menu

Maciej Szmatiuk może już trenować, ale nie ma klubu

24 października 2017, 11:14 | Karol Kurzępa

Czy wracający po długiej i ciężkiej kontuzji doświadczony obrońca Maciej Szmatiuk ma szansę na nowy kontrakt w Górniku Łęczna?


fot. Fot. Łukasz Kaczanowski

Szmatiuk był piłkarzem łęczyńskiego klubu od 2013 roku. W trakcie czterech sezonów wystąpił w ponad stu meczach w barwach Górnika, w tym w 73 na poziomie Ekstraklasy.

W połowie marca, 37-letni defensor doznał zerwania więzadła krzyżowego przedniego w stawie kolanowym. Ciężki uraz wykluczył go z gry na ponad siedem miesięcy. Po długiej i żmudnej rehabilitacji, zawodnik dostał w poniedziałek, 24 października, zielone światło od swojego lekarza na powrót do treningów piłkarskich. - Myślę, że za około trzy tygodnie mógłbym już rozegrać mecz - mówi Szmatiuk. - Pod względem biologicznym i fizycznym moja noga wygląda dobrze, choć mięsień odbudowałby się w pełni dzięki zajęciom na boisku, a nie tylko na salce treningowej i siłowni. Obecnie noga przyzwyczaiła się już do pewnych schematów, a teraz powinna otrzymać innego rodzaju wysiłek - dodaje.

Pod koniec czerwca umowa Szmatiuka z Górnikiem wygasła i obecnie pozostaje on wolnym zawodnikiem. Czy jest szansa, by ponownie reprezentował klub z Łęcznej?

- Około trzy miesiące temu powiedziałem Maćkowi, że jak będzie zdrowy i zgłosi akces, że chce potrenować z drużyną, to nie mam nic przeciwko temu - mówi Veljko Nikitović, prezes Górnika. - Musiałby przekonać trenera Kafarskiego do tego, że się nadaje i może być wzmocnieniem zespołu. Maciek zrobił dużo dobrego dla naszego klubu przez cztery lata. Miał duży wkład w awans i rozegrał wiele spotkań w Ekstraklasie, gdzie bardzo fajnie kierował obroną. Jednak ma już swoje lata i najpierw musielibyśmy przyjrzeć się jego formie po tak ciężkiej kontuzji. Mówi się, że gdy masz siedem miesięcy rozbratu z piłką, to na dojście do optymalnej formy potrzebujesz tyle czasu, ile zajęła ci rehabilitacja. W lipcu zaoferowaliśmy mu też możliwość działania przy młodzieży w naszej akademii. Chcieliśmy, by uczestniczył merytorycznie w treningach juniorów czy drugiej drużyny i przekazywał młodym obrońcom jak trzeba się ustawiać na boisku i podchodzić do różnych spraw. Maciek jednak postawił mocno na rehabilitację i nie spinało mu się to czasowo. Życzę Maćkowi, by zdrowie pozwoliło mu grać w piłkę na najwyższym poziomie, czy to w Górniku, czy w innym klubie. Widać, że ma silny charakter, bo nie każdy byłby w stanie w tym wieku tak walczyć o możliwość kontynuowania kariery - dodaje Nikitović.

- To miłe słowa, ale chyba tylko słowa - uważa Szmatiuk. - Nie oszukujmy się, że w klubie doskonale wiedzą w jakim jestem stanie, bo mój fizjoterapeuta Łukasz Ćwik jest pracownikiem Górnika. Jakby się interesowali moimi postępami, to by się ze mną kontaktowali. Nie będę teraz dzwonił i się pytał czy mogę przyjść trenować. Raczej wychodzę z założenia, że nie jestem w Łęcznej potrzebny, skoro od lipca nie rozmawiałem z nikim z klubu. Nie mamy żadnego kontaktu z prezesem czy z trenerem. Gdybym bym brany pod uwagę, to z pewnością mój stan zdrowia był regularnie monitorowany - przyznaje piłkarz.

Szmatiuk wyjawia, że chciałby pozostać razem ze swoją rodziną na Lubelszczyźnie. - Jeśli coś ma się wykreować, to w ciągu nadchodzącego miesiąca. Jeśli nie, to niestety trzeba będzie się spakować i z żalem zmienić plany dotyczące przyszłości. Do tej pory nie kontaktowałem się z innymi klubami i nie oferowałem swoich usług, ponieważ nie miałem zgody lekarza na powrót do treningów piłkarskich. Nie chciałem zawracać nikomu głowy. Zobaczymy, co wydarzy się teraz - mówi 37-latek.

Czy doświadczony obrońca mógłby obecnie pomóc Górnikowi? Łęcznianie są aktualnie chwaleni za grę defensywną i w ostatnich siedmiu meczach stracili tylko trzy bramki. Wydaje się, że zawodnicy tworzący teraźniejszy blok obronny mają mocną pozycję w zespole. W dodatku, Górnik czeka na rekonwalescencję 23-letniego Aleksandra Komora, który ma wrócić do treningów na początku przyszłego roku po kontuzji więzadła. Dlatego ponowne występy Szmatiuka w zielono-czarnych barwach są mało prawdopodobne.


Polecamy