Legia nie zachwyciła. Ale ma awans do IV rundy i będzie w niej rozstawiona
Legia Warszawa w IV rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. W rewanżowym spotkaniu zremisowała 0:0 z AS Trencin. Awans uzyskała dzięki wygranej w Żylinie (1:0). O fazę grupową będzie jej łatwiej, ponieważ dzięki odpadnięciu Olympiakosu Pireus zostanie rozstawiona w losowaniu. A więc trafi na teoretycznie słabszych rywali. Dzisiejszy mecz z trybun przy Łazienkowskiej obejrzał selekcjoner Adam Nawałka. Przed rozpoczęciem minutą ciszy uczczono pamięć powstańców warszawskich. Kibice odśpiewali również hymn narodowy.
Przeczytaj także: Izraelczycy zapewnili Legii rozstawienie w 4. rundzie! Debiut Glika [WYNIKI]
Jak doskonale pamiętamy, w zeszłym tygodniu na stadionie w Żylinie pierwszy mecz pomiędzy Legią a Trencinem zakończył się skromnym, ale jakże ważnym jednobramkowym zwycięstwem warszawian. Gola na wagę triumfu na słowackim terenie zdobył niezawodny Nemanja Nikolić, po efektownym rajdzie i ładnym dośrodkowaniu Michała Kucharczyka. Skrzydłowy, podobnie jak w ostatnim meczu w Ekstraklasie w Płocku dzisiaj także wyszedł w podstawowym składzie Legii. Dobrą wiadomością był powrót Adama Hlouska, który jest bardzo ważną postacią w obronie Legii. Najmniej spodziewanym było wystawienie w pierwszym składzie Steevena Langila. Nowy zawodnik mistrza Polski zaliczył swój krótki debiut jako rezerwowy w starciu z Wisłą, mało kto mógł domyślać się, że to właśnie reprezentant Martyniki zajmie miejsce w jedenastce Wojskowych.
Przed meczem publiczność zgromadzona na stadionie oddała jeszcze cześć bohaterom Powstania Warszawskiego, kibice odśpiewali cztery zwrotki hymnu, po czym mecz rozpoczął się. Lepiej weszli w niego goście, którzy niezwykle odważnie wchodzili w dryblingi na skrzydłach. Brylował przede wszystkim Samuel Kanu, którego płaskie dośrodkowania pod bramką wywoływały niepokój na warszawskich trybunach. Słowacy popełniali jednak proste błędy w rozegraniu, co dawało możliwość stworzenia niebezpiecznej kontry. Gospodarze także próbowali przedostać się pod bramkę rywala za pomocą górnych podań, ale brakowało dokładności przy wykonaniu ostatniego podania. Przez pierwsze pół godziny gry najlepsza okazja należała do gości, konkretnie do Aliko Bali. Piłkarz drużyny gości wyszedł sam na sam z Arkadiuszem Malarzem, ale znacznie się pomylił.
Legia miała w pierwszej połowie lepsze i gorsze momenty, potrafiła zamknąć gości na ich połowie, zmuszać do prostych błędów i strat w środku pola, ale miała olbrzymi problem z grą w obronie. Mistrzowie Polski mogli przegrywać, sami mieli właściwie jedną okazję, kiedy błędu obrońcy w polu karnym nie zdołał wykorzystać zaskoczony Nemanja Nikolić. W samej końcówce reprezentant Węgier miał jeszcze jedną okazję do wyprowadzenia zespołu na prowadzenie, ale w trudnej sytuacji nie trafił w piłkę. Do przerwy więc wynik był bezbramkowy, z takiego wyniku należało się cieszyć, patrząc przez pryzmat gry Wojskowych.
Druga część meczu rozpoczęła się, podobnie jak pierwsza, od ataków piłkarzy AS Trencin. Słowacy uparcie dążyli do zdobycia bramki, która wyrównałaby stan dwumeczu. Legia nadal szukała swojej szansy w grze z kontry. Wojskowi mogli nawet zdobyć gola dziesięć minut po przerwie, ale Nikolić zdecydował się na próbę przelobowania bramkarza niemal z połowy boiska, która nie skończyła się dla gospodarzy pomyślnie. Rzucało się w oczy, że z biegiem czasu piłkarze Martina Seveli znacznie opadli z sił, po upływie godziny gry ich rajdy skrzydłem nie zdarzały się już tak często jak choćby podczas pierwszej połowy. Piłkarze w czerwonych trykotach zdecydowanie rzadziej zapuszczali się pod pole karne mistrza Polski, co należało wykorzystać. Kolejna dobra okazja Legii to błąd Adriana Chovana, bramkarza Trencina, w konsekwencji którego piłka trafiła do Michała Kucharczyka. Skrzydłowy huknął co sił, a piłka poszybowała obok słupka. Goście w tej sytuacji mieli naprawdę dużo szczęścia.
Golkiper zespołu ze Słowacji nie prezentował dzisiejszego dnia najlepszej formy. Po wrzutce Steevena Langila z narożnika boiska wypuścił piłkę z rąk i mało nie nabił jeszcze Nemanji Nikolicia, który mógł zdobyć najłatwiejszego gola w swoim życiu. Powyższe sytuacje pokazują, jaką przewagę w tej fazie spotkania miała Legia. Warszawianie robili co chcieli, wykorzystując do bólu nagminne błędy w rozegraniu gości, brakowało tylko gola dającego spokój w walce o awans. Wobec słabej gry drużyny zastanawiało, czemu trener mistrza Słowacji wciąż nie decydował się na zmiany - pierwszą z nich wykonał dopiero na kwadrans przed końcem meczu. Jego zespół zaczął, jak się można było domyślać, budzić przez ostatnie dziesięć minut, ale wciąż brakowało klarownych sytuacji. Nie oglądaliśmy z ich strony zmasowanych ataków, za to legioniści szukali sposobu, aby ucieszyć publiczność chociaż raz. Słowacy przycisnęli jedynie w doliczonym czasie gry, przy rzucie wolnym nawet bramkarz powędrował w pole karne, ale piłkę przejął Michał Kucharczyk. Skrzydłowy nie zdecydował się na strzał, był faulowany przed polem karnym, ale sędzia zdecydował się jedynie na żółtą kartkę.
W doliczonym czasie rezultat nie uległ zmianie. Legia zremisowała bezbramkowo z AS Trencin i awansowała do kolejnej fazy eliminacji, gdzie będzie drużyną rozstawioną. Wszystko za sprawą porażki Olympiakosu z Hapoelem Beer Szewa.
Jedenastka Euro 2016 według GOL24