Zawisza nie dogonił Legii. Gole Rzeźniczaka i Żyry zapewniły zwycięstwo mistrzom Polski
Legia Warszawa pokonała w Bydgoszczy miejscowego Zawiszę 2:1. Bramki dla piłkarzy Henninga Berga zdobyli obchodzący 28. urodziny Jakub Rzeźniczak i Michał Żyro. Dla gości trafił Wagner Borges. Stołeczny zespół wygrał po raz ósmy w sezonie i obronił pozycję lidera.
Przed tym spotkaniem nie mogło być innego faworyta, aniżeli zespół mistrza Polski i lidera Ekstraklasy. W Bydgoszczy jednak nadzieja tkwiła w tym, że Legia Warszawa nie spisuje się najlepiej bezpośrednio po meczach pucharowych, a taki miał miejsce w środę w Kijowie, gdzie podopieczni Henninga Berga pokonali Metalista Charków 1:0. Gospodarze liczyli, że będą w stanie pójść za ciosem po poniedziałkowym triumfie nad GKS Bełchatów 2:1, szczególnie że w zespole rywala miało nastąpić kilka zmian personalnych w wyjściowym składzie. Tak rzeczywiście było i na murawę bydgoskiego obiektu wybiegli chociażby Mateusz Szwoch, Marek Saganowski czy też były zawodnik Zawiszy Igor Lewczuk.
Pierwsza połowa bezsprzecznie należała jednak do Wojskowych, którzy wprawdzie nie stwarzali sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych, ale dominowali na boisku i potrafili tę przewagę zamienić na gole. Na pierwszego gola trzeba było czekać do 30. minuty gry, kiedy to do akcji ofensywnej Legii niespodziewanie dołączył obchodzący dziś 28. urodziny Jakub Rzeźniczak. Obrońca Legii sam sobie sprawił prezent z tej okazji, świetnie, choć nieco szczęśliwie wykańczając dośrodkowanie z prawej strony boiska autorstwa Łukasza Brozia.
Kilka minut później mieliśmy na murawie sporą kontrowersję, gdy w starciu z Łukaszem Broziem w polu karnym rywala padł Jorge Kadu. Sędzia nie zdecydował się na wskazanie na wapno i nawet po kilku powtórkach trudno było stwierdzić, czy rzeczywiście podjął dobrą decyzję. Karnego dla Zawiszy więc nie było, a dosłownie chwilę później gospodarze musieli odrabiać już dwubramkową stratę. Świetnym prostopadłym podaniem w pole karne popisał się Marek Saganowski, a Michał Żyro bez większego trudu pokonał w sytuacji sam na sam Andrzeja Witana. Dzięki tej bramce Legia prowadziła do przerwy w Bydgoszczy 2:0.
Druga część gry była jednak zupełnie inna, bo i na boisko z szatni wyszła zupełnie inna drużyna Mariusza Rumaka, która uwierzyła, że jest jeszcze w stanie wywalczyć w tym spotkaniu korzystny wynik. Bardzo dobrej sytuacji nie wykorzystał Jakub Łukowski, którego zmierzające do bramki uderzenie w ostatniej chwili wybił Ivica Vrdoljak. Chwilę później niewiele pomylił się w dobrej okazji Wagner i ten sam piłkarz w 64. minucie gry przywrócił nadzieje gospodarzom w korzystny wynik.
Sytuacja ta była jednak niespotykana, bo najpierw bardzo bliscy strzelenia trzeciego gola byli legioniści. Po rzucie wolnym dla Legii piłkę już na samej linii bramkowej złapał Andrzej Witan i rozpoczął kontrę Zawiszy, która kilkanaście sekund później zakończyła się świetnym dośrodkowaniem Jorge'a Kadu i kontaktowym trafieniem Wagnera.
Uskrzydlony tym faktem Zawisza starał się jeszcze zaatakować, ale podopiecznym Mariusza Rumaka nie udawało się stworzyć już jakiejś bardzo groźnej sytuacji pod bramką Dusana Kuciaka. Zdecydowanie więcej było złośliwości i kartek, których sędzia Tomasz Musiał tego dnia rozdał siedem. Gospodarze grali bardzo ambitnie i momentami zamykali rywala na jego połowie, ale ostatecznie nie udało się doprowadzić do remisu. Legia pokonała na wyjeździe Zawiszę 2:1 i wróciła na fotel lidera Ekstraklasy. Gra niebiesko-czarnych jednak może napawać kibiców z Bydgoszczy sporym optymizmem, bo w niedzielny wieczór nie byli oni słabszym zespołem od mistrzów Polski.