menu

Wisła niepokonana, Lechia na kolanach – podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

7 października 2013, 20:27 | Jakub Królak

Szlagier ekstraklasy nieco rozczarował poziomem, ale i tak dostarczył sporo emocji – Wisła pokonała Legię 1:0 i awansowała na podium tabeli. Niezbyt miły powrót do Wrocławia zaliczył Orest Lenczyk, którego Zagłębie uległo w derbowym meczu Śląskowi. Złe wspomnienia z tej kolejki będzie miała też Lechia, która została rozgromiona przez łódzki Widzew. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Wisła Kraków pokonała Legię Warszawa 1:0 w hicie kolejki
Wisła Kraków pokonała Legię Warszawa 1:0 w hicie kolejki
fot. Ryszard Kotowski

Derby dla Śląska, szlagier dla Wisły

W minionej kolejce oczy kibiców były zwrócone przede wszystkim na Wrocław, Kraków i Szczecin, gdyż tam rozgrywać się miały najciekawsze spotkania. W derbach Dolnego Śląska wiele ładnej gry nie zobaczyliśmy – wrocławianie mieli sporą przewagę, ale nie przekładało się to na składne akcje. Podopieczni Stanislava Levego zdołali jednak zadać dwa ciosy. Jeden z nich wyprowadził niezawodny Marco Paixao, który po raz szósty wpisał się na listę strzelców. Portugalczyk wyrasta na jedną z gwiazd zespołu, choć, jak się okazuje, niedługo może już błyszczeć w innym klubie. Snajper wrocławian jest ponoć obserwowany przez skautów z Anglii, Włoch i Niemiec, a znając sytuację finansową Śląska, można się spodziewać przyjęcia prawie każdej oferty, jaka pojawi się na stole.

Prawdziwy hit jedenastej serii gier mieliśmy zobaczyć w Krakowie, ale za ten mecz można pochwalić przede wszystkim kibiców i Pawła Brożka. Tych pierwszych za to, że zaufali w czary Franciszka Smudy i wypełnili stadion przy ulicy Reymonta po brzegi, tego drugiego za charakter i zwycięską bramkę, która pozwoliła Wiśle wskoczyć na najniższy stopień podium. Legia, która za wszelką cenę chciała zrehabilitować się za kompromitującą porażkę w Lidze Europy, miała przewagę, ale nie potrafiła udokumentować jej choćby jedną bramką. Sam Wladimer Dwaliszwili mógł spokojnie ustrzelić hat-tricka, ale w kluczowych momentach gubił się jak junior. Wiele wskazuje na to, że w Warszawie jeszcze nie raz zatęsknią za Danijelem Ljuboją, który nie traci skuteczności we Francji.

Z kolei Biała Gwiazda w meczach z trzema czołowymi drużynami minionego sezonu uzbierała siedem oczek, ciężko więc nie widzieć w krakowskiej drużynie kandydata do bycia w czołówce. Jeśli Bogusław Cupiał spełni obietnicę sprowadzenia w zimowym okienku czterech klasowych graczy, ekipa Franciszka Smudy może włączyć się do walki o medale.

Nieco w cieniu znajdował się mecz drużyn, które w obecnych rozgrywkach spisują się znakomicie. O ile dobra postawa Górnika nie powinna nikogo dziwić, o tyle forma Pogoni, która szczęśliwie uniknęła degradacji w zeszłym sezonie, jest sporym zaskoczeniem. W bezpośrednim pojedynku zdecydowanie lepszy okazał się Górnik, który bez swojego asa, Prejuce'a Nakoulomy, rozjechał Portowców i usadowił się na drugim miejscu. Z pewnością nie zabraknie też emocji w następnej kolejce, w której do Zabrza przyjedzie zbudowany derbowym zwycięstwem Śląsk Wrocław.


Koncert Widzewa, Lech znów zawodzi

Łodzianie sensacyjnie rozbili dobrze spisującą się w tym sezonie Lechię i odnieśli tym samym pierwsze zwycięstwo od ponad dwóch miesięcy. O swojej obecności wreszcie przypomniał Eduards Visnakovs, który, podobnie jak Paixao i Brożek, zaliczył swoją szóstą bramkę w sezonie. Jeśli tak dalej pójdzie, za Łotyszem zaczną się oglądać kluby znacznie mocniejsze od Widzewa. Lechiści z pewnością mogą mieć do siebie sporo pretensji, bo wynik jest znacznie gorszy od gry, którą pokazali w Łodzi. Ostatnie tygodnie to jednak dla zawodników Michała Probierza pasmo niepowodzeń – porażką z Widzewem przedłużyli passę meczów bez zwycięstwa do sześciu. Być może Daisuke Matsui, który niedługo powinien powrócić do składu Lechii, pomoże wrócić gdańszczanom na zwycięską ścieżkę.

Swoich kibiców zawiódł też Lech, który niespodziewanie nie potrafił pokonać ostatniego w tabeli Podbeskidzia. Choć Kolejorz przez większą część meczu przeważał, przeprowadzał całkiem składne akcje i raz po raz zagrażał bramce Rybanskiego, w ogólnym rozrachunku zdołał oddać zaledwie jeden celny strzał. Taki wynik z pewnością nie przystoi kandydatowi do mistrzostwa, nie ma więc wątpliwości, że trener Rumak będzie miał co robić w przerwie na mecze reprezentacji. Górale zaś wciąż pozostają z zaledwie jednym zwycięstwem na koncie i choć ich strata do bezpiecznej lokaty jest minimalna, wiele wskazuje na to, że nieprędko opuszczą strefę spadkową.

Korona przerwała passę, Jaga zwolniła tempo

Wydawało się, że seria meczów bez wyjazdowej wygranej Korony Kielce nigdy się nie skończy, jednak zawodnicy Jose Pachety zatrzymali licznik na dwudziestu jeden spotkaniach. Przez większą część meczu to Zawisza przeważał i to on stwarzał więcej zagrożenia pod bramką rywala, jednak kielczanie skutecznie zabezpieczyli tyły, strzelili jednego gola i zabrali komplet punktów do domu. Złocisto-Krwiści wciąż znajdują się w strefie spadkowej, ale mają zaledwie pięć punktów straty do ósmej lokaty, ostatniej pozwalającej grać w grupie mistrzowskiej. Zawisza traci do niej jedno oczko mniej, ale z pewnością bardziej niż w górne rewiry tabeli spogląda na dół, bo ostatnie Podbeskidzie jest za nim zaledwie o dwa punkty.

W Białymstoku spotkały się dwa zespoły, które lubią ofensywną i ładną dla oka piłkę. Jagiellonia, która strzelała gola w każdym dotychczasowym meczu, musiała uznać wyższość Cracovii, którą do zwycięstwa poprowadził strzelec dwóch bramek, Dawid Nowak. Był snajper GKS Bełchatów od początku sezonu jest w bardzo dobrej formie i ma na swoim koncie już pięć goli. Kibice wciąż muszą jednak drżeć z zdrowie Nowaka, bowiem znany z dużej podatności na kontuzje zawodnik nie ma żadnego wartościowego zmiennika. Takiego problemu nie ma szkoleniowiec Jagiellonii, który ma w swojej talii asa w postaci Bekima Balaja. Albańczyk, który w polskiej lidze uzbierał pięć bramek wchodząc z ławki, tym razem zagrał w pierwszym składzie, ale grając od początku nie zaprezentował się już tak dobrze. Wiele wskazuje na to, że w kolejnym meczu znów zacznie spotkanie wśród rezerwowych.

W ostatnim spotkaniu kolejki Piast podejmował u siebie Ruch i po raz kolejny rozczarował swoich kibiców. Gliwiczanie zanotowali piątą porażkę i jak na razie nic nie wskazuje na to, by znów mieli być sensacją rozgrywek. Do tego miana bliżej jest na razie Ruchowi, który pod wodzą Jana Kociana sprawuje się nadspodziewanie dobrze i mimo mało imponującej kadry ma tyle samo punktów, co Śląsk Wrocław. Wydaje się, że wygrana z Legią i remis z Lechem nie były dziełem przypadku.


Wyniki 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Zawisza Bydgoszcz 0:1 Korona Kielce
Śląsk Wrocław 2:0 Zagłębie Lubin
Jagiellonia Białystok 1:2 Cracovia
Pogoń Szczecin 1:4 Górnik Zabrze
Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0 Lech Poznań
Wisła Kraków 1:0 Legia Warszawa
Widzew Łódź 4:1 Lechia Gdańsk
Piast Gliwice 0:2 Ruch Chorzów

Statystyki 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli - 19
  • Średnia goli na mecz – 2,4
  • Zwycięstwa gospodarzy - 3
  • Remisy - 1
  • Zwycięstwa gości - 4
  • Żółte/czerwone kartki – 33/3
  • Liczba widzów – ok 85 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 10,6 tys.

Polecamy