Lech w dziesiątkę dociągnął zwycięstwo z Zawiszą. Gol Claasena w debiucie (ZDJĘCIA)
Emocjonujące spotkanie obejrzeli kibice, którzy pojawili się w niedzielne popołudnie na stadionie w Poznaniu. Lech pokonał w meczu 6. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Zawiszę Bydgoszcz 3:2. Przez większą część drugiej połowy gospodarze grali w dziesiątkę. Warto odnotować trafienie Daylona Claasena w jego debiutanckim meczu w barwach "Kolejorza".
W obu jedenastkach w porównaniu z ubiegłą kolejką doszło do kilku zmian. W Lechu debiutował Daylon Classen, na prawą obronę przesunięty został Hubert Wołąkiewicz, a jego miejsce na środku defensywy zajął Manuel Arboleda. W ataku trener Rumak postawił na Bartosza Ślusarskiego, kosztem Teodorczyka. Natomiast Ryszard Tarasiewicz dokonał w składzie dwóch zmian. Do wyjściowej jedenastki wrócił ostatnio kontuzjowany Herold Goulon oraz Łukasz Skrzyński.
Lech spotkanie rozpoczął wręcz kapitalnie, pierwszą swoją okazję lechici zamienili na bramkę. W środkowej strefie boiska po stracie piłki Goulon musiał przerwać akcję faulem. Trałka szybko wznowił grę i "rzucił" futbolówkę na prawą stronę do Pawłowskiego. Ten na pełnej szybkości wbiegł w pole karne, zagrał do obiegającego go Wołąkiewicza, a prawy obrońca wstrzelił piłkę wzdłuż bramki, gdzie nabiegał na nią Ślusarski i z najbliższej odległości trafił do siatki.
Zawisza nie zdołał przez dłuższy czas nawet zagrozić bramce strzeżonej przez Krzysztofa Kotorowskiego. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce i raz po raz przeprowadzali groźne ataki. Bardzo często ich akcje były przeprowadzane prawą stroną, gdzie Sebastian Ziajka nie radził sobie z Pawłowskim. W 18. minucie spotkania Lech podwyższył wynik meczu. Podanie Szymona Pawłowskiego na bramkę zamienił Luis Henriquez, który na wślizgu uderzył obok Wojciecha Kaczmarka.
Po dwóch ciosach przyjętych od Kolejorza niebiesko-czarni coraz częściej zaczęli atakować bramkę gospodarzy. Najgroźniejsze jednak w wykonaniu beniaminka T-Mobile Ekstraklasy były stałe fragmenty gry. Pierwsze dwa bez problemu wyłapał golkiper Lecha. Trzeciego już nie zdołał - dośrodkowanie Piotra Petasza z rzutu rożnego na bramkę strzałem głową zamienił najbardziej aktywny na boisku w zespole gości Michał Masłowski. Od 33. minuty Zawisza zmniejszył straty i przejął inicjatywę na boisku. Często akcje Rycerza z Bydgoszczy były zatrzymywane nieprzepisowo.
Przed przerwą podopieczni Ryszarda Tarasiewicza mogli doprowadzić do wyrównania. Masłowski uruchomił Vasconcelosa, a ten przyjął futbolówkę na klatkę piersiową, urwał się Kamińskiemu i uderzył z 16 metrów minimalnie nad bramką gospodarzy.
W drugą część spotkania, tak jak w pierwszą, lepiej weszli zawodnicy z Poznania. Dwukrotnie groźne akcje lechitów kończył Ubiparip, jednak bez konsekwencji dla Zawiszy. Kolejna okazja przyniosła trzecią bramkę dla wicemistrzów Polski. Po raz kolejny w pole karne piłkę zagrał Wołąkiewicz, futbolówki nie sięgnął Ślusarski, minęli się z nią defensorzy Zawiszy, a wszystko zamknął Daylon Claasen, który pewnym strzałem pokonał bezradnego Kaczmarka.
Chwilę później sytuacja Lecha Poznań nie była już tak kolorowa jak 60 sekund wcześniej. Luis Henriquez brzydkim faulem na Wójcickim zatrzymał atak Zawiszy i otrzymał drugi żółty kartonik i w konsekwencji wyleciał z boiska.
Od tego momentu bydgoszczanie dominowali na boisku i przez większość czasu utrzymywali się przy piłce. Jeden z ataków nieprzepisowo zatrzymał Kamiński, za co został ukarany żółtą kartką. Do stałego fragmentu gry podszedł Skrzyński, sprytnie uderzył po ziemi w światło bramki. Za nim piłka wpadła do siatki przeleciała między nogami Vasconcelosa, który zmylił Kotorowskiego. Od tego momentu na Bułgarskiej widowisko stało się bardzo emocjonujące. Zawisza za wszelką cenę chciał odrobić straty, a Lech ograniczył się do bronienia i kontrowania poczynań gości.
Okazji do tego, aby Zawisza doprowadził do wyrównania nie brakowało. Lewczuk przebiegł z piłką blisko 60 metrów mijając po drodze Drewniaka i Arboledę, wycofał piłkę na 11. metr, gdzie Vasco w doskonałej sytuacji trafił w Kotorowskiego. Ten wypluł jeszcze piłkę przed siebie, a dobitka Portugalczyka zatrzymała się na nogach jednego z obrońców Zawiszy.
Przez chwilę na boisku Lech musiał bronić się w dziewiątkę, bo Łukasz Teodorczyk doznał urazu kostki i przez kilka minut był opatrywany poza boiskiem.
Kolejna okazja Zawiszy również mogła zostać zamieniona na gola. Jednak strzał Luis Carlosa poleciał wysoko nad bramką. Kolejne ataki bydgoszczan były chaotyczne i nie przyniosły upragnionej trafienia dającego remis. Po doliczonych czterech minutach arbiter główny skończył emocjonujące spotkanie w Poznaniu.