Saganowski dla Ekstraklasa.net: Po to zostałem tu sprowadzony
Formą strzelecką imponuje na początku sezonu Marek Saganowski, który zdobył dziś swoją piątą bramkę. - Dochodzę do sytuacji i je wykorzystuję, a że strzelam ostatnio z meczu na mecz, to bardzo mnie to cieszy - przyznał w rozmowie z Ekstraklasa.net snajper Legii.
Inaczej sobie wyobrażałem początek tego spotkania. Nie było z Waszej strony ataku, zepchnięcia rywala do defensywy, a dominowały raczej typowe piłkarskie szachy.
Wydaje mi się, że rywal nie oddał w początkowych fragmentach nawet strzału na naszą bramkę. Wynikało to z tego, że wiedzieliśmy od samego początku co mamy robić i spokojnie dążyliśmy do zdobycia bramki. Mieliśmy kilka okazji i jedną z nich przed przerwą wykorzystaliśmy. Myślę, że to cechuje dobre drużyny, że nie rzucają się bezmyślnie, „na hura”, nie walą długich piłek, żeby tylko walczyć. Próbujemy grać kombinacyjnie i z meczu na mecz wychodzi to coraz lepiej.
Wygląda na to, że jak trwoga, to do Sagana, bo w kolejnym meczu europejskich pucharów zdobywa Pan bardzo ważną bramkę.
Piłka siadła na głowie, ale muszę podkreślić, że wrzutka była bardzo fajna. Zostałem tutaj ściągnięty po to, żeby takie sytuacje w polu karnym wykańczać i na razie się to udaje.
Po meczu z Metalurgsem powiedział Pan, że pewność siebie jest dla napastnika bardzo ważna. Czy po bramce w Pucharze Polski i dzisiejszym meczu z Ried apetyt rośnie?
To jest rzeczywiście bardzo ważne dla napastnika, bo w każdym meczu przychodzi taki kryzys i ciężko dochodzi się nawet do sytuacji podbramkowych. Ja do tych sytuacji dochodzę i je wykorzystuję, a że strzelam ostatnio z meczu na mecz, to bardzo mnie to cieszy.
Początek drugiej połowy mieliście znakomity i wydawało się, że w kwadrans załatwiliście sprawę. Czego zabrakło, by po strzeleniu na 3:0 dobić rywala i definitywnie rozstrzygnąć losy awansu?
To jest tak w głowie, że jak się przegrywa 0:3, to nie ma się już nic do stracenia i można rzucić wszystko na jedną kartę. Ried zaatakowało, miało swoje okazje, ale my również mogliśmy zdobyć bramkę nawet grając w „10”.
I gdyby Ried wykorzystało sytuację z końcówki, to plulibyście sobie teraz w brodę.
Tak, z pewnością by tak było, ale na szczęście Austriacy bramki nie zdobyli, więc nie przejmujmy się już tym.
Dziś za kartki z kolejnego meczu wyeliminował się Vrdoljak, również Jędrzejczyk będzie pauzował, więc te problemy kadrowe znów Legię dosięgną, a pamiętać przecież trzeba, że poprzeczka zostanie postawiona zdecydowanie wyżej.
Legia ma na tyle wyrównaną kadrę, że ktokolwiek nie dostałby szansy, to zrobi wszystko, by ją wykorzystać. Dziś na przykład bardzo dobry mecz na lewej obronie zagrał Kuba Rzeźniczak, choć przecież nie jest to jego nominalna pozycja.
Rozmawiał w Warszawie Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net