Kolejny remis łodzian w III lidze. Jeden punkt ŁKS z rezerwami Legii Warszawa [ZDJĘCIA]
Podopieczni Wojciecha Robaszka nie wykorzystali świetnej okazji, by zrehabilitować się za ostatnią fatalną porażkę w Wieluniu. Chociaż w meczu czwartej kolejki rozgrywek trzeciej ligi przyszło im się zmierzyć w rzeczywistości z rezerwami drugiego zespołu Legii Warszawa, łodzianie tylko zremisowali ze stołeczną drużyną.
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
fot. Jareczek
Chociaż sama marka rywala ściągnęła na trybuny przy al. Unii Lubelskiej liczną rzeszę kibiców, jeszcze przed rozpoczęciem spotkania było wiadome, że na murawę nie wybiegnie żaden z zawodników drużyny z ekstraklasy, który mógłby wzmocnić skład rezerw Mistrza Polski na pojedynek czwartej kolejki trzeciej ligi. Wręcz przeciwnie, przyglądając się kadrze Legii Warszawa na mecz z Koroną Kielce, rozpoczynający się półtorej godziny wcześniej, można było dojść do wniosku, że podopieczni Wojciecha Robaszka zagrają w większości ze zmiennikami drugiego składu stołecznego klubu. I tak też się stało.
Łodzianie nie wykorzystali jednak nadarzającej się okazji na zdobycie kompletu punktów z jakby nie było osłabionym rywalem, dodatkowo w fatalny sposób rozpoczynając spotkanie. Już w czwartej minucie, podczas gdy nad al. Unii miało miejsce prawdziwe oberwanie chmury, goście w dość niespodziewany sposób wyszli na prowadzenie. Jan Grzesik tak wykonał rzut rożny, że odpowiednio podkręcona przez niego piłka, dodatkowo jeszcze spychana przez silne podmuchy wiatru, nabrała zaskakującej rotacji i wpadła bezpośrednio do siatki obok próbującego ją złapać Szymona Gąsińskiego.
Utrata bramki z pewnością zmobilizowała gospodarzy, ale podobnie jak w poprzednich spotkaniach we znaki dał się brak skuteczności, przez który biało-czerwono-biali znów nie zamienili na gole wielu akcji. Łódzcy zawodnicy mieli pecha aż do tego stopnia, że nie byli w stanie trafić nawet do niestrzeżonej w danym momencie przez nikogo siatki. Także zaktywizowany potknięciami ofensywy obrońca Marcin Zimoń, choć robił co mógł, nie zdołał pokonać Artura Halucha. Udało się to dopiero w sześćdziesiątej minucie Łukaszowi Staroniowi, który podtrzymał dobrą passę i również w niedzielnym meczu, jak w każdym wcześniej, wpisał się na listę strzelców. Z mniej więcej dwudziestego drugiego metra, po świetnej akcji przeprowadzonej z dwoma kolegami z drużyny, huknął w róg bramki i doprowadził do wyrównania.
Mimo że pojedynek jakby rozpoczął się od nowa i każdy z zespołów nadal miał równe szanse na komplet punktów, łodzianie, pomimo że nie zwalniali tempa w atakach, dalej marnowali kolejne okazje, mogące im dać zwycięstwo. Przemysław Różycki uderzał ponad bramką, Michał Zaleśny obok słupka, aż w końcu piłka wpadła do siatki, ale niestety dla gospodarzy po rozegraniu i strzale legionistów. Po tym jak Łukasz Turzyniecki trafił w poprzeczkę futbolówka spadła pod nogi Grzegorza Tomasiewicza, który wykorzystał zagapienie się Szymona Gąsińskiego i nie powstrzymany przez nikogo dał rezerwom Mistrza Polski prowadzenie.
Z korzystnego rezultatu goście nie nacieszyli się jednak zbyt długo. Tym razem gospodarze bardziej się przyłożyli i w zaledwie sześć minut doprowadzili do kolejnego wyrównania. Trochę inaczej niż zwykle rozegrali jeden z licznych w niedzielnym spotkaniu rzutów rożnych, dzięki czemu Robert Sierant wyskoczył najwyżej ze wszystkich i precyzyjnym uderzeniem głową skierował piłkę do siatki. I chociaż przez ostatnie chwile meczu nie brakowało okazji, by któraś z drużyn strzeliła decydującego gola, okazało się, że obrońca ustalił wynik pojedynku, a oba zespoły podzielą się punktami.
Taki rezultat nie zadowolił żadnej ze stron. Trenerzy mają teraz tydzień, by popracować z piłkarzami nad wyeliminowaniem pojawiających się błędów i poprawą skuteczności. Już w przyszły weekend czekają ich kolejne spotkania w ramach rozgrywek trzeciej ligi. Łodzianie, dzień wcześniej niż planowano, bo w piątek, zmierzą się na wyjeździe ze Startem Otwock, zaś warszawianie pojadą do Kleszczowa na mecz z miejscową Omegą.
Czytaj także: ŁKS pojedzie do Otwocka na mecz z OKS Start dzień wcześniej!