Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków. Niech zachwyty trwają
Po wyjazdowej wygranej nad Legią Warszawa 2:0, cała piłkarska Polska zachwyca się Jagiellonią Białystok. Żółto-czerwoni wiosną wygrali wszystkie cztery spotkania, wyrównując tym samym klubowy rekord wygranych z rzędu i samodzielnie liderują w ekstraklasie. W poniedziałek białostoczanie mają szansę ustanowić nowy rekord, o ile pokonają u siebie Wisłę Kraków. Rywale jednak nie należą do słabeuszy, o czym świadczy fakt, że w tym roku jeszcze nie przegrali.
fot. Andrzej Banaś
- Wisła gra bardzo dobrą piłkę. Widać, że nowy trener Joan Carillo trochę zmienił ustawienie zespołu, które jest dość specyficzne jak na naszą ligę, bo w ekstraklasie próżno szukać drużyny, grającej podobnie - uważa Łukasz Burliga, obrońca Jagi. - W mojej opinii Wisła jest na obecną chwilę mocniejsza od Legii, z którą ostatnio graliśmy i na pewno trzeba będzie na nią uważać - dodaje.
Prawy defensor żółto-czerwonych przed dwoma laty zmienił klimat z krakowskiego na białostocki. Mecze z Wisłą są dla niego szczególne, bo to klub, w którym piłkarsko się wychował, a do tego w 2011 roku świętował z Białą Gwiazdą mistrzostwo Polski.
- Nie ma co ukrywać, mam sentyment do Wisły. W szatni siedzę obok Mariusza Pawełka i często wspominamy czasy, kiedy razem występowaliśmy w krakowskim klubie. Ale obaj jesteśmy profesjonalistami i liczy się tylko dobro obecnego zespołu. Zresztą w Jagiellonii jestem już od kilku lat, więc mogę powiedzieć, że to jest taka moja nowa miłość - deklaruje Burliga.
Choć były defensor Wisły kilkukrotnie już występował przeciwko byłemu klubowi, to dzisiejsze starcie wywołuje w nim dodatkowe emocje.
- Rzeczywiście, kilka spotkań przeciwko Wiśle już było, ale te najbliższe jest trochę inne, wyjątkowe. Po pierwsze: jesteśmy liderem na tym etapie rozgrywek, a poza tym gramy obecnie najlepszy futbol w ekstraklasie - tłumaczy Burliga.
To zresztą nie jest odosobniona opinia, bo podobnie uważa wielu ekspertów, wskazując jako głównego kandydata do tytułu właśnie Jagiellonię.
A jak te powszechne zachwyty nad białostockim klubem są odbierane w jagiellońskiej szatni?
- Spokojnie do tego podchodzimy i nie zachłystujemy się dotychczasowymi dokonaniami. Mamy w zespole wielu odpowiedzialnych ludzi i koncentrujemy się na każdym kolejnym spotkaniu. Na razie naszym celem jest zbieranie punktów, by na koniec sezonu zasadniczego, po podziale na grupy mistrzowską i spadkową, mieć ich na naszym koncie jak najwięcej - przekonuje Burliga.
W białostockim zespole jak na razie wszystko funkcjonuje koncertowo, z wyjątkiem warunków, w jakich zespół musi przygotowywać się do kolejnych spotkań. Niskie temperatury nie pozwalają na treningi na naturalnej murawie i przed meczem z Wisłą było podobnie, bowiem większość zajęć przeprowadzono na sztucznej płycie, albo siłowni.
- Trochę mnie to już uwiera, bo wiadomo, że treningi na takiej murawie niosą za sobą dużo większe ryzyko kontuzji - nie ukrywa Ireneusz Mamrot, trener Jagi.
Na szczęście zimowa aura i dotkliwe mrozy powoli ustępują i już nawet poniedziałkowe spotkanie z Wisłą będzie rozgrywane w dużo lepszych warunkach niż ostatnio, choć temperatura nadal będzie raczej poniżej zera.
- Można do tego się przyzwyczaić. Są różne maści rozgrzewające, które pozwalają na normalne funkcjonowanie w takich warunkach pogodowych. Dlatego osobiście nie zwracam uwagi na to, czy będzie plus pięć, czy minus piętnaście - kwituje Burliga.
Gra w tak niskich temperaturach nie wszystkim jednak służy tak samo, bo po ostatnim meczu z Legią kilku graczy Jagi, jak Karol Świderski, czy Cillian Sheridan, narzekało na przeziębienie. Nie powinno to jednak przeszkodzić im, by być branym pod uwagę przy ustalaniu kadry meczowej. Podobnie rzecz się ma z Przemysławem Frankowskim, który choć mocno odczuł brutalny faul Domagoja Antolica, to w tygodniu normalnie trenował z drużyną. Ze zdwojoną energią ćwiczył też Taras Romanczuk, który po świetnym występie w Warszawie rozmawiał nawet na temat ewentualnej gry w reprezentacji Polski z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem.
- Prezes pytał, czy ewentualnie jestem zainteresowany grą w kadrze, a ja odpowiedziałem, że byłby to dla mnie wielki zaszczyt, gdybym otrzymał takie powołanie - przyznaje Romanczuk.
O tym jednak zdecyduje dopiero selekcjoner biało-czerwonych Adam Nawałka i dzisiejsze spotkanie z Białą Gwiazdą jest dobrą okazję, by ostatecznie go przekonać. Na Wisłę trzeba jednak uważać, bo choć ten zespół przyjedzie do Białegostoku osłabiony brakiem Macieja Sadloka (kartki) Ivana Gonzaleza, Arkadiusza Głowackiego i Vullneta Bashy (kontuzje), to nadal jest to drużyna, z którą trzeba się liczyć.
Spotkanie zostanie rozegrane w poniedziałek o godz. 18 na stadionie przy ul. Słonecznej. Transmisja w Eurosporcie 1.