menu

Liga Mistrzów. "Droga krzyżowa" Barcelony. Zespół Ronalda Koemana zawodzi już nie tylko w w Primera Division. "Brakuje chęci. Wszystko źle"

9 grudnia 2020, 11:21 | Jakub Niechciał

"Droga krzyżowa" - tak zatytułował relację z wtorkowego meczu Ligi Mistrzów Barcelona - Juventus kataloński dziennik "Sport". Porażka 0:3 oznacza, że podopieczni Ronalda Koemana zakończyli rywalizację w grupie na drugim miejscu i czeka ich trudne zadanie w 1/8 finału.

Dla Lionela Messiego jedynym miłym momentem meczu z Juventusem było przywitanie z Cristiano Ronaldo.
Dla Lionela Messiego jedynym miłym momentem meczu z Juventusem było przywitanie z Cristiano Ronaldo.
fot. AP/Associated Press/East News

Porażka Barcy była tym bardziej zaskakująca, że o ile Lionel Messi i spółka zawodzą na całej linii na krajowym podwórku (po dziesięciu rozegranych meczach są dopiero na 12. miejscu w tabeli Primera Division, z 12 punktami straty do prowadzącego Atletico Madryt), o tyle w Lidze Mistrzów byli do tej pory bezbłędni. Pięć meczów, pięć zwycięstw, w tym wyjazdowe 2:0 z Juventusem, który jednak musiał sobie wówczas radzić bez zmagającego się z koronawirusem Cristiano Ronaldo.

We wtorek Portugalczyk mógł już wyjść na boisko i to on zdobył dwie z trzech bramek dla Juve. Obie z rzutów karnych, zdaniem części hiszpańskiej prasy i Koemana nie do końca zasłużonych, bo przynajmniej w jednym wypadku sędzia Tobias Stieler mógł i powinien podjąć inną decyzję.

Po meczu Holender oskarżył zresztą arbitra o stronniczość. Powiedział mu, że napisał:

W trakcie meczu nerwy puściły również w pewnym momencie Jordiemu Albie. "Jesteś słaby, debilu" - usłyszał od niego Stieler po tym, jak pokazał Hiszpanowi żółtą kartkę. Alba później przeprosił...

Przepraszać nie zamierza za to Koeman, którego - co ciekawe - poparł Eduardo Iturralde Gonzalez, były sędzia a obecnie ekspert (sprzyjającego zazwyczaj Realowi Madryt) dziennika "AS". - Dla mnie to nie jest karny. Rywalizowali bark w bark, nie było uderzenia. VAR nie mógł jednak reagować, bo był kontakt - ocenił. Dodał, że arbiter nie mógł jednak dokładnie widzieć tej sytuacji, bo pole widzenia zasłaniało mu ciało Ronaldo.

Hiszpańskie media w większości winą za porażkę nie obarczają jednak sędziego, tylko Barcelonę, która rozegrała po prostu fatalne spotkanie. "Obraz gry zaczyna bardzo martwić, a system Koemana nie działa. Ponownie popełniono błędy w obronie, uratowana została tylko duma Messiego" - podsumował "Sport".

Dziennik cytuje również Antoine'a Griezmanna, który nie przebierał w słowach oceniając grę swojego zespołu. - Brakuje nam chęci, nastawienia, biegania, obrony, ataku... wszystko jest źle - podsumował Francuz.


Polecamy