Maciej Domański po podpisaniu kontraktu z Rakowem: Mam jeszcze w Puszczy robotę do wykonania
- Jeszcze przez pół roku mam ważny kontrakt w Puszczy. Skupiam się na razie na tej pracy, mam tutaj robotę do wykonania - podkreśla Maciej Domański, pomocnik niepołomickiego zespołu, który we wtorek podpisał umowę z Rakowem Częstochowa. Na dwa lata, począwszy od 1 lipca 2018.
fot. Andrzej Wisniewski / Polskapresse
- Szefów Puszczy swoją decyzją Pan nie zaskoczył, prezes Jarosław Pieprzyca przyznał we wtorek: "Tak, wiedzieliśmy, że Maciek może podpisać kontrakt". Grał Pan w otwarte karty.
- To prawda, w klubie była o tym mowa, to nie jest zaskoczenie. Ja cały czas byłem w kontakcie z prezesem Pieprzycą, z trenerem Tułaczem. Wiedzieli, zdawali sobie sprawę, że jest taka sytuacja, że mogę odejść. Temat pojawił się już pod koniec listopada, na początku grudnia. Więc to nie było tak, że ja podpisałem kontrakt z Rakowem za czyimiś plecami. I podkreślam: umowę z Puszczą mam ważną do czerwca. Zostaję tu, żeby zrobić jeszcze dobrą pracę, by cała runda dla zespołu była udana.
- Często w podobnych sytuacjach aktualny - jeszcze - klub zawodnika się na niego obraża. Może przypadek Macieja Domańskiego będzie pozytywnym przykładem? Pana, dzień po podpisaniu kontraktu z Rakowem, trener Puszczy wystawił w podstawowym składzie w sparingu. Przesłanie jest jasne: "tak, będziesz dalej grał, będziesz dalej nam potrzebny".
- Myślę, że tak. Wiadomo, że o tym, kto będzie występował w lidze, decydował będzie trener, a zależy to od dyspozycji zawodnika. Ja mam zrobić wszystko, żeby być w jak najwyższej formie i żeby trener miał pewność, wystawiając mnie do pierwszego składu. Na tym się skupiam. Na jak najlepszym przygotowaniu do rozgrywek.
- Mam wrażenie, że decyzja o wyborze następnego klubu daje Panu komfort psychiczny, ułatwia pracę teraz. Bo choć jest Pan już jedną nogą w Rakowie, to przede wszystkim zna odpowiedź na pytanie: co dalej?
- Podpisując ten kontrakt, chciałem się zabezpieczyć. Wiadomo, jak to bywa w naszym zawodzie, można złapać jakąś przykrą kontuzję, mogą dziać się różne rzeczy... A ja zakładam w czerwcu rodzinę, chciałem ją zabezpieczyć. Tak, w pewnym sensie jest to jakiś psychiczny komfort, mogę się skupić na pracy tutaj. Powtarzam jednak: jestem bardzo zdeterminowany, by wiosna była udana dla mnie i drużyny tak samo jak runda jesienna. I mam nadzieję, że tak będzie, że osiągniemy cel, jaki sobie założyliśmy.
- Prezes Puszczy przyznał, że Raków czynił starania, by pozyskać Pana już teraz. Stwierdził jednak: "Do końca tego sezonu Maciek zostanie z nami". Czy Pan też ma takie nastawienie, że to półrocze spędzi jeszcze w Puszczy?
- Tak, rozmawialiśmy już wcześniej z panem prezesem, co by było, gdyby taka sytuacja nastała. Prezes przekazał mi, że klub bardzo chce, żebym został do czerwca, pomógł najbardziej jak umiem drużynie swoją grą. I ja to w pełni akceptuję, jestem na to gotowy. I nie jest tak, że mentalnie jestem jedną nogą w Rakowie i jakoś odpuszczam. Nie, tak na pewno nie będzie. Skupiam się na robocie, jaką mamy do wykonania w Puszczy.
- Komfortowo dla Pana się ułożył terminarz I ligi - oba mecze Rakowa z Puszczą odbyły się jesienią, wiosną zespoły więc ze sobą nie zagrają.
- Tak, ale na boisku nie ma kalkulowania. Gdyby był mecz z Rakowem, podszedłbym do niego jak do każdego innego. Jestem zawodnikiem Puszczy i nie byłoby żadnej taryfy ulgowej, chciałbym zaprezentować się jak najlepiej. Ale tak się ułożyło, tak jest, tak musi być.
- Nie zagrał Pan w poprzednim sparingu, z GKS-em Tychy w miniony piątek. Trener tłumaczył to drobnym urazem. Czy może jednak przygotowywał Pan grunt pod to, co nastąpiło we wtorek?
- Nie, nie było przygotowania żadnego gruntu. W czwartek poczułem lekki ból w mięśniu, dlatego stwierdziliśmy razem z trenerem, że lepiej odpuścić piątkowy sparing, nie ryzykować jakimś urazem, który wyłączyłby mnie na kilka tygodni - za to ruszyć od nowego tygodnia z treningiem na pełnych obrotach. Jak widać, była to dobra decyzja. W poniedziałek zacząłem trenować i, odpukać, wszystko jest w porządku.
- Jak generalnie, poza tym drobnym problemem, przebiega Panu okres przygotowawczy?
- Spokojnie, pracowicie. Mieliśmy trzydniowe zgrupowanie w Niepołomicach, w czasie którego trenowaliśmy trzy razy dziennie. Poza tym trenujemy czasem dwa razy dziennie, czasem raz, trener dozuje odpowiednio obciążenia. W poniedziałek wyjedziemy na obóz do Woli Chorzelowskiej, więc czeka nas ciężki tydzień, ale trzeba dobrze przepracować zimę, żeby efekty były wiosną. Został do niej już tylko miesiąc. Mam wraz z chłopakami nadzieję, że szybko minie ten czas i będziemy mogli się cieszyć grą już nie w sparingach, a w meczach ligowych.
- Pan będzie starał się, by Puszcza na jak najwyższym miejscu utrzymała się w I lidze, a z drugiej strony - będzie kibicował walczącemu o awans Rakowowi, by samemu zagrać za pół roku w ekstraklasie. Utrzymanie Puszczy i awans Rakowa to byłaby idealna dla Pana sytuacja...
- Tak, ale powtarzam: w Niepołomicach jest praca do wykonania i ja na tym się skupiam, na realizacji naszego celu. Myślę, że zasługujemy jako drużyna na to, by grać na tym poziomie rozgrywek i mam nadzieję, że Puszcza na nim zostanie.
#TOPSportowy24 - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/ed82c63b-e38a-ebb9-0aa2-a36b49ae6755,d0eee85a-3642-382a-4086-05c0e3692b58,embed.html[/wideo_iframe]