Muhamed Keita strzela seriami, ale do Lecha Poznań nie wróci
Muhamed Keita ma ostatnio bardzo dobry czas. Mimo że jego obecny zespół, norweski Stroemgodset odpadł z rozgrywek Ligi Europy już w II rundzie, to akurat nikt nie może mieć pretensji do skrzydłowego, który w czwartkowym meczu zdobył dwie bramki.
fot. Grzegorz Dembinski/Polskapresse
Stroemgodset pierwszy mecz z duńskim SonderjyskE przegrał 1:2, a w rewanżu właśnie dzięki skuteczności Keity prowadził 2:0. Mecz zakończył się w wynikiem 2:2, więc Keita i spółka pożegnali się z Europą.
W tym sezonie Keita imponuje skutecznością. Na boisku pojawił się dwanaście razy. Zdobył sześć bramek i raz asystował przy trafieniach kolegów. O jego ewentualnym powrocie do Poznania, mówiłoby się zdecydowanie częściej, gdyby nie wywiady, jakich udzielał norweskim mediom. Keita opowiadał w nich o złym traktowaniu czarnoskórych osób w Poznaniu, sugerował nawet, że w stolicy Wielkopolski spotkał się z rasizmem. W mediach zwracał też uwagę na to, że presja towarzysząca piłkarzom Lecha jest zbyt duża, czym mocno podpadł kibicom.
Ostatnio piłkarz pożalił się dziennikowi „Verdens Gang”: - Jeśli człowiek czuje się nieszczęśliwy, to również w pracy nie wszystko pójdzie po jego myśli - stwierdził Keita.
Jego wypożyczenie z Lecha do norweskiego klubu, który ma prawo pierwokupu, kończy się 15 sierpnia, lecz żadna ze stron nie jest zainteresowana tym, by skrzydłowy wrócił do Poznania. Keita otwarcie mówi, że nie ma ochoty znów grać dla Lecha, zaś trener Jan Urban nie widzi dla niego miejsca w składzie.
- Tak się zastanawiałem po meczu Norwegów, czy ten temat wróci w mediach. Nie ma dziś możliwości, by Keita u nas grał - skwitował trener Jan Urban.
Norweg do Lecha przyszedł ze Stroemgodset w 2014 roku, a jego kontrakt z polskim klubem wygasa w przyszłym roku. W barwach Kolejorza zagrał 19-krotnie i zdobył dwa gole. W 2015 roku został wypożyczony do Staebek IF, a później do Stroemgodset.