Lech Poznań wznawia treningi. Czy z Keitą?
W poniedziałek po trwających trzy tygodnie urlopach piłkarze Lecha rozpoczną przygotowania do drugiej części sezonu. Pierwszy trening zapowiada się już emocjonująco, a zadbał o to zawodnik, o którym w Wielkopolsce mało już kto pamięta - Muhamed Keita.
fot. Grzegorz Dembinski
Urodzony w Gambii były reprezentant norweskich reprezentacji młodzieżowych, nadal jest piłkarzem Kolejorza i powinien zameldować się na pierwszych zajęciach. Keita jednak w skandalicznych słowach wypowiedział się na łamach gazety „Verdens Gang” o Lechu i Poznaniu. - Nie wracam do Poznania, bo wszystko tam było złe, otoczenie, życie. To było gówno – stwierdził Norweg.
Keita trafił do Lecha w lipcu 2014 z norweskiego Stromsgodset. W barwach Kolejorza rozegrał Ekstraklasie 19 meczów, w których zdobył dwie bramki. W mistrzowskim sezonie zasłynął tylko przepięknym golem w meczu z Górnikiem Łęczna i...kontrowersyjnymi wypowiedziami o atmosferze panującej wokół poznańskiego klubu. Narzekał na kibiców, którzy wywierali rzekomo taką presję na zawodników, że nie mogli pokazać swoich możliwości. Skarżył się, że jest prześladowany w galeriach i restauracjach, bo ze względu na swój kolor skóry obsługiwany jest zawsze jako ostatni.
Lech chciał go sprzedać i odzyskać choć część zainwestowanych w niego pieniędzy. A były one niemałe, bo kosztował aż 600 tys. euro. Jak sam przyznał norweskie kluby nie płacą nigdy takich sum odstępnego i potwierdziło to się już w w lipcu 2015. Przygarnął go Stabeak, ale tylko na zasadzie wypożyczenia. Ostatnio też na zasadzie wypożyczenia występował Stromsgodset.
Również zespół, z którego trafił do Lecha nie zdecydował się go wykupić. Żaden inny też nie złożył oferty. Dlatego teraz Keita musi wrócić do Lecha, z którym wciąż ma ważny kontrakt. Takiego rozwiązania 26-latek nie chce w ogóle brać pod uwagę. Na gwałt szuka nowego pracodawcy. W rozmowie z "Verdens Gang" podkreśla, że nie odrzuciłby lukratywnej oferty z Chin. - Latem były propozycje nawet za milion euro, ale z nich zrezygnowałem - zdradził Keita, dopowiadając że zgłaszały się po niego kluby z Holandii, Belgii czy USA.
Skrzydłowy w ubiegłym tygodniu dostał ultimatum od Lecha. Do końca momentu rozpoczęcia treningów ma sobie znaleźć nowy klub. Jeśli poszukiwania nowego pracodawcy nie zakończą się sukcesem ma się stawić w Poznaniu, na co Keita reaguje wręcz histerycznie. Nie wiadomo jaki finał będzie miała ta sprawa. Wiele wskazuje na to, że jeśli Keity nie będzie dzisiaj przy Bułgarskiej, grozi mu wysoka kara pieniężna. Kolejorz właściwie już powinien mu ją wymierzyć, za szkalowanie klubu i jego wizerunku.
Ewentualnym brakiem Keity na pewno nie będzie przejmował się trener Nenad Bjelica. Chorwat ma dokładnie rozpisany już plan przygotowań i sparingów, ale musi zdawać sobie sprawę, że musi jeszcze wzmocnić kadrę zespołu, by Kolejorz miał szansę walczyć o mistrzostwo Polski. Stracił przecież Paulusa Arajuuriego, który jest już piłkarzem Broendby, a wypożyczeni zostali też Kamil Jóźwiak (GKS Katowice) i Robert Gumny (Podbeskidzie). Nie wiadomo czy Lecha nie opuszczą jeszcze Tamas Kadar i Maciej Wilusz. Tym ostatnim interesuje się krakowska Wisła, która szuka następcy sprzedanego do Chin Richarda Gumzicsa. Pozyskanie obrońcy, powinno być priorytetem w tym okienku transferowym, bo skrzydłowy już został przedstawiony kibicom. Rumun Mihai Radut ma rozwiązać problemy na lewej flance, może być też konkurentem dla Radosława Majewskiego. Raduta po raz pierwszy będziemy mogli zobaczyć w akcji już w sobotę. Lech bowiem zmierzy się na bocznym boisku stadionu przy ul. Bułgarskiej z Sokołem Kleczew.
17 stycznia lechici wylatują na Cypr, gdzie zagrają z rosyjskim Ufa (21. 01), rumuńska Concordia Chiajna (24.01) i węgierskim Ujpestem Budapeszt (26.01). Tydzień przed ligowym meczem z Bruk-Betem Temaliką, formę piłkarzy Lecha sprawdzi jeszcze Elana Toruń (04.02).