menu

Legia Warszawa. Zaostrza się konflikt na linii klub-kibice

30 października 2012, 09:56 | Sebastian Kuśpik

Wobec decyzji wicewojewody mazowieckiego, który zamknął dolną część trybuny północnej, a także protestu zorganizowanych grup kibicowskich, atmosfera na niedzielnym meczu Legii z Piastem była wręcz fatalna. Perspektyw na lepszą przyszłość nie widać.

10 tysięcy fanów na Łazienkowskiej? Tego jeszcze nie było
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa-Piast Gliwice
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa-Piast Gliwice
fot. sylwester wojtas
1 / 3

Standardowo przy okazji meczów Legii na Łazienkowskiej już na najbliższej stacji metra kręci się sporo policji i widać grupy fanów w klubowych barwach. W niedzielę było inaczej. Poza grupami dzieci, które na trybunach znalazły się w ramach akcji „Kibicuj z klasą” (ok. 1000 osób), nie spotkałem żadnych kibiców Legii w drodze na stadion. Żadnych. Godzinę przed meczem. A jak wyglądała sytuacja przy Pepsi Arenie? Nijak. Szaro, smutno i ponuro. Więcej policji niż kibiców. No ale w końcu był to przecież mecz „PODWYŻSZONEGO RYZYKA”, więc czego się spodziewać?

Kwestii dopingu poruszać nie ma sensu. „Sen o Warszawie” zamiast odśpiewany przez tysiące gardeł powodować ciary na plecach, wybrzmiał z głośników. Za wspieranie zespołu wzięły się od początku wspomniane dzieci z akcji „Kibicuj z klasą”, które próbowały przez pierwszy kwadrans śpiewać znane kibicowskie przyśpiewki, a nawet odtańczyły „labadę”. Efekt był jednak bardzo przeciętny, a ich zapał gasł z minuty na minutę. Z kolei kilka tysięcy kibiców na trybunie wschodniej ożywiało się właściwie tylko po bramkach. I tak w ogólnej atmosferze pikniku, w ciszy, spokoju i zimnie, odbywało się to spotkanie. Gdybyśmy nie siedzieli na wysokości piątego piętra, to prawdopodobnie słyszelibyśmy bez problemów podpowiadających sobie piłkarzy. Przykre, bo Legia zawsze kojarzyła mi się ze wspaniałą atmosferą na trybunach, a w niedzielę czułem się jak na jakimś sparingu.

10 tys. ludzi – ponoć najniższa frekwencja od czasu otwarcia nowego stadionu. Tak źle jeszcze nie było i lepiej raczej nie będzie. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Uprawnionych do wejścia na obiekt było ponad 15 tysięcy. Nie trudno policzyć, że aż 1/3 wolała zostać w domu, niż przyjechać na mecz Legii. I nie jest to wina piłkarzy, bo oni robią swoje – wygrywają, są liderem, a nawet gwarantują kibicom dodatkowe „rozrywki”, jak choćby przegrywanie 0:2 po 35. minutach gry. Drużyna nie jest winna. Winę za to wszystko ponosi… no właśnie, kto?

Konflikt na linii kibice-klub zaostrza się z dnia na dzień. Po gorących derbach Warszawy, słynnej już interwencji ochrony odblokowującej zajęte przez kibiców tuż przed wyjściem na przerwę schody, stratach na ponad 200 tys. złotych spowodowanych przez sfrustrowanych fanów, grupy kibicowskie Legii postanowiły zbojkotować mecze w Warszawie. O co pretensje mają kibice? Czytamy o tym w niezależnym biuletynie „TO NASZA LEGIA”, rozdawanym przed stadionem:

- o brak jakiejkowiek reakcji klubu na liczne relacje o skandalicznych warunkach wpuszczania fanów na „Żyletę”, powodujących zagrożenie życia i zdrowia;
- o nie ujawnienie przez klub informacji o osobie odpowiedzialnej za straty finansowe będące następstwem nieprofesjonalnej akcji ochrony szturmującej schody z wykorzystaniem gazu na 3 minuty przed przerwą;
- o nie ujawnienie przez klub nazwiska osoby, która inspirowała zatrzymania przez policję w sobotę o 6 rano kibiców, którym zarzuca się wykroczenie w postaci nie podporządkowywania się polecenio ochrony, które przy żywiołowy dopingu nie były słyszalne;
- o zakazanie przez klub prezentacji opraw;
- o niezaprzestanie dystrybucji alkoholu w lożach VIP, co jest niezgodne z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych i faworyzuje bywalców lóż i działaczy kosztem zwykłych kibiców.

Klub broni się przede wszystkim karami, jakie nakłada Komisja Ligi właściwie po każdym meczu na stadionie im. marszałka Józefa Piłsudskiego. Wliczając w to także kary za pirotechnikę na meczach eliminacji Ligi Europejskiej, z klubowej kasy wypłynęło już w tym sezonie ok. 750 tys. złotych (a mamy dopiero koniec października). Nie trzeba chyba nikomu mówić, że za te pieniądze można już zakontraktować na rok całkiem niezłego jak na polskie warunki piłkarza. Nie brakuje też głosów, że w sporze na linii klub-kibice włodarze z Ł3 zasłaniają się wojewodą mazowieckim, który zamknął już dwukrotnie dolną część „Żylety”.

Legia Warszawa

LEGIA WARSZAWA - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Trudno jednoznacznie orzec kto ponosi za to wszystko winę. Swoje „za uszami” mają z pewnością kibice, którzy nie respektują tego, że pirotechnika na stadionach jest zakazana, a więc użycie jej wiąże się z karami, a także głupio tłumaczą zniszczenie mienia na stadionie w czasie derbów prowokacyjnym zachowaniem ochrony. Z drugiej strony klub wydaje notorycznie zakazy stadionowe (często za błahe przewinienia), nie dba należycie o komfort wpuszczania kibiców na obiekt (również przyjezdnych, którzy zawsze na to narzekają), a przede wszystkim jest zadłużony wobec ITI na przeogromną kwotę ponad 230 mln złotych. Przykładów zaniechań z obu stron konfliktu można mnożyć.

Do wspomnianego biuletynu dołączona była kartka z postulatami grup kibicowskich Legii Warszawa.

Domagamy się:
- zaprzestania przez władze i właściciela Legii Warszawa traktowania tego klubu jako „dojnej krowy” tj. wyjaśnienia sytuacji ogromnego zadłużenia w stosunku do ITI, prezentacji planowanych działań na rzecz zmiany aktualnego stanu rzeczy oraz publicznej i pełnej informacji na ten temat;
- zakończenia ciągłej wyprzedaży drużyny, która uniemożliwia jej osiąganie sulcesów sportowych;
- odwoływania się od niesprawiedliwych kar finansowych nakładanych na Klub;
- stworzenie regulaminu stadionu, który będzie zgodny z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej;
- powrotu regulaminu stadionu w brzmieniu sprzed uwzględnienia pomysłów wojewody, które dyskryminują kibiców tworzących oprawy, a więc przede wszystkim cofnięcia zakazu wnoszenia i prezentacji „sektorówek” oraz zniesienia wszelkich ograniczeń dotyczących wielkości elementów opraw;
- wyjaśnienia kto i dlaczego zmienił sposób organizacji wejść na trybunę północną, której pierwotny projekt przewidywał wejścia z obu stron trybuny. Sytuacja ta jest zagrożeniem dla zdrowia kibiców, którzy stoją w ogromnym ścisku, a dodatkowo prowadzi do niebezpiecznych i nerwowych sytuacji;
- wyjaśnienia kto i dlaczego doprowadził do interwencji ochrony w 43 minucie spotkania derbowego, która doprowadziła do zagrożenia życia i zdrowia ludzi, a także sprowokowała późniejsze wydarzenia i straty finansowe;
- doprowadzenia do przystosowania trybuny ultras dla potrzeb kibiców, którzy na niej zasiadają: powrotu „gniazda”, przeniesienia dróg ewakuacyjnych ze środka trybuny w inne bardziej racjonalne miejsca, a w dalszej perspektywie podjęcia działań, które doprowadzą do sytuacji, kiedy trybuna ultras będzie trybuną stojącą;
- cofnięcia wszelkich zakazów wydanych za nieadekwatne do tych restrykcji zachowania;
- traktowania przez Klub, jego pracowników i zatrudniane służby, wszystkich kibiców z poszanowaniem ich praw i godności;
- zaprzestania prowadzenia przez Klub polityki antykibicowskiej, skierowanej zwłaszcza w stosunku do najzagorzalszych fanów;
- zatrudnienia profesjonalistów, dzięki którym w/w sytuacje nie będą musiały występować, jako efekty błędów popełnianych przez osoby zatrudnione obecnie;
- wyciągnięcia konsekwencji wobec p. Błędowskiego, którego działania często nie mają wiele wspólnego z działaniami na rzecz bezpieczeństwa zarówno na stadionie Legii, jak i na meczach rozgrywanych przez nią na wyjeździe;
- prawdziwego wykorzystania ogromnego potencjału tego Miasta, aby funkcjonowanie Klubu było na miarę historii, tradycji i możliwości jakie daje Legia Warszawa.


Polecamy