Liga Europy: Islam Slimani zatrzymał pogromców Legii. Małecki nie wstał z ławki rezerwowych
Choć na papierze to Fenerbahce jest lepszym zespołem, przed pierwszym gwizdkiem było niżej w tabeli grupy D. Po ostatnim wszystko wróciło do normy i drużyna prowadzona przez Radoslava Latala spadła z premiowanej awansem do kolejnej rundy pozycji. Patryk Małecki spędził całe 90 minut na ławce rezerwowych.
fot. Bartek Syta
Radoslav Latal z Piastem Gliwice zrobił wynik ponad stan, ale to co robi ze Spartakiem Trnawa zasługuje na jeszcze większy szacunek. Mając do swojej dyspozycji m.in. byłych graczy Lotto Ekstraklasy: Erika Grendela czy Borisa Godala, po raz pierwszy w historii wprowadził słowacki klub do fazy grupowej Ligi Europy. I tutaj w pierwszej kolejce nie było wstydu. Na otwarcie rozgrywek mistrz Słowacji pokonał przed własną publicznością Anderlecht 1:0. Decydującego gola zdobył Matej Oravec, a Patryk Małecki spędził na boisku prawie pół godziny.
Na ławce rozpoczął również mecz w Stambule. Radoslav Latal zadowolony z poprzedniego wyniku, nie dokonywał wielu zmian w składzie. I tak jak były golkiper Piasta Gliwice broni w lidze, tak w pucharach konsekwentnie między słupkami staje Martin Chudy. Do przerwy nie narzekał na nadmiar pracy. Występujący w roli faworyta gospodarze słabo weszli w te zawody. Zgromadzeni na trybunach kibice z pewnością liczyli, że ich ulubieńcy na tle znacznie niżej ocenianych na papierze rywali, jeszcze przed końcem pierwszej połowy zdołają wyjść na prowadzenie. Tak się jednak nie stało. Turcy mieli przewagę w posiadaniu piłki oraz znacznie więcej oddanych strzałów (goście ani razu nie zagrozili bramce Haruna Tekina), to nie zbliżyli się do upragnionego zwycięstwa. Najbliżej strzelonego gola był Islam Slimani, ale dwa jego celne uderzenia wyjął bramkarz Trnawy.
Algierczyk jednak nie rezygnował, co przyniosło efekt po przerwie. Z najbliższej odległości wykorzystał błąd Chudego i wysokim uderzeniem wpakował piłkę do siatki.Gol zdobyty na początku drugiej połowy dodał jego kolegom skrzydeł. Mocniej ruszyli do przodu i kolejne trafienia zdawały się być kwestią czasu. Dokonywane przez Latala zmiany nie pomogły. Chwilę później Slimani dołożył kolejne trafienie. Tym razem podawał mu Andre Ayew.
Wynik 0:2 był już dla Słowaków praktycznie nie do odrobienia. Zwłaszcza, że od początku nie byli zbyt aktywni w ofensywie. Również w końcówce nie dali żadnych argumentów na choćby kontaktową bramkę. Tym bardziej rozgoryczony mógł czuć się Patryk Małecki, który tym razem nie wstał z ławki rezerwowych. Z jej perspektywy przyglądał się jak jego rywale spokojnie dowożą wynik 2:0 do końca. Ostatnie minuty nie należały do najciekawszych, a gospodarzom nie pomogło nawet wejście 52-krotnego reprezentanta Francji Mathieu Valbueny. Jak się wydaje, najmniejszym nakładem sił wypełnili plan minimum i pokonali Spartaka. Dla nich to pierwsza wygrana w fazie grupowej Ligi Europy. Trzy punkty pozwalają uplasować się na drugim miejscu w grupie D.
Fenerbahce - Spartak Trnawa 2:0 (0:0)
1:0 Islam Slimani
2:0 Islam Slimani
Fenerbahce:
Spartak Trnawa: Chudy – A. Kadlec, Toth (67. Hladík), Godál, Oravec – Jirka (82. Miesenböck), Greššák, J. Rada, Grendel (68. Ghorbani) – Canturisvili – Bakos.