menu

Lechia pokonała Pogoń i jest już czwarta! Asysta Flavio… przewrotką [ZDJĘCIA]

19 kwietnia 2016, 22:21 | Jacek Czaplewski

Twierdza Gdańsk znowu nie zdobyta. Tym razem Lechia pokonała Pogoń Szczecin 2:0 (1:0). Gole strzelili Milos Krasić przed przerwą i Grzegorz Wojtkowiak po przerwie. Drużyna Piotra Nowaka awansowała na czwarte miejsce w tabeli Ekstraklasy. Sen o miejscu premiowanym grą w kwalifikacjach do Ligi Europy powoli się urzeczywistnia.

Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin
fot. Przemyslaw Swiderski
1 / 25

Lechia ostatnio złapała rytm. Najpierw awans do ósemki, potem wyjazdowe przełamanie w Lubinie z Zagłębiem (2:1), a całkiem przedtem kilka domowych spotkań, które pozwoliły wypracować passę sześciu wygranych (przy jednym remisie) i oszałamiający bilans bramkowy: 19-3. Pogoń była dziś tego wszystkiego świadoma. Dlatego wystawiła aż pięciu obrońców – włącznie z powracającym po kontuzji Jakubem Czerwińskim.

Nic to nie pomogło. Lechia jak taran - już po 9. minutach prowadziła. Publiczność uradował Milos Krasić, któremu w formie… przewrotki asystował Flavio Paixao. Portugalczyk sam miał bowiem ochotę na gola, ale piłka mu zeszła, gdy składał się do efektownego strzału. Dopadł do niej Serb i z paru metrów dopełnił formalności.

Kolejne minuty też upływały w rytmie Lechii. Może i tempo nie było zabójcze, za to rozegranie zupełnie przemyślane. Piłka stale krążyła między Sebastianem Milą, Milosem Krasiciem czy Michałem Chrapkiem. Pogoń nie doskakiwała, więc kolejne okazje były w zasadzie tylko kwestią czasu. Aż dziwne, że do przerwy telebimy nie pokazywały wyniku np. 2:0 lub 3:0 dla Lechii. Swoje szanse mieli nie tylko Mila czy Krasić, ale również Aleksandar Kovacević, który umiłował sobie uderzenia z dystansu. Jedną taką próbę z najwyższym trudem nad poprzeczką przeniósł Dawid Kudła.

Pogoń na drugą połowę wyszła nieco odważniej i wyżej – przynajmniej w teorii. Trener Czesław Michniewicz zdecydował bowiem wprowadzić dodatkowego napastnika, Łukasza Zwolińskiego, kosztem stopera, Jarosława Fojuta. Co jednak z tego wszystkiego, skoro okazji bramkowych nie było. A Lechia grała swoje. Może i znowu nie najszybciej, nie aż tak ładnie jak z Legią Warszawa (1:1) czy Jagiellonią Białystok (5:1). Ale skutecznie! W 68 minucie na 2:0 podwyższył główką Grzegorz Wojtkowiak (asysta Mili), któremu przyszło zastępować pauzującego za kartki Rafała Janickiego.

Pod koniec Pogoń starała się strzelić choćby honorowego gola, ale dobrze dysponowany Vanja Milinković-Savić na to nie pozwolił. W 78. minucie ciałem obronił strzał z bliska autorstwa Rafała Murawskiego. Lechia wygrała pewnie i zasłużenie. Może już wybiegać myślami do niedzieli – zagra w Gliwicach z Piastem, który dzisiaj odrobił straty z Lechem Poznań (2:2).


Polecamy