole (źródło: STATS ZONE).

- Występ Radosława Cierzniaka w spotkaniu z Borussią Dortmund był zaplanowany. Zasłużył na szansę w Lidze Mistrzów. To jak pracuje i wspiera kolegów jest wzorcowe - powiedział na pomeczowej konferencji Jacek Magiera. I o ile szansę od trenera można w pełni zrozumieć, o tyle trzeba Cierzniaka po niej uczciwie rozliczyć. A ocena jego występu jest niestety taka, że z utęsknieniem czekamy na przeżywającego swoją kolejną młodość Malarza.

PS. Na koniec mała karta z historii - Cierzniak pobił wczoraj swój osobisty rekord wpuszczonych bramek, kasując historyczny wyczyn Piotrcovii Piotrków Trybunalski z sezonu 2002/2003...


Źródło: 90minut.pl

LIGA MISTRZÓW w GOL24


Więcej o LIDZE MISTRZÓW - newsy, wyniki, terminarze, tabele


Legia wśród historycznych niespodzianek Ligi Mistrzów [GALERIA]

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy