menu

Górnik Zabrze spadnie. Ale istnieje życie po życiu [KOMENTARZ]

12 maja 2016, 20:46 | Rafał Strzelec

Górnik Zabrze zremisował z Koroną Kielce w meczu 36. kolejki Ekstraklasy i zaprzepaścił niemal na pewno swoje szanse na utrzymanie w lidze. Górnicy muszą w sobotę wygrać z Termaliką w Niecieczy, a także liczyć na zwycięstwo Śląska nad imiennikiem zabrzańskiego zespołu z Łęcznej. W przeciwnym wypadku śląski klub zagra w przyszłym sezonie w 1. lidze.

Górnik Zabrze spadnie. Ale istnieje życie po życiu
Górnik Zabrze spadnie. Ale istnieje życie po życiu
fot. Lucyna Nenow

Zespół z Zabrza spadnie, bo w tym sezonie jest zespołem najgorszym. Co do tego nie ma wątpliwości. Oczywiście, to drużyna Podbeskidzia jest póki co na szarym końcu, ale to przecież nie kto inny jak Górnik Zabrze spędził najwięcej czasu na dnie tabeli. Górnik spadnie także dlatego, że Śląsk Wrocław nie będzie umierał za drużynę z Zabrza. Piłkarze z Dolnego Śląska są pewnie już głowami na urlopie, a myślami siedzą nawet kanapie, oglądając wyczyny bardziej uzdolnionych kolegów podczas EURO 2016. Oczywiście nie znaczy to, że odpuszczą sobotni mecz, ale czy za wszelką cenę będą chcieli skrzywdzić podopiecznych Andrzeja Rybarskiego? Górnik spadnie także dlatego, że musi wygrać. We wtorek zaś widzieliśmy, co oznacza dla zabrzan jakikolwiek przymus - dla Trójkolorowych jest on krępujący. Przy tak mizernej ofensywie jestem pełen obaw, czy w Niecieczy padną jakiekolwiek bramki. Zabrzański zespół spadnie także dlatego, że jest to racjonalne. W utrzymanie wierzą już tylko kibice, być może sami piłkarze zakłamują jeszcze rzeczywistość. Ale prawda jest taka, że kiedy odrzucimy wszelkie irracjonalne przesłanki, fani z Zabrza mogą powoli bukować bilety do Bytowa, na Suwałki, tudzież szykować oprawę na Śląski Klasyk z zaprzyjaźnioną katowicką GieKSą.

Jest jednak jeden podstawowy powód, dla którego Górnik spadnie i jest on chyba najboleśniejszy - ekipa z Zabrza zdegraduje się sama, bo nie wyciągnęła wniosków. Na Roosevelta nie uczą się własnej historii. Tak jak kiedyś symbolem upadku zespołu z Zabrza byli Paweł Strąk, czy Damian Gorawski za kadencji Henryka Kasperczaka, tak obecnie takim atrybutem będą Paweł Golański i Maciej Korzym z czasów Leszka Ojrzyńskiego/Jana Żurka. W klubie postanowiono przebudować drużynę, ale zrobiono to z taką samą dozą niedbałości, jak w sezonie 2008/2009, gdy zabrzanie również zlecieli z ligi. Ta lekcja jest tym bardziej bolesna, że dotyczy tego samego zespołu, a są jeszcze zawodnicy, którzy tamte czasy doskonale pamiętają. Mam na myśli obecnego kapitana, Adama Dancha, a także doświadczonego Mariusza Przybylskiego.

Spadek z Ekstraklasy na pewno nie jest niczym przyjemnym, ale to nie oznacza, że Zabrze znika z piłkarskiej mapy Polski. Jest on o tyle bolesny, że za Górnikiem stoi potężna tradycja - 14 mistrzostw, 6 pucharów Polski i cała plejada gwiazd piłkarskich, które miały poważny wpływ na losy piłki nożnej w naszym kraju, głównie w kontekście występów w reprezentacji. Nieprzypadkowo kibice śpiewają przy każdej okazji, by Górnicy zagrali jak za dawnych lat. Spójrzmy jednak na fakty - Górnik ostatnie mistrzostwo zdobył w ... 1988 roku. Ostatni raz na ligowym podium drużyna z Zabrza znalazła się w 1994 roku, gdy zajęła trzecie miejsce. Od tamtej pory Górnik był albo ligowym średniakiem, albo musiał bić się o utrzymanie do ostatnich kolejek. Czasy, gdy klub z Zabrza był dominatorem, albo przynajmniej jednym z faworytów do tytułu, przeminęły. Kadencja Adama Nawałki przykryła nieco finansową i organizacyjną paranoję, która wyszła bokiem drużynie z Zabrza w sezonie obecnym. Dlatego trzeba spojrzeć racjonalnie i powiedzieć sobie wprost - Górnik prędzej czy później załapałby się na autostradę do 1. ligi.

Spadek ten jednak nie oznacza, że w przyszłości Górnik nie będzie odgrywał wiodącej roli w Ekstraklasie. Chodzi głownie o to, by zarząd klubu i władze miasta, uzurpujące sobie od jakiegoś czasu wpływy w Górniku, spojrzały na sytuację z boku i wyciągnęły należyte wnioski. Górnik Zabrze to już nie tylko o sprawy boiskowe, ale także organizacyjno - finansowe. Te przecież bezpośrednio wpływają wciąż na zarządzanie pierwszą drużyną zabrzańskiego zespołu. Kwestie piłkarskie powinno się pozostawić sztabowi szkoleniowemu. Wciąż nie wiadomo, czy Jan Żurek dalej będzie prowadził Górnika, ale przecież są w Zabrzu ludzie, którzy mogą wziąć na siebie odpowiedzialność za nową drużynę. Nową, to znaczy bez przypadkowych najemników, bez zarobkiewiczów i ludzi bez sportowej ambicji. Do tego dołożyć należy zawodników młodych, mających nadzieję na większą karierę niż w drugim zespole zabrzańskiego zespołu. Armin Cerimagić jest chyba najlepszym przykładem na to, że warto czasem postawić na młodego chłopaka, który swoim zaangażowaniem realnie wpływa na grę zespołu. Taki kolektyw mógłby pokusić się spokojnie o awans za rok, a już wkrótce położyć podwaliny pod wielkiego Górnika, za którym w Zabrzu tęsknią od wielu, wielu lat.

Przykład idzie z góry. Cracovia, która wróciła do Ekstraklasy w 2013 roku, jest już bardzo blisko gry w europejskich pucharach. Taką samą przepustkę ma już zapewnioną Zagłębie Lubin, które jest przecież beniaminkiem ligi. Miedziowi są chyba najlepszym przykładem, że z najemnika nie ma zawodnika, a postawienie na młodzież, wspartą kreatywnym i rozsądnym trenerem, staje się dźwignią do sukcesów w najwyższej klasie rozgrywkowej. A przecież dodatkowym atutem zespołu z Zabrza jest piękna tradycja i fantastyczni kibice, którzy są z zespołem na dobre i na złe.

Możliwy jest wciąż scenariusz, że w Ekstraklasa pozostanie w Zabrzu. Skłaniając się jednak ku bardziej realistycznej życzę władzom klubu z Roosevelta rozsądnych decyzji. Tylko na merytorycznej podstawie można budować wielkość, którą często zaczyna się tworzyć od zera.


Polecamy