Deleu zadedykował debiutancką bramkę swojej mamie
Ponad 2,5 roku Deleu czekał na pierwszego gola w T-Mobile Ekstraklasy. Gdy ta chwila nadeszła, zrobił to w typowy dla Brazylijczyków sposób: z zegarmistrzowską precyzją, zewnętrzną częścią stopy, wpakował piłkę do siatki obok bezradnego Michała Gliwy.
Trafienie Deleu nie było jednak na wagę trzech punktów. Zagłębie Lubin zdołało wyrównać w końcówce stan spotkania na 2:2. - Po raz pierwszy, w Polsce, z trybun oglądała moją grę mama. Dziękuję jej i Bogu za to, że mogłem zdobyć bramkę - mówił uradowany prawy obrońca gdańskiej Lechii, który cieszy również forma, w jakiej się znajduje. - Początek przygody z Lechią też miałem bardzo udany. Potem nadeszła kontuzja, ten sezon zacząłem w rezerwach. Nie byłem wściekły. Nikogo co prawda nie znałem, liga była nieco specyficzna, ale podchodziłem do tego spokojnie, bo wiedziałem, ze wrócę do pierwszego zespołu.
Deleu wygląda z meczu na mecz coraz lepiej. Zauważają to nie tylko lokalni dziennikarze, ale i on sam. - Po prostu taki jestem, że lubię podłączać się do akcji ofensywnych. Dzisiaj chyba to fajnie wyglądało, zwłaszcza, że współpracuję z moim rodakiem, Ricardinho. - Nie przegraliśmy czterech meczów, dzisiaj było blisko kolejnej wygranej. Szkoda, ale już za tydzień popracujemy nad trzema punktami - dodał Deleu, który nie weźmie swojej mamy na spotkanie do Zabrza. - Mama jest już kilka dni w Polsce. 13 grudnia wracam z nią do Brazylii.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net