menu

"Jestem Śląsk, najsłabszy z mistrzów"

19 lipca 2012, 17:21 | Krzysztof Skrzypek

Do napisania tego tekstu nie zmotywowała mnie wczorajsza gra Śląska Wrocław. Ta była nudna, a momentami wręcz trudna do zniesienia. Na aferę - jakoś to będzie.

Przypuszczam, że przed rozpoczęciem wczorajszego meczu el. Ligi Mistrzów drużyna ze stolicy dolnego Śląska mogła się przedstawić tak, jak napisałem w tytule. Ku zaskoczeniu, może się to okazać największym i jedynym atutem podopiecznych Oresta Lenczyka.

Pamiętacie jak w zeszłym sezonie do walki o awans do piłkarskiej elity przygotowywała się Wisła Kraków? Kilkanaście tysięcy gardeł zgromadzonych na Reymonta nie było wstanie ponieść drużyny, która dokonała kilku ciekawych, jednak niewystarczająco mocnych transferów. Marzenia o rozgrywkach Ligi Mistrzów trzeba było odłożyć na kolejne lata, których nazbierało się już kilka. Wszystkie bezowocne.

Zgoła inaczej na grę w europejskich pucharach patrzy się we Wrocławiu. Drużynę aktualnego mistrza kraju opuściło kilku kluczowych zawodników, w tym: Piotr Celeban, Dariusz Pietrasiak czy jeden z ulubieńców kibiców Dariusz Sztylka, który postanowił zakończyć karierę. Klub zmagał się z problemami finansowymi, a piłkarski świat w Polsce szybko wydał wyrok: "Śląsk Wrocław jest jednym z najsłabszych mistrzów Polski w ostatnich latach i nie ma szans na awans do fazy grupowej LM".

Jeżeli Orestowi Lenczykowi udałoby się przygotować zespół w sposób wystarczający do osiągnięcia ostatecznego sukcesu, on sam przeszedłby do historii. Najsłabszy mistrz, a awansował? Wszystko jest możliwe, póki piłka w grze - jak mówił legendarny Kazimierz Górski.

Wbrew pozorom Śląsk Wrocław przygotowuje się w wymarzonych warunkach. W kraju nie da się wyczuć wielkiej fali oczekiwań, która towarzyszyła innym klubom. Wielu kibiców (wyłączając fanów samego klubu) realnie ocenia szanse wrocławian, czyli ich brak i chociaż wczorajszy mecz zakończył się zwycięstwem, to do raju nadal jest daleko.

Ja sam w osiągnięcie wymarzonego awansu nie wierzę, gdyż podobnie jak wielu jestem zdania, że mistrzostwo Śląska wynikało ze słabości innych klubów, aniżeli z wielkich umiejętności. Niemniej jednak, byli najlepsi z najsłabszych, dlatego też osądów nie mam zamiaru wydawać i gdy przyjdzie sukces będę pierwszym, który przeprosi za niewiarę i pogratuluje drużynie.


Polecamy