Legia - Ried LIVE! Legoniści prowadzą 3:1. Czerwona kartka dla Vrdoljaka
Tegoroczna przygoda polskich drużyn z europejskimi pucharami kończy się niemal tak szybko, jak się zaczęła. Pożegnaliśmy już Śląsk, który w kompromitujący sposób zawalił eliminacje Ligi Mistrzów, z mecze z gatunku tych "o honor" rozegrają dziś Ruch i Lech. W grze pozostała tylko warszawska Legia, dla której dzisiejsze starcie z Ried znaczy coś więcej niż tylko pożegnanie z piłkarską Europą.
Porażka w Ried
Legioniści zawitali przed tygodniem na kameralny Keine Sorgen Arena i sprawili gospodarzom dwa prezenty w obronie, po których przegrali mecz, 1:2. Krótko po przerwie, w 52. minucie, Rene Gartler wykorzystał fatalny błąd w defensywie Michała Żewłakowa i po dośrodkowaniu z prawego skrzydła głową wpakował piłkę do siatki. 10 minut później Anel Hadzić wykorzystał "11" za zagranie ręką w polu karnym Kuby Wawrzyniaka i podwyższył prowadzenie SV Ried. Jakby tego było mało lewy obrońca warszawskiej Legii musiał boisko opuścić, bowiem arbiter pokazał mu drugą w meczu żółtą kartkę.
Paradoksalnie Legioniści zaczęli od tego momentu grać dużo lepiej, spychając rywala do defensywy. W 85. minucie znów perfekcyjnie zadziałała serbska maszynka złożona z Miro Radovicia (asysta) i Danijela Ljuboji (bramka), dzięki czemu Legia nie stoi na straconej pozycji przed dzisiejszym rewanżem przy Łazienkowskiej.
- W pierwszym meczu nie musieliśmy przegrać, ale w drugiej połowie popełniliśmy kardynalny błąd w defensywie, potem był rzut karny i byliśmy bardzo daleko od awansu. Na szczęście udało się zdobyć bramkę i jutro zrobimy wszystko co w naszej mocy abyśmy to my się cieszyli po ostatnim gwizdku – przyznał na konferencji prasowej przed rewanżem na Pepsi Arenie trener Jan Urban.
Wygrane Legii i Ried
W niedzielę Wojskowi zainaugurowali swoje występy w Pucharze Polski. W meczu 1/16 finału podopieczni Jana Urbana wygrali w Brzesku z Okocimskim, 4:0. Bramki beniaminkowi I ligi strzelili debiutujący w wyjściowej "11" Michał Kopczyński, Michał Żyro (2) oraz Marek Saganowski.
Nie próżnowali również piłkarze SV Ried. Podopieczni Heinza Fuchsbichlera w ramach trzeciej kolejki austriackiej Bundesligi pokonali na własnym obiekcie FC Wacker Innsbruck, 2:0. Gole dla Ried zdobyli po przerwie Anel Hadzić oraz zmiennik Rene Gartlera, Guillem.
- Jesteśmy świadomi tego w jakiej sytuacji sami się postawiliśmy przed czwartkowym meczem rewanżowym w eliminacjach do Ligi Europy. Natomiast nie jest to sytuacja beznadziejna, mamy duże szanse na awans, a już na pewno nie stoimy na straconej pozycji. Będziemy walczyć o zwycięstwo – deklarował przed tym spotkaniem na łamach serwisu Legia.net kapitan Wojskowych, Michał Żewłakow.
Austriacy nie zamierzają jednak bać się Legionistów Anel Hadzić, strzelec dwóch bramek dla Ried w tegorocznej edycji LE, na łamach oficjalnej strony klubu przyznał, że to piłkarze Jana Urbana są nadal faworytem dwumeczu.
- Z pewnością nie będzie łatwo. To Legia była i jest faworytem tego dwumeczu. Jeśli jednak będziemy mieć, podobnie jak tydzień temu, „swój dzień”, wówczas wszystko jest możliwe. Chcemy zepsuć piłkarskie święto kibicom Legii – powiedział Hadzić.
Problemy kadrowe w Legii
Szkoleniowiec SV Ried będzie miał dziś do dyspozycji wszystkich swoich zawodników. Takim komfortem nie może pochwalić się opiekun Legii, Jan Urban, który największy problem będzie miał z zestawieniem linii defensywnej swojego zespołu. Za kartki pauzuje bowiem Jakub Wawrzyniak, a nie w pełni sił jest jeszcze jego nominalny zmiennik, Tomasz Kiełbowicz. W tym wypadku na prawej stronie defensywy powinniśmy oglądać Artura Jędrzejczyka, a na lewej Jakuba Rzeźniczaka. Środek obrony również jest sporą zagadką. Mimo słabej ostatnio gry pewniakiem wydaje się być Michał Żewłakow, który parę stoperów tworzył dotychczas z Hiszpanem, Inakim Astizem. Jeśli jednak powracający po kontuzji Ivica Vrdoljak, który rozegrał 90 minut w meczu PP z Okocimskim, wytrzyma fizycznie obciążenia, to niewykluczone, że w wyjściowej „11”, obok kapitana Legii, pojawi się właśnie Chorwat. To jednak nie koniec komplikacji. We wtorek z zespołem nie trenował bowiem Miro Radović, który narzekał na ból w okolicach kolana, a urazu barku nie wyleczył jeszcze do końca Janusz Gol. W przypadku tego drugiego występ w dzisiejszym meczu nie jest jednak wykluczony.
- K... uraz w takim momencie! Źle stanąłem, poczułem ból. Byłem na badaniach, wykazały naciągnięcie mięśnia pod kolanem. Ze mną czy beze mnie, musimy awansować – powiedział „Przeglądowi Sportowemu” Miro.
W składzie Legii zabraknie oczywiście powracających po dłuższej przerwie Rafała Wolskiego i Dicksona Choto.
Uratować puchary
W nogach i głowach Legionistów leży teraz europejska przyszłość Legii. W IV rundzie eliminacji Ligi Europejskiej mamy już Śląsk Wrocław, ale po tym, co piłkarze trenera Lenczyka pokazali w trzech ostatnich spotkaniach, nie rezerwowałbym dla nich miejsca w fazie grupowej. Drugą naszą nadzieją jest więc warszawska Legia i jej dzisiejszy mecz z SV Ried.
- Nie będzie łatwo, ale głęboko wierzę w to, że odrobimy tę jednobramkową stratę. Na pewno coś strzelimy. W czwartek na Ried musimy ruszyć od początku. Wtedy na pewno pójdziemy za ciosem i padnie dużo bramek – twierdzi jeden z najlepszych obecnie piłkarzy Legii, Jakub Kosecki.
Takich rywali, jak Ried, ogrywać po prostu trzeba. Bez kalkulacji, bez zastanowienia. Czekamy zatem na powtórkę rewanżowego meczu z Metalurgsem Lipawa. Jeśli Legioniści zagrają z takim samym zaangażowaniem i ambicją jak wtedy, to o końcowy wynik możemy być spokojni.