Kawa z Kraju Kawy. Zabaleta: My nie będziemy grać finału, my go wygramy
- Nie przeszkadza nam to, że Brazylijczycy nas wygwizdują. Jeśli Argentyńczyk czuje, że wszyscy są przeciwko niemu, czyni go to jeszcze silniejszym - mówi Pablo Zabaleta, 29-letni obrońca reprezentacji Argentyny i Manchesteru City.
W finale faworytem są Niemcy?
Mamy świadomość, że zagramy z jedną z najlepszych drużyn na świecie, ale chcę to mocno podkreślić: my nie będziemy grać finału, my go wygramy. Myślimy o tym cały czas od przyjazdu do Brazylii. To marzenie, które musi się ziścić.
Co zdecyduje o wyniku?
Bardzo ważną rzeczą będzie regeneracja. Zagraliśmy z Holandią 120 minut, ponadto mieliśmy jeden dzień mniej niż rywale na wypoczynek. Niemcy w meczu z Brazylią niespecjalnie się zmęczyli, tak naprawdę to sprężyli się tylko na trzydzieści minut i to wystarczyło.
Jak przyjął Pan wynik 7:1?
Żaden ekspert się go nie spodziewał, także ja. Czasami jednak takie rzeczy w futbolu się zdarzają. Mogę sobie tylko wyobrazić, co czują Brazylijczycy po takiej porażce przed własnymi kibicami.
Czy to dla nich wielka lekcja?
Z pewnością. To bardzo trudne, gdy tracisz gola za golem, dopiero na drugi dzień przychodzi refleksja, co można było zrobić inaczej. W takiej chwili trzeba po prostu zachować spokój i grać swoje. Starać się realizować założenia taktyczne, skoro przynosiły efekt w poprzednich spotkaniach, niezależnie od tego, że w ciągu piętnastu, dwudziestu minut rywal trafia raz za razem. Musisz starać się za wszelką cenę szybko strzelić bramkę i ograniczyć do minimum pole przeciwnej drużynie dla akcji w tyłach. To także lekcja dla nas przed finałem w Niemcami. Jestem optymistą, bo pokazaliśmy w meczu z Holandią, że jesteśmy bardzo solidnym zespołem. Przed spotkaniem ludzie mówili, jak świetnymi piłkarzami są Robben, Van Persie, Sneijder. I rzeczywiście tacy są – fantastyczni, jedni z najlepszych na świecie. A jednak potrafiliśmy ich powstrzymać, grając w obronie bardzo blisko siebie, nie zostawiając im miejsca na rozegranie piłki. Wszyscy pracowali bardzo ciężko w defensywie i to jest kluczem do wygrania całych mistrzostw.
Czy granie w Brazylii jest dla Argentyńczyków czymś specjalnym?
Tak, bo przyjechało tutaj mnóstwo naszych kibiców i zachowują się fenomenalnie. Ogromnie nas wspierają, śpiewają bez przerwy przez cały mecz, tworzą niesamowitą atmosferę. Przyjechali tutaj nawet ci, którzy nie mają biletów, bo chcą być blisko nas. Rozumiem to, bo wiem, czym jest futbol w Argentynie, u nas wszyscy nim żyją. Dlatego branie udziału w turnieju, który jest tak blisko ojczyzny to dla nas wyjątkowe przeżycie. Nie przeszkadza nam nawet to, że Brazylijczycy nas wygwizdują. Jeśli Argentyńczyk czuje, że wszyscy są przeciwko niemu, czyni go to jeszcze silniejszym.
Kim jest dla was Leo Messi?
To nasz kapitan, najważniejszy z graczy. Nasz lider. Daje z siebie sto procent. W trakcie meczu bardzo nam wszystkim pomaga, podpowiada, udziela rad. Poza boiskiem robi to samo. Korzystamy z jego doświadczenia. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak wielką rzeczą byłoby dla niego zdobycie Pucharu Świata. Do tej pory był na dwóch mundialach, ale oba kończył w ćwierćfinale. Wszystkim nam zależy, by tym razem skończyło się zdobyciem trofeum.
Rozmawiał i notował w Brazylii Krzysztof Kawa
Kawa z Kraju Kawy - czytaj blog naszego wysłannika w Brazylii