Legia ratuje honor polskich zespołów! Ried pokonane w meczu z nerwową końcówką
Legia Warszawa pokonała SV Ried 3:1 i awansowała do 4 rundy eliminacji Ligi Europy. Końcówka meczu była dramatyczna, bo warszawianie kończyli mecz w "10" i musieli bronić korzystnego rezultatu, samemu nie wykorzystując kilku świetnych kontr.
Przed spotkaniem Jan Urban narzekał na problemy ze skompletowaniem optymalnej jedenastki na to spotkanie. Z powodu urazu od pierwszych minut na ławce usiadł Janusz Gol, a obecność w wyjściowym składzie Miroslava Radovica ważyła się do ostatniej chwili przed meczem. Jak się później okazało nie był to koniec problemów trenera legionistów.
Spotkanie od samego początku było toczone w szybkim tempie. Bardzo aktywny na lewym skrzydle był Jakub Kosecki. Obrońcy Ried mieli ogromne problemy z zatrzymaniem zawodnika Legii, ale jego zagraniom zdecydowanie brakowało precyzji.
Mimo dobrego początku Legii, to goście już w 8. minucie spotkania mieli znakomitą okazję do objęcia prowadzenia. Nacho zagrywał z prawego skrzydła w pole karne, a tam z trzech metrów uderzał Marco Meilinger, jednak zawodnik Ried na szczęście dla legionistów uderzył prosto w miejsce, w którym stał Dusan Kuciak.
Już po 12 minutach gry boisko musiał opuścić kapitan Wojskowych, Michał Żewłakow, a jego miejsce zajął Marko Suler. Słoweniec, który "podarował" bramkę Robertowi Lewandowskiemu w towarzyskim meczu Legii z Borussią, grał bardzo niepewnie. Największe kłopoty stoper Legii miał z upilnowaniem Rene Gartlera. Po jednym z pojedynków tej dwójki, obaj zawodnicy upadli na murawę w polu karnym, jednak na szczęście dla Legii sędzia zamiast rzutu karnego odgwizdał faul Austriaka.
Wojskowi również mieli swoje okazje. W 30. minucie po świetnym przejęciu piłki w środku boiska Daniela Łukasika, Kuba Kosecki zagrywał w pole karne do Ljuboji, ale jeden ze obrońców gości zdążył w porę wrócić i wybić piłkę na rzut rożny.
Gospodarze dopięli swego w 41. minucie. Dobrą akcję skrzydłem przeprowadził występujący z konieczności na pozycji lewego obrońcy, Kuba Rzeźniczak i swoją słabszą, lewą nogą dośrodkował piłkę w pole karne. Tam świetnie odnalazł się Ljuboja i miękkim zagraniem obsłużył Saganowskiego. Napastnik Legii uderzył piłkę głową, piłka wpadła do siatki, a legioniści mogli cieszyć się z prowadzenia.
W drugiej połowie o swojej klasie przypomniał kibicom Legii duet Ljuboja-Radovic. Najpierw po świetnym zagraniu Ljuboji, Radovic ze spokojem pokonał bezradnego Gabauera. W rewanżu Radović zagrał prostopadłą piłkę z głębi pola do swojego kolegi, a Ljuboja ze stoickim spokojem przelobował sprzed pola karnego bramkarza SV Ried.
Po pół godziny gry gospodarze prowadzili 3:0 i wydawało się, że formalnością będzie dowiezienie zwycięstwa do końcowego gwizdka. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna dla kibiców zgromadzonych tego dnia na Pepsi Arenie. W 68. minucie boisko po drugiej żółtej kartce musiał opuścić Vrdoljak. Sześć minut później goście strzelili bramkę, która dała im nadzieję na odrobienie strat i awans. Spóźnionego Jakuba Rzeźniczaka wyprzedził Robert Żulj i z najbliższej odległości pokonał Dusana Kuciaka.
Ostatni kwadrans przyniósł ogromne emocje i wiele nerwów. Kilkakrotnie gotowało się pod bramką Kuciaka. W odpowiedzi legioniści wyprowadzali bardzo groźne kontry, ale Kosecki, Żyro jak i Radovic nie byli w stanie pokonać Gebauera w sytuacjach sam na sam. Ostatecznie Legii udało się do końca utrzymać korzystny wynik i podopieczni Jana Urbana mogli świętować awans do kolejnej rundy.