Lechia - Korona LIVE! Peszko osłodzi debiut sobie i nowemu trenerowi?
Po przeszło czterech latach Sławomir Peszko ponownie zagra w Ekstraklasie. Nie jednak w Lechu Poznań, a w Lechii Gdańsk. Na początek ma jej pomóc w pokonaniu Korony Kielce. Czy sprosta zadaniu? Mecz od godziny 18 na PGE Arenie.
fot. Lechia Gdańsk
W Lechii zmiany są na porządku dziennym. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą – to coś zrozumiałego. Trudna do ogarnięcia jest jednak skala tego zjawiska. Na próżno szukać drugiego klubu w Ekstraklasie, w którym ostatnio tyle by się działo. Oto np. w dniu wieńczącym letnie okno transferowe biało-zieloni pozyskali aż czterech zawodników, jednocześnie żegnając trzech innych. W Gdańsku zapewniają, że zmian dokonują zawsze po to, by ulepszyć zespół. Teoretycznie mają rację. Przecież teraz do linii pomocy wzięli reprezentanta Polski Sławomira Peszkę, czy znakomitego parę lat temu Milosa Krasicia, który widowiskowo mijał rywali nie na żadnej prowincji, a we włoskiej Serie A, czy solidnej lidze rosyjskiej.
Coś jest jednak z tą Lechią ciągle nie tak, skoro mimo wielu uznanych nazwisk (Ariel Borysiuk, Sebastian Mila, Jakub Wawrzyniak, Grzegorz Wojtkowiak) jakoś nie umie sprostać oczekiwaniom. Miało być podium w zeszłym sezonie, a skończyło się tylko na piątym miejscu. Miał być szturm na czołowe lokaty od początku obecnych rozgrywek, a jest dopiero druga ósemka i szybka zmiana trenera: w przerwie na mecze międzynarodowe Jerzego Brzęczka zastąpił Thomas von Heesen. Niemiec to legenda HSV Hamburg – tyle że piłkarska. Jako szkoleniowiec na razie zbyt wiele nie osiągnął. Zresztą w ostatnich trzech latach nie pracował w zawodzie.
Heesen zapewnia, że wprowadzi trochę niemieckiej dyscypliny i jednocześnie zadba o atmosferę. Chce, by Lechia grała tak, jak kiedyś za Ricardo Moniza, czyli z polotem i dla oka. - Zagrają ci, którzy są najlepiej dysponowani, bez względu na wiek, doświadczenie, czy narodowość. W ogóle nie chciałbym skupiać się na tym, co było. Nie mamy czasu na rozpamiętywanie przeszłości i narzekanie na słabsze wyniki z początku sezonu. Liczy się to co jest tu i teraz, czyli piątkowe spotkanie na PGE Arenie. Mamy obowiązek go wygrać – mówi prosto von Heesen.
Na zupełnie innym biegunie jest Korona. Wielu ją przekreśliło (w przeciwieństwie do Lechii), zanim sezon w ogóle się rozpoczął. Choć nie ma w niej już ani Pawła Golańskiego, Piotra Malarczyka, czy Jacka Kiełba, to jednak radzi sobie całkiem znośnie. Więcej – radzi sobie nad wyraz dobrze. Po siedmiu kolejkach z dorobkiem jedenastu punktów zajmuje siódme miejsce. Ma na rozkładzie Jagiellonię Białystok i Legię Warszawa. Jej pięciu zawodników wyjechało ostatnio na zgrupowania swoich reprezentacji. - Muszą dawać przykład i ciągnąć za sobą innych. Piłka nie kończy się w Kielcach. Muszą przyjeżdżać z bagażem doświadczeń i dobrze wpływać na pozostałych kolegów – tłumaczy szkoleniowiec Korony Marcin Brosz.
Ostatnią przerwę w rozgrywkach Korona wykorzystała na treningi i sparing z Cracovią. Przegrała aż 1:4, lecz nie wynik był najważniejszy. Chodziło o to, żeby przećwiczyć warianty taktyczne oraz wprowadzić nowych zawodników, których udało się pozyskać pod koniec letniego okna transferowego. Maciej Wilusz, a więc wypożyczony stoper z Lecha Poznań, niemal na pewno zadebiutuje już z Lechią. Na swój pierwszy mecz poczeka natomiast Bartłomiej Pawłowski, ponieważ w jego umowie wypożyczenia znalazł się zapis, który wyklucza go z gry przeciwko macierzystemu klubowi, czyli właśnie Lechii.
Przewidywane składy:
Lechia Gdańsk: Marko Marić – Paweł Stolarski, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak – Sławomir Peszko, Ariel Borysiuk, Daniel Łukasik (Aleksandar Kovacević), Sebastian Mila (Bruno Nazario), Lukas Haraslin – Grzegorz Kuświk.
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski – Vladislavs Gabovs, Maciej Wilusz, Radek Dejmek (Rafał Grzelak), Kamil Sylwestrzak – Tomasz Zając, Aleksandrs Fertovs, Vlastimir Jovanović, Marcin Cebula, Łukasz Sierpina – Przemysław Trytko.