menu

Lech czarował, ale przegrał. Kuriozalny gol zadecydował o wygranej Lechii

18 września 2016, 17:19 | Jacek Czaplewski

LOTTO Ekstraklasa. Futbol, cholera jasna! Tak mają prawo krzyknąć w Poznaniu. Chociaż Lech w meczu z Lechią Gdańsk grał naprawdę dobrze, był bliski odniesienia kolejnego zwycięstwa, to jednak wraca z niczym. W 87 minucie załatwił go Michał Chrapek, któremu zechciał asystować… Maciej Wilusz. Spotkanie obejrzało 26 054 kibiców. To rekord tego sezonu.

Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Fot. Karolina Misztal
Lechia - Lech 2:1
fot. Monika Wantoła
Lechia - Lech 2:1
fot. Monika Wantoła
1 / 18

Chcemy wojowników, nie gwiazdeczek – taką prośbę do Nenada Bjelicy wystosowali przed tygodniem kibice Lecha. Nowy trener wziął ją sobie do serca. Transparent po chorwacku najpierw przetłumaczył podopiecznym, a potem jego treść kazał wcielić w życie. Poskutkowało. Już przeciwko Cracovii (3:1) była nie tylko dobra gra, ale i walka właśnie. Oklaski po ostatnim gwizdku były więc uzasadnione.

Dzisiaj również piłkarze Lecha nie odpuszczali. Od początku twardo walczyli z gospodarzami. Oni odpowiadali tym samym. W efekcie gwizdek sędziego Tomasza Kwiatkowskiego co rusz przebijał się przez głośny doping. Akcje rzeczywiście należało przerywać, ale karać kartkami prowodyrów niekoniecznie. Szczególnej złośliwości, przynajmniej w pierwszej połowie, nie było. Zawodnicy obu zespołów przepraszali i biegali dalej.

Trochę przyszło zaczekać na sytuacje bramkowe. Pierwsza dogodna zakończyła się wyjściem na prowadzenie Lecha. W 35 minucie wypożyczony z Lechii Maciej Makuszewski wrzucił w pole karne, gdzie piłkę do siatki z łatwością skierował Marcin Robak. Był to jego piąty gol w sezonie. Dwa poprzednie strzelił z Cracovią.

Lechia odpowiedziała ekspresowo. W 38 minucie wyrównał bowiem Marco Paixao. Portugalczyk także dostał piłkę ze skrzydła. Pierwszą próbę wybronił mu wprawdzie Jasmin Burić, ale przy drugiej nie było już wątpliwości.

Po zmianie stron przewagę miał Lech. Dobrze współpracował duet Makuszewski – Robak. Skrzydłowy podawał, napastnik uderzał, czyli jak to w piłkarskim abecadle. Ale piłka wpaść do bramki jakość nie chciała. Najpierw, w 57 minucie, strzał głową Robaka obronił Vanja Milinković-Savić. W 69 minucie Lechię uratowała zaś poprzeczka. Krótko potem próbował jeszcze Szymon Pawłowski. Uderzył precyzyjnie na długi słupek. Bramkarz zdążył jednak z interwencją.

Przez całą drugą połowę Lechia nic specjalnego nie grała. Kiedy już godziła się z remisem, wtedy w 87 minucie jakimś cudem wyszła na prowadzenie, ustalając jednocześnie wynik na 2:1. Publiczność uszczęśliwił wprowadzony Michał Chrapek. Bardzo pomógł mu w tym Maciej Wilusz.

Piłkarze do wzięcia za darmo. Kto nie ma kontraktu?

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy