Łódzki Klub Sportowy stracił dwa punkty z GKP Targówek. Sierant: Powinniśmy ten mecz spokojnie wygrać (ZDJĘCIA)
Łódzki Klub Sportowy, pomimo stopniowego wypracowywanej optycznej przewagi, zdobycia bramki w drugiej połowie i utrzymania prowadzenia przez większość jej czasu, ostatecznie tylko zremisował z GKP Targówek. Na sześć minut przed końcem spotkania Przemysław Sieczko doprowadził do wyrównania i łodzianie musieli podzielić się z rywalem punktami. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z niedzielnego spotkania!
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
Niewiele brakło, by podopieczni Wojciecha Robaszka utrzymali korzystny rezultat i cieszyli się z trzech punktów zdobytych w inaugurującym ich występy w trzeciej lidze spotkaniu. Niestety na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry błąd popełnił Robert Sierant. Nie upilnował wychodzącego napastnika warszawian, przez co Przemysław Sieczko znalazł się sam na sam z bramkarzem i doprowadził do wyrównania.
- Mieliśmy swoje sytuacje i powinniśmy ten mecz spokojnie wygrać. Wtedy nawet podobna sytuacja w końcówce nie miałaby takich konsekwencji, jakie ma teraz. Niestety za szybko chcieliśmy grać i nie utrzymywaliśmy piłki - przyznał obrońca po ostatnim gwizdku sędziego. - Sam mogłem dwukrotnie pokonać bramkarza, ale raz obronił, potem trafiłem w słupek... Był to pierwszy mecz, chcieliśmy dobrze zacząć sezon, ale nam się nie udało. Mamy jeszcze dużo spotkań przed sobą i na pewno zawalczymy o trzy punkty, zostawiając na boisku dużo zdrowia, żeby to osiągnąć - zapewnia.
Pozyskany w trakcie letniej przerwy zawodnik zaznacza, że nie zaskoczyła go fizyczność gry rywala, z którą jego koledzy, występujący wcześniej w czwartej lidze, mieli dużo rzadziej do czynienia. - Przed dwa ostatnie lata zmagałem się z przeciwnikami na tym poziomie rozgrywek, byłem także w drużynach, które preferują grę dołem. Próbujemy teraz grać tak samo, ale w niedzielnym meczu nie do końca nam to wychodziło. Rywal jakoś bardzo nas nie zaskoczył, zrobił to raz i niestety nie ustrzegliśmy się przed stratą bramki, co kosztowało nas ostatecznie stratę także dwóch punktów.
Podopieczni Wojciecha Robaszka mają teraz niecały tydzień, by wyeliminować błędy i przygotować się do kolejnego starcia w walce o awans do drugiej ligi. Tym razem już przy pełnych trybunach łodzianie podejmą Omegę Kleszczów, która w ubiegłym sezonie zajęła szóstą pozycję w tabeli.
Czytaj także: GKP Targówek w ostatnich minutach remisuje z ŁKS na inaugurację trzeciej ligi