menu

Oceniamy lechistów za mecz z Widzewem Łódź: Bieniuk powinien odpocząć, Duda wrócić do rezerw

6 października 2013, 20:16 | jac

Lechia Gdańsk wpadła w głęboki dołek. Dzisiejszą porażką 1:4 z Widzewem Łódź kontynuuje bowiem niechlubną serię sześciu meczów bez zwycięstwa. Poza tym, w trzech ostatnich spotkaniach gdańszczanie stracili aż dziewięć bramek, mimo że do niedawna byli chwaleni właśnie za grę w destrukcji. Zobacz jak oceniliśmy ich za mecz z Widzewem.

Sebastian Małkowski (3) – Zawinił przy dwóch ostatnich golach. Szczególnie martwi zachowanie przy trafieniu Alexa Bruno, kiedy bardzo źle wyprowadził piłkę. Na plus Małkowskiemu należy zapisać jedynie interwencję po bombie, jaką w końcówce posłał Princewill Okachi.

Deleu (3) – Słaby mecz, ale nie na tyle, by dawać „jedynkę”. Deleu spóźnił się tylko do Eduardsa Visnakovsa, kiedy ten mknął na bramkę po trzeciego gola dla Widzewa.

Jarosław Bieniuk (1) – Ostatnich dwóch wyjazdów nie będzie wspominał dobrze, bo zawalił w nich łącznie pięć goli. Z Wisłą Kraków odpuścił krycie Pawła Brożka, natomiast dzisiaj nie mógł sobie poradzić z Povilasem Leimonasem, Kevinem Lafrancem i Alexem Bruno.

Sebastian Madera (2) – Dziwnie zachował się w kryciu strefowym przy drugim trafieniu dla Widzewa. Bo nie dość, że przeszkodził Bieniukowi, to jeszcze zrobił miejsce jednemu z przeciwników.

Rafał Janicki (4) – Grał dość przyzwoicie w przeciwieństwie do pozostałych defensywnych zawodników. W drugiej części wygrał ważny pojedynek biegowy z wprowadzonym na boisku Aleksejsem Visnakovsem. Janicki zszedł po godzinie gry, kiedy trener Michał Probierz postawił wszystko na jedno kartę, grając na trzech obrońców.

Piotr Wiśniewski (1) – Zupełnie niewidoczny, jakby w ogóle nie miał ochoty do biegania, wymieniania podań, wypuszczania kolegów na pozycję, nie mówiąc już o strzelaniu na bramkę. Za boiskową bezpłciowość wysokich not się nie przyznaje, tylko się gani.

Marcin Pietrowski (3) – Zdobył trzecią bramkę w sezonie i zarazem drugą po rzucie karnym. To było piękne trafienie – tzw. „podcinką” w stylu Andrei Pirlo, czy Antonina Panenki. Ale ten gol nie powinien przyćmić słabej gry Pietrowskiego w środku pola. Zabrakło go przecież, gdy łodzianie wyprowadzili kontrę, po której do siatki trafił Eduards Visnakovs.

Paweł Dawidowicz (2) - Fatalnie organizował grę, źle się przesuwał, jeszcze gorzej ustawiał. Wystarczy przypomnieć kontratak gospodarzy, po którym padła trzecia bramka.

Patryk Tuszyński (5) – Drugi raz z rzędu wybiegł w podstawowym składzie. Wywalczył rzut karny, był widoczny na lewej i prawej pomocy (z niej posłał w pierwszej połowie dokładną wrzutkę na głowę Dudy, a w drugiej temu samemu piłkarzowi wypieszczoną piłkę na prawą nogę). Nie odpuszczał żadnej piłki. Po jednym ze starć rozciął głowę. To jedyny lechista, który nie musi się wstydzić za swoją grę.

Piotr Grzelczak (2) – To nie był udany występ. W zasadzie tylko raz, w 6. minucie zagroził bramce Widzewa, strzelając mocno z lewej nogi z okolicy 20. metra. „Grzelu” na drugą połowę nie wyszedł, został zmieniony przez Buzałę.

Adam Duda (1) – W prasie odgrażał się, że umie strzelać i że niebawem to pokaże. Zapomniał jednak dodać, że chodzi o mecze na konsoli lub na komputerze. Dziś miał przecież trzy klarowne sytuacje, a żadnej z nich nie wykorzystał.

Weszli z ławki:
Paweł Buzała (2) – Wszedł od razu po przerwie, jednak nie zrobił nic, co mogłoby odmienić losy spotkania.

Bartłomiej Smuczyński (2) – Dostał pół godziny gry. Nie potwierdza na razie słów byłego trenera Bogusława Kaczmarka, że jest dużym talentem.

Maciej Kostrzewa – Pozostawiliśmy go bez oceny, bo wszedł dopiero na ostatni kwadrans.

Widzew efektownie przerwał fatalną passę. Lechia poległa w Łodzi

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy