menu

Legia - Jagiellonia LIVE! Spotkanie pierwszej z czwartą ofensywą ligi

2 marca 2014, 09:12 | Jakub Seweryn

Po niezbyt ciekawych meczach piątkowych i sobotnich, w niedzielę swoje spotkanie 24. Kolejki T-Mobile Ekstraklasy rozegra mistrz Polski, Legia Warszawa. Lider rozgrywek zmierzy się na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok. Na Pepsi Arenie zmierzy się pierwsza z czwartą ofensywą naszej ligi, co zapowiada naprawdę ciekawe widowisko.

Mecz Legia - Jagiellonia to starcie pierwszej z czwartą ofensywą ligi
Mecz Legia - Jagiellonia to starcie pierwszej z czwartą ofensywą ligi
fot. sylwester wojtas

Relacja na żywo z meczu Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok w Ekstraklasa.net

Faworytem tego pojedynku będzie oczywiście Legia. Warszawianie są zdecydowanym liderem rozgrywek, a w dodatku bardzo dobrze rozpoczęli piłkarską wiosnę. Podopieczni Henninga Berga pokonywali kolejno Koronę Kielce (1:0) oraz Górnika Zabrze (3:0), dzięki czemu przed tą kolejką mieli sześć punktów przewagi nad drugą Wisłą Kraków. Teraz legioniści będą mieli szansę tę przewagę powiększyć, bowiem Biała Gwiazda w piątek zremisowała tylko w Gdańsku z Lechią 0:0.

To jednak nie będzie łatwe, bo choć Legii udało się wygrać dwa ostatnie mecze z Jagiellonią, to jednak oba miały miejsce na Stadionie Miejskim w Białymstoku. Jesienią tego sezonu mistrzowie Polski zwyciężyli 3:2, natomiast w rundzie wiosennej ubiegłych rozgrywek rozbili będących w głębokim kryzysie białostoczan 3:0. Na Łazienkowskiej jednak, w dwóch ostatnich spotkaniach to żółto-czerwoni cieszyli się z korzystnego rezultatu. W poprzednim sezonie ówczesny zespół Tomasza Hajty zwyciężył na Pepsi Arenie 2:1 po bramkach Plizgi oraz Frankowskiego, a sezon wcześniej wywalczył jeden punkt po remisie 1:1. Co ciekawe, to ten drugi mecz w pamięci kibiców z Warszawy kojarzy się znacznie gorzej, ponieważ był on niejako początkiem końca walczącej o tytuł Legii Macieja Skorży. Głośno przyznał to kluczowy zawodnik mistrzów Polski, Miroslav Radović.

- Ta drużyna ma groźnych piłkarzy w ofensywie i musimy być ostrożni. Jednak na długo w pamięci zapadnie mi spotkanie z Jagiellonią sprzed dwóch lat, kiedy w końcówce sezonu zremisowaliśmy na własnym boisku 1:1. Potem przegraliśmy w Gdańsku z Lechią, ale uważam, że to zespół z Białegostoku odebrał nam wtedy mistrzostwo Polski. Zawsze będę wracał do tego meczu – mówił przed meczem popularny ‘Rado’, który tydzień temu w Zabrzu dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

Białostoczanie początku wiosny nie zaliczą do udanych. Jagiellonia w meczach z Ruchem (0:1) i Podbeskidziem (2:2) zdobyła ledwie jeden punkt, jednak ocena formy żółto-czerwonych na podstawie tych dwóch rezultatów może być myląca, bowiem o ile w Chorzowie podopieczni Piotra Stokowca spisali się słabo, to w starciu z ekipą z Bielska-Białej prezentowali się zdecydowanie lepiej od rywala i bardzo pechowo ostatecznie stracili punkty. Do tego wszystkiego swoje trzy grosze w obu spotkaniach dołożyli sędziowie, którzy nie pierwszy raz w tym sezonie podejmowali mocno kontrowersyjne decyzje na niekorzyść Jagiellonii. Temu tematowi sporą część swojej wypowiedzi na konferencji prasowej poświęcił sam trener białostoczan:

- Powiem tak, nie jest łatwo zbierać się po takim meczu, jak ten z Podbeskidziem, gdzie kolejny raz główną rolę odgrywa arbiter. Dla mnie to sędziowanie było skandaliczne, a wynik meczu został zupełnie wypaczony. (…) Nie sposób jest obok tego przejść obojętnie i uważam, że trudno przejść obok tego obojętnie. Wszyscy dbamy o szczegóły, dbamy o to, żeby to wszystko wyglądało profesjonalnie, a niestety nie wszystko jest tak profesjonalne i myślę, że o tych rzeczach trzeba mówić i nie można obok nich przejść obojętnie. Tak samo jak ponoszą konsekwencje kibice, których drużyna przegrywa, trenerzy, zawodnicy, bo nie otrzymują premii, tak samo uważam, że konsekwencje powinni ponosić także sędziowie. Póki co takowych nie widzę – grzmiał Piotr Stokowiec.

Szkoleniowcowi Jagi trudno się dziwić, bo wobec podziału na grupy walka o pierwszą ósemkę jest niezwykle zacięta, a każdy punkt jest na wagę złota. Tymczasem w tym sezonie decyzje arbitrów w samych meczach z Górnikiem Zabrze, Piastem Gliwice czy ostatnio z Podbeskidziem Bielsko-Biała mogły zabrać Jagiellonii w końcowym rozrachunku nawet osiem ‘oczek’. Żółto-czerwoni przed tą kolejką byli na miejscu ósmym, ale po meczu Lechii z Wisłą spadli już do dolnej połowy tabeli, przez co porażka nawet w meczu z mistrzem Polski na jego terenie nie może być akceptowana przez zespół z Podlasia.

Obie drużyny będą musiały sobie radzić bez kilku ważnych zawodników. Na pewno nie zobaczymy dwóch reprezentantów Gruzji, bowiem Wladimer Dwaliszwili (Legia) oraz Giorgi Popchadze (Jagiellonia) muszą odcierpieć swoje dyskwalifikacje za czerwone kartki. Z powodu kontuzji z kolei w Legii nie zobaczymy Jakuba Koseckiego oraz Guilherme. Mało możliwe są także występy Bartosza Bereszyńskiego oraz Dawida Plizgi. Obrońca Legii nie doszedł jeszcze do końca do siebie po złamaniu nosa, natomiast ofensywny gracz Jagiellonii po kontuzji stawu skokowego.

W niedzielnym pojedynku emocji nie powinno zabraknąć, bowiem obie drużyny stawiają na ofensywny futbol. Legia, z 48 golami strzelonymi, jest zdecydowanie najlepszą ofensywą w lidze, ale Jagiellonia, która tych goli zdobyła dwanaście mniej, w tej klasyfikacji zajmuje wysokie czwarte miejsce. W obu przypadkach ‘futbol na tak’ nie przeszkadza także w posiadaniu zbilansowanej defensywy, bowiem warszawianie i białostoczanie w klasyfikacji najlepszych obron ligi zajmują kolejno drugie (22 bramki stracone) oraz szóste (31) miejsce.

Z powodu niebezpiecznego dla zdrowia kibiców odpalenia środków pirotechnicznych (w tym odbijających się od dachu stadionu fajerwerków) w spotkaniu z Koroną Kielce, w niedzielę piłkarze Henninga Berga będą musieli radzić sobie bez pomocy ze strony Żylety, która została zamknięta na to spotkanie. Doping najzagorzalszych sympatyków Wojskowych ma być prowadzony z trybuny wschodniej. Kibice Jagiellonii z kolei w kilka dni wykupili wszystkie 800 przeznaczonych im biletów. Chętnych na wyjazd było więcej, ale sympatycy żółto-czerwonych niejako oberwali rykoszetem decyzją Komisji Ligi, jako że ich pula wejściówek została zmniejszona z 1550 biletów.

Początek spotkania zaplanowano na godzinę 18. Mecz poprowadzi sędzia Tomasz Wajda z Żywca.

ZOBACZ TAKŻE:


Polecamy