Widzew. Cel Franciszka Smudy - gra drużyny ma dorównać dopingowi kibiców
Trener Franciszek Smuda stawia sobie jasny cel.
fot.
Przed pójściem na sportową emeryturę (ma dziś 69 lat) chce wprowadzić Widzew do ekstraklasy. Pod względem kibicowskiego i finansowego potencjału już jest w najwyższej klasie rozgrywek.
Sęk w tym, że do w drodze do celu najważniejsza jest sportowa jakość drużyny. A z tą jesienią nie było najlepiej. Były oczywiście dobre, zwycięskie mecze, ale i w nich przytrafiały się zespołowi chwile słabości, niepotrzebne przestoje, łatwe straty piłki i bramek. Nie ulega wątpliwości, że Widzew, jeśli chce wywalczyć pierwszy awans na drodze do ekstraklasy, musi wiosną grać po prostu lepiej. Ambicją szkoleniowca jest, żeby drużyna swoją grą dorównała dopingowi kibiców!
Trener uważa, że drużyna potrzeba wzmocnień, a Robert Demjan i Marcin Pieńkowski jeszcze wiosny nie czynią. Jego zdaniem zespół pokazał, że ma potencjał, ale wartościowe uzupełnienia są niezbędne. Klub prowadzi rozmowy transferowe, ale nie są one łatwe, bo III liga, jak na to nie patrzeć, to jednak daleka prowincja polskiej piłki.
Z drugiej strony zainteresowanie Widzewa podnosi prestiż gracza i pozwala mu wzbogacić znacząco swoje sportowe CV. To jednak nie oznacza od razu transferu do Łodzi. Przeciwnie utrudnia, a przynajmniej komplikuje prowadzone rozmowy, bo zawodnik podbija stawkę, a w kolejce ustawiają się kolejni ligowi kontrahenci.
Treningi zespół zaczyna 15 stycznia, ale, jak twierdzi trener, będzie to etap wstępny. Prawdziwe przygotowania ruszą 1 lutego. Wtedy Smuda chciałby mieć już skompletowaną drużynę.
Szkoleniowiec tym samym liczy na transferową ofensywę działaczy, którzy dopną umowy z graczami, którymi interesuje się Widzew.