Juve nie dało szans Lazio! Czwarte z rzędu scudetto dla bianconerich jest tylko kwestią czasu (ZDJĘCIA Z TRYBUN)
Czwarte z rzędu mistrzostwo Włoch dla Juventusu Turyn jest już praktycznie pewne. W szlagierowym meczu 31. kolejki włoskiej Serie A podopieczni Massimiliano Allegrego pokonali drugie w klasyfikacji Lazio 2:0. Dzięki bramkom Carlosa Teveza oraz Leonardo Bonucciego bianconeri mają już 15 punktów przewagi nad najgroźniejszymi rywalami w walce o scudetto.
Weekend z Serie A: Derby Mediolanu z trybun San Siro
To miał być wielki piłkarski spektakl. Na teren mistrza Włoch przyjeżdżał bowiem rozpędzony wicelider, Lazio, który wygrał osiem ostatnich meczów ligowych, dzięki czemu wyprzedził w tabeli nawet swojego lokalnego rywala, Romę. Biletów na to spotkanie próżno było szukać już na 10 dni przed meczem i to nawet mimo faktu, że dosłownie kilka dni wcześniej Juventus rozgrywał mecz ćwierćfinałowy Ligi Mistrzów przeciwko AS Monaco.
Pomimo doskonałej passy rywala, faworytem tego starcia na szczycie była Stara Dama, która w razie zwycięstwa mogła praktycznie przypieczętować kolejne scudetto. Zdawał sobie sprawę z tego także szkoleniowiec gości, Stefano Pioli, który przyznał, że walka o mistrzostwo Włoch jest już rozstrzygnięta. Ten mecz miał być jednak dla Lazio prawdziwym sprawdzianem, który miał pokazać, na stać rzymian w chwili obecnej.
Sprawdzian ten wypadł jednak dość blado. Od pierwszych minut to Juventus, który pomimo zbliżającego się rewanżu z Monaco wyszedł na to spotkanie niemalże podstawową jedenastką, wydawał się mieć bardziej konkretny pomysł na grę. To bianconeri, prowadzeni do zwycięstwa przez świetnie dysponowanego Carlosa Teveza, od pierwszego gwizdka Nicoli Rizzolego byli od swojego przeciwnika lepsi, a ich przewaga przełożyła się na bramkę już w 17. minucie gry. Wtedy to nieporozumienie w defensywie rzymian wykorzystał Arturo Vidal, który w niegroźnej na pozór sytuacji idealnie zgrał piłkę głową do wychodzącego sam na sam z bramkarzem Teveza, a Argentyńczyk płaskim strzałem z kilkunastu metrów nie dał Federico Marchettiemu żadnych szans na skuteczną interwencję.
Wydawało się, że ten cios powinien obudzić Lazio. Tak jednak nie było, choć już kilka minut po utracie bramki biancocelesti mieli dobrą sytuację do wyrównania. Po błędzie Giorgio Chielliniego do bezpańskiej piłki w polu karnym dopadł Miroslav Klose, ale jego strzał w ostatniej chwili zdołał zablokować Leonardo Bonucci. Ten sam Bonucci w 28. minucie spotkania pokazał, że nie tylko w grze defensywnej jest prawdziwym wirtuozem. To właśnie stoper Juve wyprowadził doskonałą kontrę ekipy Massimiliano Allegriego, którą przy pomocy Teveza i Matriego zdołał zakończyć celnym płaskim uderzeniem zza pola karnego, które nakazało Marchettiemu raz jeszcze wyjmować piłkę z siatki. Choć jeszcze przed przerwą dobre sytuacje na podwyższenie wyniku zmarnowali Patrice Evra oraz Andrea Pirlo, to jednak na wynik 2:0 po pierwszej połowie nikt w Turynie nie mógł narzekać.
Po zmianie stron na murawie działo się już niewiele. Wszystko za sprawą słabego tego dnia Lazio, które na Juventus Stadium nie miało argumentów, żeby na poważnie powalczyć o punkty z mistrzami Włoch. Juventus z kolei bez większego wysiłku bronił korzystnego rezultatu. Trudno się temu dziwić, gdyż rewanż w Lidze Mistrzów z Monaco już we wtorek, a ekipa Massimiliano Allegrego staje przed szansą dokonania sztuki, która ani razu nie udała się Juventusowi pod wodzą Antonio Conte, czyli awansu do półfinału elitarnych europejskich rozgrywek.
Pod bramką Buffona działo się naprawdę niewiele. Na uwagę zasługiwało tylko groźne uderzenie z rzutu wolnego Antonio Candrevy, po którym legendarny bramkarz Juve musiał odbić piłkę ponad poprzeczkę. Dobrej sytuacji nie wykorzystał już w doliczonym czasie gry Felipe Anderson, który po błędzie Giorgio Chielloniego nie był w stanie pokonać Buffona. Co więcej, ten mecz rzymianie kończyli w dziesiątkę, po tym jak po brutalnym faulu na Carlosie Tevezie z boiska wyleciał Danilo Cataldi. Stara Dama bez trudu dowiozła dwubramkową zaliczkę do ostatniego gwizdka Nicoli Rizzolego i jak przed tym meczem miała mistrzostwo Włoch na wyciągnięcie ręki, tak teraz jej jedna dłoń już leży na tym trofeum. Dominacja Juve na Półwyspie Apenińskim trwa w najlepsze i nic nie wskazuje, żeby w najbliższych latach miało się to zmienić. To spotkanie tylko to potwierdziło.