menu

Lechia będzie trzecią siłą polskiej piłki?

11 lutego 2014, 14:43 | Cezary Kowalski / Polska The Times

Wyśmiewana, wykpiwana, słaba, czasem nudna, ale nasza - piłkarska ekstraklasa po dwóch miesiącach przerwy wznawia rozgrywki. Na pytanie, kto będzie mistrzem, kto spadnie i jak to wszystko się zakończy w tym sezonie, na tym etapie rozgrywek znaleźć odpowiedź jest znacznie trudniej niż zwykle.

Transfery Lechii pozwalają jej kibicom z optymizmem patrzeć w przyszłość
Transfery Lechii pozwalają jej kibicom z optymizmem patrzeć w przyszłość
fot. Przemysław Świderski / Dziennik Bałtycki

Wszystko przez zmianę systemu rozgrywek, według którego po trzydziestej kolejce tabela zostanie podzielona na dwie grupy, liczba punktów każdej drużyny zmniejszona o połowę i wówczas zacznie się decydująca rozgrywka podczas dodatkowych siedmiu kolejek. Dla naszych piłkarzy, którzy już podczas końcowych meczów w tradycyjnym systemie narzekali na zmęczenie, to, co będzie czekać ich w kwietniu i maju, może się okazać zabójcze. W związku z tym rozstrzygnięcia mogą być sensacyjne.

Na podstawie działań podczas wciąż otwartego okienka transferowego śmiało trzeba postawić tezę, że na sprawieniu pozytywnej niespodzianki najbardziej zależy Lechii Gdańsk. Rozmach w przygotowaniach do rundy rewanżowej i ruch na rynku transferowym nowych właścicieli klubu w polskiej skali robi wrażenie. I tak naprawdę nikt w tej kwestii nie może się tej zimy z Lechią równać.

Przypomnijmy: pod koniec grudnia akcje klubu zostały sprzedane przez wrocławskiego biznesmena Andrzeja Kuchara. Nabyła je niemiecko-szwajcarsko-portugalska grupa kapitałowa skupiająca aż osiem podmiotów. Najbardziej rozpoznawalnym w niej biznesmenem jest znany na rynku piłkarskim w Niemczech Josef Wernze z Kolonii. Jednak szarymi eminencjami w Lechii, które mają największy wpływ na kształt nowej Lechii, są piłkarscy agenci Mariusz Piekarski i Adam Mandziara. To oni odpowiadają za ofensywę transferową.

Do Lechii trafili już Aleksander Jagiełło (do niedawna wielka nadzieja Legii, wypożyczona do Podbeskidzia), 18-letni Paweł Stolarski z Wisły, który został dosłownie w ostatniej chwili sprzątnięty sprzed nosa działaczom Legii, czy też Maciej Makuszewski i czeczeński napastnik Zaur Sadajew (obaj z Tereka Grozny). Były legionista Piekarski zapowiada, że to nie koniec i dopiero teraz zaczną dołączać do Lechii zawodnicy z wyższej półki. Mówi się o ewentualnym wypożyczeniu z Udinese reprezentanta Polski Piotra Zielińskiego, ofertę z powodu obawy przed reakcją kibiców odrzucił Rafał Murawski (piłkarz Lecha kiedyś związany był z Arką Gdynia). Nowym dyrektorem sportowym został Andrzej Juskowiak, próbowano także wykupić z Pogoni Szczecin… trenera Dariusza Wdowczyka. Okoniem stanęli jednak działacze ze Szczecina i na razie Michał Probierz zostanie w Gdańsku. Zadanie ma jednak bardzo trudne, bo nowi właściciele zażądali natychmiastowego awansu do europejskich pucharów.

W lidze Lechia jest na dziesiątym miejscu, najkrótsza droga do Europy prowadzi więc przez Puchar Polski. W ćwierćfinale zagra z Jagiellonią. Jeśli wygra, na drodze do szczęścia będzie już miała tylko dwóch rywali. A przypomnijmy, że z PP odpadły już Legia, Lech i Wisła.

Co ciekawe, Lechia w kwestii modelu funkcjonowania klubu chce się wzorować na Legii. W Gdańsku marzą o promowaniu młodych zawodników. W Trójmieście ma być moda na Lechię, już od przyszłego sezonu budżet klubu ma wynosić 100 mln zł, co przy sprzyjających wiatrach mogłoby oznaczać, że Lechia finansowo stanie się trzecią siłą w polskiej piłce.

Tymczasem klub, na którym wzorują się w Gdańsku, akurat tej zimy nie może służyć za wzór prężnego działania. Owszem, sprzedano za dobre pieniądze Dominika Furmana, ale oczekiwanych wzmocnień, zwłaszcza w linii ataku, brak. Kibiców niepokoją słabe wyniki drużyny w meczach sparingowych. Opinie na temat nowego trenera Henninga Berga też są na razie bardzo mocno podzielone. Piłkarze są zaskoczeni… lekkością treningów. Za czasów Jana Urbana zimą trenowali dwa razy mocniej. Jak twierdzą, te obecne przygotowania można porównać do ćwiczeń w trakcie sezonu. Jedno jest pewne: ewentualne roztrwonienie pięciopunktowej przewagi nad Górnikiem Zabrze byłoby katastrofą i kompromitacją. Nie tylko Berga. Pierwszy mecz w Warszawie 14 lutego z Koroną Kielce.

Autor jest komentatorem Polsatu Sport

Polska The Times