Blamaż Legii, Lech wraca do gry – podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Kompromitująca porażka Legii w Gliwicach i strzelecki popis Lecha z Bełchatowem sprawiły, że różnica między tymi zespołami zmalała do trzech punktów. Nowym liderem po Wielkich Derbach Śląska został Górnik, a pokonany w nich Jan Kocian najprawdopodobniej straci posadę. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.
Kryzys Wisły, Pawełek znowu w akcji
Wiślacy rozpoczęli sezon z przytupem i na pewien czas zasiedli na fotelu lidera, ale w ostatnich tygodniach krakowski mechanizm wyraźnie się zaciął. Po porażkach z Legią i Cracovią oraz Lechem w Pucharze Polski, Biała Gwiazda chciała odbić się od dna w pojedynku z Jagiellonią, ale skończyło się na czwartej z rzędu porażce do zera. Trzeba jednak podkreślić, że Wisła stwarzała sobie sytuacje, jednak fenomenalne zawody rozegrał 17-letni Bartłomiej Drągowski, który parę razy uchronił przyjezdnych od straty gola. Trzy ligowe porażki z rzędu zepchnęły zawodników Franciszka Smudy na szóstą lokatę, ale strata do pierwszego miejsca wynosi zaledwie trzy oczka, zatem większych powodów do niepokoju krakowianie nie mają. Z kolei Jagiellonia udowadnia, że jej ofensywa istnieje również bez sprzedanego do Arabii Daniego Quintany. Sześć goli w dwóch meczach i trzecia pozycja w ligowej tabeli to dowody na to, że białostoczanie mają zadatki na czarnego konia rundy.
W piątkowy wieczór Śląsk miał szansę na to, by po jedenastu seriach gier przewodzić całej stawce. Warunek był jeden: w Bielsku-Białej należało pokonać słabo spisujące się ostatnio Podbeskidzie. Cały wysiłek drużyny z Wrocławia, która dwukrotnie obejmowała prowadzenie, został jednak zniweczony przez Mariusza Pawełka. Golkiper przyjezdnych popełnił katastrofalny błąd w dość prostej sytuacji i właściwie podarował gola Góralom. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 2:2 i fotel lidera przeszedł Śląskowi koło nosa, ale czwartej lokaty po jedenastu kolejkach nikt we Wrocławiu z pewnością się nie wstydzi. W dodatku wkrótce do gry powinien wrócić Marco Paixao, a wtedy piłkarze Tadeusza Pawłowskiego będą jeszcze groźniejsi.
Fatalną serię meczów bez wygranej kontynuuje Zawisza. Podopieczni Mariusza Rumaka przegrali z Pogonią aż 0:3 i wciąż ubijają dno ligowej tabeli. Aż trudno w to uwierzyć, ale od ostatniego ligowego zwycięstwa bydgoszczan minęły już blisko cztery miesiące! Od 20 lipca, kiedy to pokonali Koronę 2:0, zanotowali remis i 9 porażek, tracąc przy okazji 31 goli, czyli o 11 więcej, niż druga w niechlubnej klasyfikacji najgorszych defensyw... Korona. Zawiszy nie pomógł nawet powrót Herolda Goulona i 45 minut rozegrane przez Michała Masłowskiego – Pogoń nie miała z gośćmi żadnych problemów, a zwycięstwo byłoby jeszcze okazalsze, gdyby nie zmarnowany rzut karny Łukasza Zwolińskiego. Koszmar bydgoszczan trwa nadal i niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie miał się skończyć – średnia blisko 3 straconych goli na mecz to wyjątkowo twardy orzech, który będzie musiał zgryźć w przerwie reprezentacyjnej Mariusz Rumak.
Derby dla Górnika, blamaż mistrza w Gliwicach
Nietrudno było wskazać faworyta Wielkich Derbów Śląska, które w sobotni wieczór odbyły się w Chorzowie. Górnik zajmował przed meczem czwartą lokatę, Ruchu trzeba było szukać niemal na samym dnie ligowej tabeli. Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla Niebieskich, którzy objęli prowadzenie po trafieniu Kuświka, ale po końcowym gwizdku arbitra cieszyli się przyjezdni, którzy odpowiedzieli golami Łuczaka i Madeja. Derbowe zwycięstwo sprawiło, że przez dwa tygodnie zabrzanie rozsiądą się na fotelu lidera, chorzowianie z kolei nadal oglądają plecy trzynastu rywali. Mimo fatalnej passy w Ekstraklasie, niepotwierdzoną jeszcze, acz wielce prawdopodobną informację, jakoby szkoleniowiec Niebieskich Jan Kocian miał zostać zwolniony, należy uznać za kompletnie absurdalną, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze miesiąc temu Słowak był o krok od awansu do fazy grupowej Ligi Europy z zespołem, który personalnie prezentuje się miernie nawet w naszej skali. Niestety wygląda na to, że odpowiedzialność za słabe wyniki po raz kolejny zostanie zrzucona na trenera, który jeszcze parę tygodni temu był noszony na rękach, a żenująca niekompetencja władz klubu zostanie ukryta za niedorzecznym posunięciem, które pokazuje skalę amatorstwa panującego w Chorzowie.
Do miejsca w strefie spadkowej powoli przyzwyczajają się już piłkarze Korony, którzy w sobotę przegrali ósme ligowe spotkanie. Tym razem w niespecjalnie trudną rolę pogromców kielczan wcielili się gracze Górnika Łęczna, którzy po trafieniu Fiodora Cernycha zwyciężyli 1:0. Mając w pamięci fatalny start i kapitalny finisz ubiegłych rozgrywek prowadzonego przez Ryszarda Tarasiewicza Zawiszy, można było spodziewać się, że podobny scenariusz będą realizowali zawodnicy z Kielc, ale za nami już ponad 1/3 sezonu zasadniczego i na razie Korona wciąż nie może odpalić. Co prawda strata do bezpiecznego miejsca jest symboliczna, bo wynosi zaledwie jedno oczko, ale chyba sam Tarasiewicz nie spodziewał się, że początki jego pracy ze Złocisto-Krwistymi będzie aż tak trudne.
Po zwycięstwie nad Trabzonsporem Legia wracała do ligowego grania meczem z Piastem, który wydawał się być przyjemnym rywalem przed przerwą reprezentacyjną. Mistrzowie kraju wyglądali jednak na zdziwionych faktem, że zawodnicy z Piasta nie położyli się przed nimi na murawie i momentami wyglądali tak, jakby rozgrywali przedsezonowy sparing. Piast brutalnie sprowadził ich na ziemię, strzelając trzy bramki, wszystkie przy udziale Duszana Kuciaka. Kompromitująca postawa Legii mogła budzić niesmak, bowiem ewidentne odpuszczanie meczów ligowych staje się powoli niechlubnym zwyczajem warszawian i każe poddawać w wątpliwość ich profesjonalizm. Z kolei gliwiczanom należą się duże brawa – słabą grę rywala trzeba bowiem umieć wykorzystać, a gliwiczanie zrobili to perfekcyjnie, strzelając faworytowi trzy gole i tracąc tylko jednego w momencie, gdy mecz był już rozstrzygnięty.
Fenomenalny Kolejorz, Cracovia po staremu
Dziesięć straconych goli w czterech spotkaniach i druga pozycja w ligowej tabeli – wydawać by się mogło, że rewelacja rozgrywek, GKS Bełchatów, będzie dla dopiero wracającego do dobrej formy Lecha trudnym przeciwnikiem. Kolejorz zagrał jednak koncertowo i dosłownie rozjechał gości, aplikując im aż pięć goli. Mimo braku nominalnego napastnika, poznaniacy grali efektownie i, co najważniejsze, skutecznie, stwarzając mnóstwo sytuacji do zdobycia bramek. Fantastyczna gra Lovrencsicsa i Hamalainena oraz imponujące dokonania Jevticia, który wreszcie zaczął grać na swojej ulubionej pozycji, mogły robić wrażenie. Wygląda na to, że trener Skorża wyjątkowo szybko znalazł receptę na problemy Kolejorza. Po falstarcie w Białymstoku Lech rozbił Zawiszę i Bełchatów oraz zremisował z Legią, wykręcając w tych spotkaniach niewiarygodną średnią 4,3 gola na mecz. Wiele wskazuje na to, że kryzys w Poznaniu można oficjalnie uznać za zakończony.
Kibice z biało-czerwonej części Krakowa mieli nadzieję, że wygrane derby z Wisłą będą punktem zwrotnym w trudnym jak dotąd sezonie. Jednak już tydzień później zwolenników Pasów spotkało kolejne rozczarowanie – ich ulubieńcy przegrali w Gdańsku z Lechią i nadal pozostają na 13. miejscu w tabeli. Robert Podoliński jest więc niewątpliwie jednym z tych trenerów, którzy nie mogą doczekać się przerwy reprezentacyjnej. Ta może być kluczowa również dla Lechii, w której nadal panuje stan zawieszenia. Prowadzący ją bowiem trenerzy Unton i Kalkowski nadal mają status tymczasowych i prawdopodobnie wkrótce ktoś zastąpi ich na ławce biało-zielonych. Jednak dwa mecze, w których prowadzili dotychczas Lechię, były dla nich bardzo udane – najpierw udało się wywalczyć punkt w Zabrzu, a następnie, dzięki pokonaniu Cracovii, wskoczyć wreszcie do górnej ósemki. Nie można więc wykluczyć tego, że ten duet dostanie szanę, by dłużej popracować z gdańską ekipą.
Wyniki 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
- Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 Śląsk Wrocław
- Wisła Kraków 0:2 Jagiellonia Białystok
- Górnik Łęczna 1:0 Korona Kielce
- Lechia Gdańsk 1:0 Cracovia
- Ruch Chorzów 1:2 Górnik Zabrze
- Piast Gliwice 3:1 Legia Warszawa
- Pogoń Szczecin 3:0 Pogoń Szczecin
- Lech Poznań 5:0 GKS Bełchatów
Statystyki 11. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
- Liczba goli – 23
- Średnia goli na mecz – 2,9
- Zwycięstwa gospodarzy – 5
- Remisy – 1
- Zwycięstwa gości – 2
- Żółte/czerwone kartki – 32/1
- Liczba widzów – ok. 72 tys.
- Średnia frekwencja na mecz – ok. 9 tys.