Lotto Ekstraklasa. Piast utonął w Wiśle na Lany Poniedziałek! Strzelcem zawodnik, który czekał na bramkę od debiutu
Przy niemal 3-tysięcznej publiczności piłkarze Wisły Płock oraz Piasta Gliwice wyraźnie rozczarowali. Obie strony stworzyły sobie groźne okazje, które powinny zakończyć się zdobyciem co najmniej jednego gola. Ten padł po stronie płocczan, którzy dopięli swego w 88. minucie spotkania. Nie szło z gry, to udało się po stałym fragmencie - bardzo dobre dośrodkowanie Dominika Furmana z prawego narożnika i piłka spadłą na głowę Alana Urygi. Ten z kilku metrów nie pomylił się - skierował ją do siatki. Dla Urygi to pierwszy gol w Ekstraklasie. Czekał na niego aż 103 spotkania!
fot. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Sześć meczów bez straconego gola. Taka seria zobowiązuje. Piast Gliwice na stadion plasującej się wyżej w tabeli Wisły Płock musiał więc jechać po komplet oczek. O zwycięstwo nie mogło być jednak łatwo – w wielki poniedziałek Naciarze walczyli o postawienie „kropki nad i” przy awansie do grupy mistrzowskiej. Trzy punkty zdobyte z Niebiesko-Czerwonymi zapewniłyby im pewne miejsce w górnej ósemce. Z marzeniami o uniknięciu grupy spadkowej goście pogodzili się już dawno temu, jednak ostatnimi czasy notowali bardzo dobrą formę. Stojącego w ich bramce Jakuba Szmatułę po raz ostatni pokonali 12 lutego zawodnicy Jagiellonii. To właśnie świetna postawa w defensywie sprawiła, że rundą wiosenną Piast mocno wspiął aż na dwunaste miejsce w ligowej tabeli. Widmo relegacji jeszcze jednak nie oddalone.
Aby sforsować żelazną defensywę gliwiczan, Jerzy Brzęczek uciekł się do mocno niestandardowego rozwiązania. Na ławce posadził Jose Kante, a od pierwszej minuty do boju puścił Oskara Zawadę. Możliwością gry w wyjściowej jedenastce nieco osłodził napastnikowi tydzień. Niespełna 22-letni zawodnik będąc na zgrupowaniu reprezentacji U-21, znalazł się poza kadrą na jedyny marcowy mecz.
Kolejne minuty starcia w Płocku mogły jedynie utwierdzać Czesława Michniewicza w tej decyzji. Zawada nie rozgrywał dobrych zawodów. Praktycznie niewidoczny z przodu, nie sprawiał problemów Jakubowi Szmatule. Wobec jego bezradności, obowiązki w ataku musieli przejąć defensorzy. Najgroźniejsze strzały ze strony Wisły oddali do przerwy stoperzy: Alan Uryga oraz Adam Dźwigała. W bliźniaczopodobnych sytuacjach po dośrodkowaniach Dominika Furmana z rzutu rożnego, głową próbowali zaskoczyć doświadczonego golkipera gości. Ten jednak po raz kolejny udowodnił, że to właśnie jego solidna forma jest główną przyczyną regularnego punktowania Piasta.
Ofensywa gliwiczan prezentowała się już nieco gorzej. Sasa Zivec, który przecież w poprzednich starciach był jednym z aktywniejszych zawodników na boisku, teraz zagubił się gdzieś w środku pola, a cały ciężar ataku spadł na trójkę: Karol Angielski, Mateusz Szczepaniak, Gerard Badia. Wszyscy prezentowali spore zaangażowanie, lecz to nie wystarczyło by pokonać Thomasa Dahne. Niemiecki golkiper, który miał słabe wejście do Lotto Ekstraklasy, teraz z każdym spotkaniem prezentuje się coraz lepiej. Do przerwy zaskoczyć dał się tylko raz, przy uderzeniu sprzed pola karnego autorstwa hiszpańskiego kapitana gości. Wówczas uratowała go jednak poprzeczka.
Tak więc do przerwy nie można było oglądać w Płocku bramek. Kibice, którzy zdecydowali się przyjść tego dnia na stadion nie mogli się jednak nudzić. Wartkie tempo spotkania, sporo sytuacji strzeleckich i jeszcze więcej wagi. Statystyki przemawiały za gospodarzami, ale niezła postawa obu ekip zwiastowała wyrównane zawody również w drugiej połowie. Tak też było. Po boisku biegały dwa głodne zwycięstwa zespoły. Nikt nie odpuszczał, a zwłaszcza defensorzy Piasta. Jakub Szmatuła zwycięsko wychodził ze wszelkich sytuacji. We znaki wdawał mu się zwłaszcza wpuszczony w miejsce Semira Stilicia Konrad Michalak. Skrzydłowy brylował na prawym skrzydle, a jego szybkie akcje kończyły się groźnymi strzałami.
Po drugiej stronie boiska fajnie pokazywał się natomiast Badia. Jego młodsi partnerzy z ataku Piasta nieco zniknęli, wobec czego Waldemar Fornalik zdecydował się na kolejne zmiany. Na boisku pojawili się ofensywnie usposobieni Joel Valencia oraz Michal Papadopulos jednak nie poprawiło to szans gliwiczan. Choć posiadanie piłki wciąż rysowało się na remis, to trzeba przyznać, że gospodarze mieli znacznie lepsze sytuacje. W samej końcówce swój udział miał w tym także Jose Kante. To właśnie Gwinejczyk w tempo podał do Michalaka, który obił poprzeczkę Szmatuły.
Znacznie celniej uderzył w samej końcówce Uryga. To właśnie sprowadzony latem z Wisły Kraków stoper okazał się pierwszym, który od lutego zdołał pokonać bramkarza Piasta. Dośrodkowanie Dominika Furmana z rzutu rożnego i grający na pozycji stopera zawodnik idealnie nabiegł na futbolówkę, by mocno uderzyć ją głową w światło bramki. Jego pierwsze trafienie w Lotto Ekstraklasie okazało się tym na wagę zwycięstwa, a tym samym awansu do górnej ósemki. W obecnych rozgrywkach będzie miał okazję jeszcze raz zmierzyć się z klubem, w który spędził praktycznie całe życie. Szans na spotkanie Białej Gwiazdy nie będą mieli Niebiesko-Czerwoni. Podopieczni Waldemara Fornalika mogą się cieszyć jedynie z faktu, że mecz odbył się nie w sobotę, a w poniedziałek i w miarę dobrych humorach spędzili wielkanocne śniadanie.
Atrakcyjność meczu: 4/10
Piłkarz meczu: Alan Uryga
Widzów: 2 718
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Rozpoznasz najbardziej pamiętne oprawy ostatnich lat? [QUIZ]
MAGAZYN SPORTOWY 24;nf
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/2aa92008-d375-db18-3f22-61ff7fdee250,f710614f-bda5-7cd4-c4cb-3f8a04cad2e6,embed.html[/wideo_iframe]