Makuszewski: Remis nie krzywdzi żadnej ze stron
Po zremisowanym spotkaniu 2:2 z Jagiellonią Białystok, były zawodnik białostockiego klubu, a obecnie piłkarz Lechii Gdańsk, Maciej Makuszewski, przyznał, że podział punktów był tego dnia sprawiedliwym wynikiem.
- Rozegraliśmy dwie zupełnie inne połowy. W pierwszej to Jagiellonia grała w piłkę, w drugiej my. Nadzieja dla nas znalazła się w tej bramce na 2:1 Piotrka Wiśniewskiego, która pozwoliła nam odwrócić losy tego meczu. Jagiellonia na drugą połowę wyszła, myśląc, że korzystny wynik dowiezie do końca i w związku z tym cofnęła się. My z kolei mieliśmy zupełnie inne nastawienie, chcieliśmy zdominować rywala i go atakować. Mieliśmy dużo sytuacji, wyrównaliśmy na 2:2 i mieliśmy jeszcze 20 minut na zdobycie zwycięskiej bramki. Szkoda, że się nie udało, bo Jagiellonia od tego momentu modliła się tylko, żeby ten mecz się zakończył. Remis nie krzywdzi ani nas, ani Jagiellonii - mówił po spotkaniu skrzydłowy Lechii Gdańsk.
Były zawodnik Jagiellonii przyznał, że spodziewał się takiego nastawienia swojej byłej drużyny. - Spodziewaliśmy się tutaj bardzo ciężkiego spotkania. Wiedzieliśmy, że trener Probierz nastawi swój zespół bardzo agresywnie. I tak rzeczywiście było, Jagiellonia wyszła i przeszkadzała nam nawet w przyjęciu piłki, długo celebrowała też każdy rzut wolny i każdy rzut rożny. Po stałych fragmentach była bardzo groźna i po pierwszym z nich już strzeliła bramkę. Wszystko toczyło się po myśli trenera Probierza i tutaj szacunek dla Piotrka Wiśniewskiego, który po super indywidualnej akcji strzelił gola kontaktowego, który dodał nam skrzydeł, a Jagiellonii je podciął.
Makuszewski nie ukrywa, że celem Lechii w tym sezonie jest znalezienie się wśród najlepszych naszej ligi, do których należą obecnie Legia i Lech: - Tak jak kibice i właściciele, chcemy dołączyć do ligowej czołówki. Dlatego w każdym meczu nastawiamy się na zwycięstwo. Mamy odpowiedni do tego potencjał, rywalizację na treningach i dlatego będziemy chcieli wygrać w każdym kolejnym spotkaniu. Dzisiaj tego trochę zabrakło, ale jest 2:2 – jeden punkt, który trzeba szanować. Lechia na pewno z każdym meczem będzie silniejsza, bo nie ma co ukrywać, że potrzebujemy jeszcze troszeczkę czasu, żebyśmy się do końca zgrali i rozumieli na boisku. Jest nowy trener, który przekazuje nam trochę innych rzeczy w porównaniu do poprzednika. Z dużym optymizmem jednak podchodzimy do kolejnych spotkań.
Sam zawodnik nie zaliczył w sobotę najlepszego spotkania. Jak sam przyznał, że było to też spowodowane ostrą grą przeciwnika. - Było pewnie jakieś polecenie przed meczem, żeby grać agresywnie przeciwko naszym skrzydłowym, bo chyba każdy zdaje sobie sprawę, że boki mają być siłą Lechii i aby je zatrzymać, trzeba dołożyć trochę agresji. Trzeba być na to przygotowanym. Dzisiaj nie zagrałem dobrych zawodów i nie jestem z siebie zadowolony. Kilka razy też emocje wzięły górę w różnych sytuacjach, ale to jest sport i takie sytuacje się zdarzają - zakończył Maciej Makuszewski.