Czy Jędrzejczyk był faulowany przez Baszczyńskiego? Odpowiadamy
Wielkie wątpliwości były nie tylko przy rzucie karnym dla Ruchu, ale również przy "11" podyktowanej za faul Marcina Baszczyńskiego na Arturze Jędrzejczyku. Zapytaliśmy również i o tę sytuację.
Sporo sprzecznych opinii wywołały sobie sytuacje z rzutami karnymi podyktowane wczoraj na Łazienkowskiej przez sędziego Musiała z Krakowa. Zbadaliśmy już sprawę z Łukaszem Janoszką i nie będziemy do niej wracać.
Janoszka uparcie twierdzi, że Skaba go "zahaczył". Po co?
Trzeba również zająć stanowisko w sprawie sytuacji z 59. minuty meczu, gdy w polu karnym upadł Artur Jędrzejczyk, a sędzia wskazał na "wapno".
Porozmawialiśmy tuż po meczu z Marcinem Baszczyńskim. Obrońca Ruchu upierał się przy swojej wersji. - Pokazaliśmy, że zależy nam bardzo, a później no... szkoda, że w takim meczu, w sumie dobry sędzia, popełnia taki błąd i tracimy drugą bramkę. Potem już było bardzo ciężko.
Dziś pojechaliśmy specjalnie w tej sprawie na Ł3, by zamienić słówko z Arturem Jędrzejczykiem, bo powtórki dają podstawy by twierdzić, że zahaczenie o pięty zawodnika jednak było, ale pewności nie mieliśmy (zresztą, nie tylko my, bo dyskusja o słuszności tej decyzji trwa na wielu portalach).
- Nie wiem, może w kreta kopnąłem? Albo sam się kopnąłem? Nie no, żartuję. Poważnie mówiąc, to faul oczywiście był. Zostałem zahaczony od tyłu w pięty i tyle - powiedział nam "Jędza".
Piłkarz dołożył od siebie sporo w tej sytuacji. Upadł bardzo teatralnie i to rzeczywiście mogło wyglądać na "symulkę". Faul jednak był, co pokazują powtórki - sędzia Musiał bez problemu się ze swoją decyzją obroni.
Nasz werdykt w obu sytuacjach jest więc taki:
- za próbę (udaną) wymuszenia rzutu karnego żółtą kartkę powinien otrzymać Janoszka;
- karny po faulu na Jędrzejczyku został podyktowany prawidłowo.
Oczywiście kibice Ruchu będą rozgoryczeni, do pieca cały czas dokłada prezes Dariusz Smagorowicz twierdząc, że Legia ma zagwarantowane mistrzostwo i Puchar Polski. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Mimo błędu przy ocenie pierwszej sytuacji absolutnie nie winimy sędziego Musiała i mamy nadzieję, że nie zostanie w żaden sposób ukarany, bo oba zdarzenia były niezwykle trudne w ocenie nawet po obejrzeniu niezliczonej ilości powtórek.