menu

Ekstraklasa. Adam Dźwigała (Wisła Płock): Najważniejszy mecz dopiero przed nami

15 maja 2019, 01:30 | Kaja Krasnodębska

- Przed nami najważniejszy mecz. Nie możemy myśleć o tym, że do utrzymania wystarczy nam remis z Zagłębiem Sosnowiec. W sobotę zawalczymy o wygraną - obiecywał Adam Dźwigała. We wtorek Wisła Płock z nim w pierwszym składzie pokonała 1:0 Górnika Zabrze i poprawiła swoją sytuację w tabeli.


fot. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press

Pokonując Górnika Zabrze 1:0 Wisła Płock przedłużyła swoje nadzieje na utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. Jedyną bramkę już na samym początku spotkania zdobył Giorgi Merebashvili i tylko dobra postawa Nafciarzy w defensywie sprawiła, że korzystny dlań rezultat udało się utrzymać aż po końcowy gwizdek. To pierwsze czyste konto płocczan od przeszło miesiąca. Po raz ostatni zachowali je 8 kwietnia w debiucie Leszka Ojrzyńskiego. Pokonali wówczas Śląsk Wrocław 2:0. Wtorkowa wygrana byłą jeszcze istotniejszą. - Bardzo się cieszę, że wreszcie udało się nie stracić gola. Ostatnio choć dużo strzelaliśmy, to też dużo tych bramek zdobywali w starciach z nami rywale - przyznawał po ostatnim gwizdku stoper Wisły Adam Dźwigała.

- Dzisiaj przerwaliśmy tę passę i to w tak ważnym dla nas spotkaniu. To nie był łatwy mecz, bo tu na Górniku nigdy nie gra się łatwo. Tutaj zawsze pada dużo bramek, w składzie jest kilku naprawdę dobrych zawodników ofensywnych. Sam Igor Angulo strzelił przecież w tym sezonie 22 gole. A nam udało się zachować czyste konto. To ogromny pozytyw - mówił obrońca, który powrócił do wyjściowego składu po trzech meczach przerwy. Przeciwko Miedzi zagrał jednak na pozycji defensywnego pomocnika. Teraz powrócił do roli stopera, na co wpływ miała kontuzja Igora Łasickiego. Wypożyczony z Napoli obrońca w sobotę przed czasem opuścił boisko we Wrocławiu.

Łasicki nie jest jedynym zawodnikiem zmagającym się z urazem. Do końca sezonu nie zagrają także m.in. Thomas Daehne czy Marcel Zapytowski. W bramce ponownie stanął więc Bartłomiej Żynel, do przerwy nie musiał interweniować ani raz. Zabrzanie nie zdołali oddać ani jednego celnego strzału. - W pierwszej połowie graliśmy dużo lepiej niż po przerwie - mówił Dźwigała. - W drugiej części gry oddaliśmy inicjatywę Górnikowi. Chcieliśmy ten wynik utrzymać, rywale mieli odwrotny cel. Dla nich był to ostatni domowy mecz w tym sezonie, na trybunach pojawiło się sporo kibiców. Wspierali swój zespół, dopingiem nieśli zespół do uderzania na bramkę. Nasz bramkarz zaliczył jednak kilka udanych interwencji, mieliśmy trochę szczęścia, gdy piłka odbijała się od słupka.

Górnik naciskać zaczął zwłaszcza w końcówce, z rzadka wypuszczając gości z ich połowy. - Od 75. minuty było oblężenie, chociaż też mieliśmy kilka sytuacji. Strzał Damiana Rasaka, wychodziliśmy z kontratakami. Górnik zagrał dobre spotkanie, ale z jego przebiegu zasłużyliśmy na zwycięstwo - stwierdził urodzony w 1995 roku zawodnik.

Boisko mógł opuszczać zadowolony. Tym razem Nafciarzom towarzyszyły znacznie lepsze nastroje niż w sobotę kiedy to przegrali ze Śląskiem 1:2 i na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu wpadli do strefy spadkowej. - Nie są to łatwe sytuacje, ale to wszystko dzieje się tak szybko, że tego czasu na rozmyślanie nie ma zbyt dużo. To jest pozytywne, bo szybko mieliśmy okazję do rehabilitacji. Pokazaliśmy, że potrafimy się podnieść i teraz wszystko jest w naszych rękach, nogach i głowach. Jeśli wygramy z Zagłębiem Sosnowiec, utrzymujemy się i jest fajnie.

W związku z porażką Miedzi Legnica ze Śląskiem Wrocław, Nafciarzom do pozostania w Lotto Ekstraklasie wystarczy zaledwie remis z zamykającym stawkę beniaminkiem. - Nie możemy myśleć o tym, że wystarczy nam jeden punkt. Chcemy wygrać to spotkanie - zapowiedział Dźwigała. - To będzie najważniejszy mecz w tym sezonie.


Polecamy