menu

Leonardo z Fortalezy: Trzymamy kciuki za finałowe zwycięstwo Niemców (11)

11 lipca 2014, 16:41 | Leonardo Costa

Półfinałowy mecz Brazylii z Niemcami, na zawsze pozostawi ślad w naszej pamięci. Jest jak permanentny tatuaż, którego nie można usunąć. Teraz czekamy na zwycięstwo Niemców w finale. Skoro rozgromili Canarinhos w tak imponującym stylu, zasługują na mistrzowski tytuł.

Leonardo z Fortalezy
fot. Leonardo Costa
Leonardo z Fortalezy
fot. Leonardo Costa
1 / 2

BLOGEIROS - blogi prosto z Brazylii!


Czytaj blog Leonardo z Fortalezy!

Przedmeczowa atmosfera na stadionie Fortaleza była fenomenalna. Mimo, że baliśmy się ewentualnej porażki, wierzyliśmy, że Canarinhos są w stanie pokonać Niemców, dając nam upragniony finał na Maracanie. Bardzo się myliliśmy.

Mecz chciałem obejrzeć wśród tysięcy brazylijskich fanów. Dlatego wraz z trójką przyjaciół, pojechałem do Strefy Kibica w Fortalezie. Jeden z moich znajomych pochodzi z Anglii i do teraz nie może się pozbierać po żenującej porażce jego reprezentacji. W przypadku Brazylii, podobna historia była wręcz nieprawdopodobna. Dookoła w kilka chwil zrobiło się bardzo tłoczno. Kibiców przybywało z każdą minutą, a niebo nad miastem pokryły chmury. To chyba był jakiś znak.

Zaraz po pierwszym gwizdku, bardzo pewni siebie kibice z Brazylii zaczęli głośno śpiewać, wzajemnie się nakręcając. Wtedy podopieczni Joachima Loewa wystrzelili po raz pierwszy…

Niemcy zdobyli gola po naszej nieuważnej grze w obronie, przy stałym fragmencie gry. Na ekranie widzieliśmy tylko niekrytego zawodnika, który pakuje piłkę do siatki. Chwile później padł gol numer dwa i numer trzy… Nie wytrzymałem i musiałem od tego uciec. Opuściłem strefę kibica przed stratą czwartego gola i poszedłem do domu. Chciałem schować się przed strasznym uczuciem, gorszym niż 10 tysięcy płaczących i krzyczących ludzi. Nie mogłem znieść tak upokarzającej sytuacji.

Pierwszy raz w swoim kibicowskim życiu, opuściłem mecz nie tyle przed ostatnim gwizdkiem, ale przed końcem pierwszej połowy. To było bardzo przygnębiające. Z każdej strony czułem smutek i żal.

Wróciłem do domu, do swojej rodziny, ale nie mogłem przestać myśleć o meczu. To siedziało ciągle w mojej głowie. Chciałem, żeby mecz się już skończył. Druga połowa nie przyniesie nic dobrego. Tak naprawdę mogłoby jej nie być. Nie pamiętam drugiej takiej masakry. Tryb blitzkrieg aktywowany!

Na ulicach słychać było jedynie głuchą ciszę i płacz zawiedzonych ludzi. Honorowa bramka, która padła pod koniec spotkania wcale nie poprawiła nam humorów.

W Brazylii wszyscy trzymają kciuki za finałowe zwycięstwo Niemców. Skoro potrafili pokonać Canarinhos w tak imponujący sposób, zasługują na mistrzostwo.

O wstydliwym wieczorze pozwoliła zapomnieć jedynie cachaca, którego tej nocy pili wszyscy kibice Brazylii.

BLOGEIROS - blogi prosto z Brazylii!


Czytaj blog Leonardo z Fortalezy!


Polecamy