menu

Lech z honorem pożegnał się z Ligą Europy. Możdżeń dał minimalne zwycięstwo z AIK

9 sierpnia 2012, 21:51 | Grzegorz Szkiłądz, Szymon Ratajczak / Bułgarska.pl

W piewszej połowie Lech nie wyglądał jak drużyna, która zamierza odrobić trzybramkową stratę. w 72. minucie nadzieję w serca kibiców wlał Mateusz Możdżeń, strzelając bramkę na 1:0. Wynik spotkania do końca nie uległ już zmianie i Lech odpadł z Ligi Europejskiej.

Lech Poznań pokonał AIK 1:0
Lech Poznań pokonał AIK 1:0
fot. Marek Zakrzewski

Zobacz zdjęcia ze spotkania Lech - AIK

Po porażce 0:3 na Rasundzie trener Mariusz Rumak odważnie przemeblował wyjściowy skład swojego zespołu. W pierwszej jedenastce znalazło się miejsce dla pozyskanego ostatnio Kebby Ceesay'a i wracającego po pauzie za kartki Szymona Drewniaka.

Na ławce zasiedli natomiast dotychczasowi pewniacy: Marcin Kamiński, Vojo Ubiparip i Bartosz Ślusarski. Parę stoperów stworzyli Hubert Wołąkiewicz i Manuel Arboleda, a grającego na szpicy Gergo Lovrencsicsa wspierali Mateusz Możdżeń oraz Aleksandar Tonew.

Pierwsza połowa pokazała, że były to słuszne roszady. Ceesay już w oficjalnym debiucie pokazał, że będzie sporym wzmocnieniem Kolejorza i że jest graczem z wysokiej półki. Natomiast Lovrencsics był znacznie groźniejszy i aktywniejszy od dwóch rezerwowych w czwartek napastników Poznańskiej Lokomotywy.

Węgier miał w pierwszych 45 minutach dwie znakomite sytuacje. Niestety w 15. minucie został w ostatniej chwili zablokowany, a siedem minut później jego groźny strzał z dystansu dobrze obronił Ivan Turina. Były golkiper Kolejorza musiał się wspiąć na wyżyny swoich umiejętności także po strzale Mateusza Możdżenia, który z ostrego kąta celował w samo okienko.

Niestety, niekorzystny wynik z pierwszego meczu do przerwy ani drgnął. Poza wspomnianymi momentami lepszej gry, trzeba przyznać, że w poczynaniach Lecha był też chaos i brakowało precyzji pod polem karnym AIK. Na dodatek goście dobrze grali pressingiem, zmuszając lechitów do tego, by długimi fragmentami podawali sobie piłkę na własnej połowie, a Lovrencsics był bezradny, gdy partnerzy posyłali do niego górną piłkę.

Zaraz po zmianie stron Szwedzi mogli zadać ostateczny cios, jednak Burić instynktownie obronił strzał Martina Kayongo Mutumby, który w pierwszym meczu był prawdziwym postrachem lechitów, a w Poznaniu rozkręcał się z minuty na minutę.

W ekipie Mariusza Rumaka nieprzerwaną chęcią do gry pałał natomiast Ceesay, którego strzał z 30 metrów o centymetry minął bramkę Turiny. Ponadto Gambijczyk świetnie pokazywał się do gry, niestety, koledzy rzadko go dostrzegali. Lechowi brakowało dobrego tempa w rozgrywaniu akcji.

W 60. minucie szkoleniowiec Kolejorza zdecydował się na podwójną zmianę i wprowadził dwóch napastników. W miejsce Łukasza Trałki i Aleksandara Tonewa na placu gry zameldowali się Vojo Ubiparip i Bartosz Bereszyński.

Kilka minut później polski napastnik mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego strzał głową złapał chorwacki bramkarz ekipy gości. Natomiast Serb nie stwarzał żadnego realnego zagrożenia, irytował za to dobrze już znanym wachlarzem swoich boiskowych zachowań.

W 72. minucie Lech wziął się w końcu za odrabianie strat. Poznaniacy ruszyli z kontrą z lewej strony, na połowie boiska piłkę dostał Mateusz Możdżeń, który pomknął w kierunku bramki i strzałem z 25 metrów nie dał Turinie szans na skuteczną obronę. Kolejorz miał jeszcze 20 minut i dwa gole do odrobienia.

Choć lechitom nie można odmówić chęci i zaangażowania, to w końcówce nie mieli argumentów, by strzelić choćby kontaktową bramkę. Kolejorz pokonał AIK 1:0 i pożegnał się z europejskimi pucharami.

Podopieczni Mariusza Rumaka byli w rewanżu stroną przeważającą i lepszą, ale chyba nie można wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków. Piłkarze Andreasa Alma przyjechali do Poznania z jasno nakreślonym planem przypilnowania solidnej zaliczki z pierwszego meczu i przypieczętowania awansu. Ich cel ani przez moment nie był zagrożony.

Bulgarska.pl


Polecamy