Makuszewski: Sadajew musi się zastanowić, co zrobić, by nas nie osłabiać
Do czerwonej kartki nikt z fanów nie żałował przyjścia na stadion. Później niestety się posypało. Była obrona Częstochowy - mówi o przegranym 1:2 spotkaniu z Lechem Poznań skrzydłowy Lechii Gdańsk Maciej Makuszewski.
Ten mecz byłby pewnie pod kontrolą, gdyby nie czerwona kartka dla Zaura Sadajewa.
To oczywiste. Ciężko grać w takim tempie i z taką taktyką, kiedy w drużynie biega o jednego mniej. Lech to wykorzystał, tyle.
Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy miałeś okazję na 2:0. Zmarnowałeś.
Zgadza się. Gdybym strzelił, to była duża szansa na trzy punkty. Nie strzeliłem i przegraliśmy.
Żal przegranej o tyle większy, że z trybun oglądało mecz 25 tys. kibiców. To druga frekwencja w historii występów Lechii na PGE Arenie.
Oczywiście, że żal porażki. Myślę jednak, że do momentu czerwonej kartki nikt z fanów nie żałował przyjścia na stadion. Później niestety się posypało. Była obrona Częstochowy.
Rozmawiałeś z Sadajewem o sytuacji, po której dostał czerwoną kartkę? Coś jest z nim nie tak.
Nie, nie rozmawiałem. Nie wiem, dlaczego ja miałby to robić. To że znam język rosyjski nie oznacza, że muszę mu coś wyjaśniać, pouczać, ochrzaniać, jak trener. Nie, takie zadania należą do naszego szkoleniowca, ja absolutnie nie uzurpuję sobie do tego prawa. Nie wiem, czy do takiej rozmowy doszło między Sadajewem a trenerem Machado.
Wkurzenie na Sadajewa musiało jednak być. Osłabił was w głupi sposób.
Nie da się ukryć. Wszystko było w porządku, gra nam się układała, a tu nagle taki gong, bum - bańka pękła. Do pewnego momentu stawialiśmy opór Lechowi. Nie ma co ukrywać, że byli konsekwentni w działaniach. Gole strzelili niemal identyczne.
Po meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała powiedziałeś, że w jednym ze spotkań poprzedniego sezonu Sadajew dostał kartkę tylko dlatego, że - tu cytat z Twojej wypowiedzi - "nie jest stąd". A to aby nie jego krewki temperament, którego nie potrafi okiełznać, ma znaczenie na to, że sędzia sięga do kieszeni?
Nie chcę tego komentować. On musi się po prostu zastanowić, co musi zrobić, by nie osłabiać drużyny. Bo to jest osłabianie. Nawet jeżeli dostanie po jednej żółtej, to i tak jak uzbiera cztery, to ma pauzę. Dzisiaj dostał bezpośrednio czerwoną kartkę. Nie wiem, na ile go zawieszą.
Wy jako koledzy z szatni możecie mu pomóc w trzymaniu nerwów na wodzy?
Były już z nim dyskusje na ten temat. Każdy doskonale wie, zwłaszcza przeciwnicy, że trzeba go prowokować. Nie dziwię się, że dla trenera Mariusza Rumaka był to element taktyki. Przecież nie od wczoraj pracuje w ekstraklasie. Jest trenerem, który zwraca uwagę na analizę rywala.
Rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net