menu

Gościnni gospodarze i zdobyte bastiony - podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

12 listopada 2012, 21:53 | Jakub Królak

Wyjątkowo dobrze szło w tej kolejce przyjezdnym, którzy odnieśli aż siedem zwycięstw. Na swoich obiektach poległy między innymi Legia i Górnik. Oznacza to, że w lidze nie ma już ani jednej drużyny bez porażki – te dwa zespoły jako ostatnie utraciły status niepokonanych. Co jeszcze działo się na polskich boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Ruch Chorzów 0:1 Lechia Gdańsk – Lechia wygrywa „na odwyku”

Bardzo słaby był pierwszy piątkowy mecz w Chorzowie, w którym gospodarze podejmowali Lechię Gdańsk. Zawiedli przede wszystkim Niebiescy, którzy zagrali beznadziejny mecz, chociaż wydawało się, że zespół ustabilizował już swoją formę. Co ciekawe, zupełnie zdrowy już Arkadiusz Piech zaczął mecz na ławce, a w pierwszym składzie wybiegli Kuświk i Jankowski. Obaj jednak, podobnie jak reszta drużyny, niczego ciekawego nie pokazali. Patrząc na występy Ruchu w tym sezonie, nawet najwięksi przeciwnicy muszą nabrać szacunku do Waldemara Fornalika, który z tak przeciętną drużyną osiągnął tak spektakularne wyniki.

Dla Lechii to spotkanie było przede wszystkim testem na to, czy bez Razacka Traore mają w ogóle po co wychodzić na boisko. Okazało się, że są w stanie wygrywać bez niego, ale spadek jakości gry ofensywnej był ogromnie widoczny. Poza tym, zwycięstwo nad tak grającym Ruchem odniosłaby w piątek pewnie każda drużyna ligi. Nie umniejsza to jednak zasług gdańszczan, którzy w tym sezonie wygrali już piąte wyjazdowe spotkanie! To wręcz niesłychane, ale Biało Zieloni są najlepszą drużyną na obcych obiektach, natomiast na własnym boisku lepsi są tylko od Podbeskidzia. Kibice Lechii woleliby pewnie, żeby było na odwrót, ale póki ich ulubieńcy będą wysoko w tabeli, raczej nie będą narzekać.

Widzew Łódź 0:1 Lech Poznań – Lech nie zachwyca, ale goni Legię

Drugi piątkowy mecz również nie był porywającym widowiskiem. Lech wyglądał na drużynę lepiej zorganizowaną, ale pod bramką Widzewa był bezradny. Dopiero w końcówce znakomicie zachował się Rafał Murawski i wpakował piłkę do łódzkiej bramki, zapewniając swojej drużynie komplet punktów. Cichym bohaterem meczu był jednak Karol Linetty, który grał raptem przez pół godziny, ale pokazał niesamowitą dojrzałość i ponadprzeciętne umiejętności techniczne. A mowa przecież o chłopaku, który ma zaledwie 17 lat! Nie ma wątpliwości, że Linetty to ogromny talent, na który w Lechu muszą chuchać i dmuchać.

Widzew zagrał bardzo przeciętnie, choć przy odrobinie szczęścia mógł zdobyć jeden punkt (Mehdi Ben Dhifallah trafił w poprzeczkę). Tak czy inaczej, łodzianie nie przypominają już drużyny z pierwszych kolejek, która seryjnie zdobywała punkty. Teraz meczu z podopiecznymi trenera Mroczkowskiego nikt się raczej nie obawia. W ostatnich pięciu meczach zdobyli oni zaledwie cztery punkty i ciężko się spodziewać, żeby nagle powrócili do znakomitej formy. Inna sprawa, że z taką zaliczką, jaką wypracowali sobie w pierwszych meczach, spadek im raczej nie grozi, a to właśnie uniknięcie degradacji było celem, jaki stawiano przed drużyną na początku rozgrywek.

Podbeskidzie 0:1 Polonia Warszawa – Klątwa karnych nie przeszkodziła, Polonia znów zwycięska

Czarne Koszule jechały po Bielska-Białej po pewne trzy punkty, ale zadanie okazało się trudniejsze, niż ktokolwiek podejrzewał. Poloniści męczyli się niewspółmiernie do poziomu rywali, choć zwycięstwo mogłoby być wyższe, gdyby Paweł Wszołek wykorzystał rzut karny. Co ciekawe, była to trzecia zmarnowana jedenastka Polonii w trzecim kolejnym meczu. Mimo tego wszystkie te mecze Czarne Koszule potrafiły wygrać. Wydaje się, że w kolejnych meczach rywale nie będą bali się faulować Polonistów we własnym polu karnym.

W Bielsku-Białej bez zmian. Nie ma znaczenia, czy Górali prowadzi Kasperczyk, czy Sasal, bo drużyna jest po prostu słaba. Z przyzwoitej strony pokazał się jedynie Jeleń, który pokazał kilka ciekawych zagrań. Chwilami przypominał się ten „Jelonek” z reprezentacji Polski i Ligue 1. Jego indywidualne zrywy to było jednak zdecydowanie za mało, by uratować dla bielszczan choćby jeden punkt. Utrzymanie zespołu w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie zadaniem niesłychanie trudnym, nawet jeśli Jeleń zdecyduje pozostać w drużynie Marcina Sasala.

Śląsk Wrocław 1:3 Piast Gliwice – Szok we Wrocławiu, Piast bije mistrza

Taki wynik należy uznać za sporą niespodziankę. Tydzień temu Śląsk gładko ograł na wyjeździe Pogoń, natomiast Piast uległ słabemu Ruchowi. Mecz początkowo układał się pod dyktando gospodarzy, ale po trafieniu Mili zaczął rządzić Piast, który szybko odpowiedział dwoma golami. Gospodarze razili nieporadnością pod bramką Treli i nie potrafili dogonić wyniku. Trener Levy chyba powoli zaczyna się orientować, że w naszej lidze każdy może pokonać każdego, nic sobie nie robiąc ze statystyk. Tak „rozchwiany” Śląsk będzie miał problem zarówno z frekwencją, jak i z walką o podium na koniec sezonu.

Mecz we Wrocławiu pokazał, że porażka z Ruchem była tylko wypadkiem przy pracy. Piast zagrał mądrze, konsekwentnie i bardzo skutecznie, zasłużenie ogrywając mistrzów kraju. W drużynie brakuje gwiazd, nikt specjalnie się nie wyróżnia, ale drużyna stanowi znakomity kolektyw i pod wodzą Marcina Brosza mogą być groźni dla każdego. Ciekawe, czy staż w Realu Madryt, jaki ma odbyć po zakończeniu rundy trener Piasta sprawi, że jego podopieczni będą grali jeszcze lepiej.

Legia Warszawa 1:2 Jagiellonia Białystok – Sensacja w stolicy, pierwsza porażka lidera

Jagiellonia potwierdziła, że zasługuje na miano drużyny zupełne nieprzewidywalnej. Białostoczanom zdarzają się momenty świetnej gry, ale przeplatają je bardzo słabymi. Są w stanie ograć na wyjeździe Lecha i Legię, by u siebie przegrać np. z Lechią. Widać jednak, że Tomasz Hajto wykonuje na Podlasiu niezłą robotę i zasługuje na to, by spokojnie pracować z zespołem. Przykład Górnika pokazuje, ile daje stabilność na ławce trenerskiej. Do otwarcia nowego stadionu jeszcze daleko, można więc spokojnie iść dalej obraną drogą, nawet jeśli w tym sezonie Jaga niczego nie osiągnie.

Legia przegrała pierwszy mecz w sezonie i na szlagierowy mecz do Poznania pojedzie w kiepskich nastrojach. Jana Urbana może martwić przede wszystkim defensywa. Mimo że szkoleniowiec Legii ma do swojej dyspozycji reprezentanta Słowenii (Sulera), byłego reprezentanta Polski (Żewłakowa) i piłkarza, którym interesują się kluby Primiera Division z Athletic Bilbao na czele (Astiz), środek obrony wciąż popełnia fatalne błędy. W dodatku Hiszpan dostał w sobotę czwartą żółtą kartkę i na mecz z Lechem w ogóle nie pojedzie. Jakby tego było mało, klub ma problem z kibicami, a klubowa kasa podobno świeci pustkami i w związku z tym można spodziewać się zimowej wyprzedaży. Jak widać, nie brakuje problemów w stolicy…

Górnik Zabrze 0:2 Zagłębie Lubin – Górnik w końcu pokonany, błysk Pawłowskiego

Nie wiadomo, co powinno dziwić bardziej – sam wynik czy fatalna gra Górnika. Podopieczni Adama Nawałki przyzwyczaili nas do tego, że nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Tymczasem z Zagłębiem zagrali najgorszy mecz w sezonie: nie istnieli w ofensywie, a w defensywie popełniali koszmarne błędy. Niczym szczególnym nie błysnął też Milik, ale on, z racji swojego wieku, ma jeszcze prawo do wahań formy. Ciężko stwierdzić, czy w Górniku zaczął się kryzys, czy po prostu przytrafił się wypadek przy pracy. Tak czy inaczej, z taką grą ciężko będzie za tydzień choćby o punkt w meczu z silną Polonią.

Zagłębie rozegrało dobre zawody i wygrało zasłużenie. To właściwie nie mieści się w głowie, że drużyna o takim potencjale jak Miedziowi tuła się na dole tabeli. Na papierze wcale nie mają gorszych piłkarzy niż chociażby Górnicy, którzy w tym sezonie są przecież rewelacją rozgrywek. Pawłowski, Jeż, Papadopulos czy Banaś to piłkarze, których chciałby mieć w swoim zespole niemal każdy trener w Polsce. Szczególnie ten pierwszy prezentuje się kapitalnie i nikt nie może zaprzeczyć, że zasługuje na grę w kadrze.

Korona Kielce 1:1 Wisła Kraków – kompromitacja Wisły, Korona ratuje się w końcówce

W 83. minucie prowadzić 1:0, grać w przewadze dwóch zawodników i nie wygrać meczu. Niemożliwe? Skądże! Takiej oto sztuki dokonali w niedzielę piłkarze Wisły Kraków, którzy na własne życzenie nie wywieźli z Kielc kompletu punktów. Mimo obecności na boisku tak doświadczonych graczy jak Sobolewski, Jaliens, Garguła czy Pareiko, Wiślacy zachowali się jak juniorzy i pozwolili rywalom na zdobycie bramki. Jeśli Biała Gwiazda nie zacznie wygrywać takich spotkań, może utkwić w dolnej połowie tabeli na dłużej. Ciągłe zmiany trenera nie wychodzą Wiśle na dobre – ostatnio dobry futbol prezentowali jeszcze za czasów Roberta Maaskanta.

Korona nie jest już tak groźna jak choćby w zeszłym sezonie, ale jedno w tej drużynie pozostało: charakter. Wyrównać w ostatniej minucie meczu, grając 9 na 11, to nie lada sztuka. W sytuacji brakowej Maciej Korzym zachował taki spokój, jakby właśnie trenował strzały lewą nogą na treningu. Gol nie dość, że bardzo ładny, to w dodatku na wagę cennego punktu. Chociaż z przebiegu całego meczu kielczanie mogą być umiarkowanie zadowoleni, to okoliczności, w jakich wyrwali Wiśle punkt, na pewno wpłyną pozytywnie na atmosferę i ducha drużyny.

GKS Bełchatów 0:1 Pogoń Szczecin – Słaby mecz, kolejna porażka Brunatnych

Piłkarze obu drużyn niespecjalnie postarali się, by zaserwować kibicom choćby przyzwoite widowisko. Mecz był nudny, brakowało przemyślanych akcji i sytuacji podbramkowych. Portowcy i tak są zadowoleni, bo z Bełchatowa wywieźli komplet oczek, ale ich gra była bardzo mizerna. W niczym nie przypominali drużyny, która świetnie zagrała choćby w Poznaniu z Lechem. Za to bramka Rogalskiego – palce lizać. Zawodnik ze Szczecina pięknie uderzył z rzutu wolnego i tym samym stał się mocnym kandydatem do miana autora gola kolejki.

Wydaje się, że Bełchatów odbywa właśnie pożegnalny objazd stadionów T-Mobile Ekstraklasy. Nie sposób znaleźć żadnego pozytywu ani w grze, ani w sytuacji wewnętrznej Brunatnych. Nowy napastnik Bełchatowa, niejaki Simić, nie ma raczej papierów na bycie cudotwórcą, a takiego właśnie potrzebują teraz w GKS-ie. Powrót Dawida Nowaka też na razie zdał się na nic, bo po pierwsze były reprezentant Polski dochodzi dopiero do formy, a po drugie musi dostawać podania, a dobrych asystentów w zespole jest jak na lekarstwo. W najlepsze trwa konflikt o zaległe pieniądze pomiędzy piłkarzami a zarządem, klub ma z tego powodu ogromne problemy i na chwilę obecną nie ma pomysłu, jak tę sprawę rozwiązać. W przyszłym tygodniu Brunatni jadą do Lubina na mecz z Zagłębiem i wiele wskazuje na to, że wrócą tam najwcześniej za dwa lata...

Statystyki 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Liczba goli – 15
Średnia goli na mecz – 1,875
Zwycięstwa gospodarzy – 0
Remisy – 1
Zwycięstwa gości – 7
Liczba żółtych kartek – 34
Liczba czerwonych kartek – 3
Liczba widzów – ok. 47 tys.
Średnia widzów na mecz – ok. 5900

Zapowiedź 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Wszyscy czekamy przede wszystkim na niedzielny szlagier w Poznaniu, gdzie Lech w obecności 41 tysięcy widzów podejmie warszawską Legię. Ciekawie zapowiada się mecz dwóch największych rewelacji tego sezonu, czyli Górnika i Polonii. Za tydzień zobaczymy też mecz przyjaźni w Krakowie: Wisła zmierzy się ze Śląskiem.


Polecamy