Lech może być największym wygranym reformy rozgrywek. O ile wykorzysta szansę [KOMENTARZ]
Kto będzie mistrzem Polski? Gdyby rozgrywki toczyły się w normalnym trybie, odpowiedź na to pytanie byłaby już znana od kilku kolejek. Koronę po raz drugi z rzędu zdobyłaby Legia Warszawa, wygrywając ligę z ogromną, dziesięciopunktową przewagą nad drugim w tabeli Lechem. Wszystko zmieniła reforma rozgrywek, która może się podobać lub nie, ale z pewnością zapewniła jedno – dużo większe emocje.
Na podziale ligi z pewnością najbardziej traci zespół ze stolicy. Zresztą już przed rozpoczęciem wiadomo było, że to właśnie lider będzie najbardziej poszkodowaną drużyną – jakąkolwiek przewagę by sobie wypracował, po rundzie zasadniczej zostanie podzielona przez dwa. I mimo że przez 30 kolejek mógł znacząco wysunąć się na czoło tabeli, to i tak straci sporą część dystansu i będzie musiał walczyć dalej. Tak stało się właśnie w przypadku Legii, której z dziesięciu punktów nagle zostało pięć.
To stworzyło ogromną szansę dla grupy pościgowej, na której czele stoją poznaniacy. Tym razem los bardzo mocno się do nich uśmiechnął, dając ogromną szansę na walkę o przegrany w normalnych okolicznościach tytuł. Mimo porażki w Warszawie, mimo sporej straty do Legii, podopieczni Mariusza Rumaka nadal mogą wywalczyć tytuł. Teraz nie jest istotny fakt, że na początku rundy dostali baty w Szczecinie, a w stolicy mimo dobrej postawy również nie zdobyli punktów. Nie jest istotny remis z Widzewem, czy straszliwe męczarnie z Podbeskidziem, zakończone happy endem dzięki wyśmienitemu strzałowi Możdżenia z wolnego. O wszystkim zadecyduje najbliższe siedem spotkań.
Prognozy przed rozpoczęciem decydującej fazy rozgrywek są korzystne dla poznaniaków. Legia ostatnio nie zachwyca, a Lech wyraźnie złapał wiatr w żagle. Już w spotkaniu w Warszawie poznaniacy zagrali dobrze, oddali zdecydowanie więcej strzałów niż przeciwnik, nie potrafili jednak skierować piłki do bramki Dusana Kuciaka. Odbili to sobie w dwóch ostatnich kolejkach, co ciekawe mierząc się z zespołami, które na tym etapie rozgrywek walczyły o wszystko. Chodzi o Jagiellonię i Górnika Zabrze, czyli zespoły, starające się o akces do grupy mistrzowskiej, a nie skazywanie się na rozpaczliwą walkę o utrzymanie w dolnej połówce tabeli. I tak białostoczanom poznaniacy zaaplikowali sześć goli, ostatecznie wygrywając 6:1, Górnik natomiast otrzymał dwa razy mniejszą dawkę, za to bez gola honorowego.
Lech w tych dwóch meczach zachwycił, pokazując, że najbliższe siedem kolejek może należeć do niego. Przede wszystkim błysnęli zawodnicy formacji ofensywnych – fantastyczną formę złapali obaj skrzydłowi, czyli Gergo Lovrencsics i Szymon Pawłowski, Łukasz Teodorczyk strzela jak na zawołanie i pewnie do końca sezonu będzie gonił Marcina Robaka, a Karol Linetty sprawił, że w Poznaniu nikt nie płacze za Rafałem Murawskim. Jeżeli tak samo jak w ostatnich meczach rundy zasadniczej będą grać w grupie mistrzowskiej, to Legia ma się czego bać.
Poznaniacy mają tylko jeden poważny kłopot – brak ławki rezerwowych. W zasadzie w Lechu jest 13-14 zawodników, którzy gwarantują wysoki poziom gry, jeżeli zaczną się problemy z kontuzjami i kartkami, to nie będzie różowo. Pokazał to chociażby mecz w Warszawie, podczas którego z ławki rezerwowych wszedł tylko Daylon Claasen. Tylko jedna zmiana nie była spowodowana tak świetną postawą Lecha, ale po prostu nie było kogo wpuścić (w normalnych okolicznościach byłby jeszcze Dawid Kownacki, ale akurat wtedy pojechał na zgrupowanie reprezentacji). Szeroka kadra pierwszego zespołu daje pewną przewagę Legii.
Niemniej czeka nas jeszcze ponad miesiąc ogromnych emocji. Przede wszystkim dlatego, że kluby z dolnej części grupy mistrzowskiej będą grały va banque - nie mają kompletnie nic do stracenia, a mogą ugrać miejsce w europejskich pucharach. Dlatego po prostu głupim byłoby nie postawić wszystkiego na jedną kartę w momencie, gdy nie grozi im spadek z Ekstraklasy.
A co do mistrzostwa – osobiście chciałbym, bo o losach tytułu zadecydowało spotkanie Legii z Lechem w ostatniej kolejce. Tak, byśmy 1. czerwca obejrzeli w Warszawie dla zespoły, walczące zaciekle o mistrzostwo, które jest na wyciągnięcie ręki. To mógłby być wyśmienity pojedynek!
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
- Piąty gol Jakuba Wilka w tym sezonie [WIDEO]
- Trzy bramki Lecha, Górnik rozbity w Zabrzu! (ZDJĘCIA)
- Oceniamy lechitów za mecz z Jagiellonią: Zagrali, jakby przeciwnikiem były dzieci z piaskownicy
- Lech zdemolował Jagiellonię. Hat-trick Teodorczyka, wejście smoka Kownackiego (ZDJĘCIA)
- Jagiellonia tylko raz wygrała mecz ligowy w Poznaniu. Z pozostałych wracała bez punktów
LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net