menu

Czwarty do brydża [KOMENTARZ]

20 marca 2017, 11:23 | Bartłomiej Krawczyk

W grze o tytuł zostało czterech graczy - dokładnie tylu, ilu potrzeba do brydża. Jednak w tym przypadku odejście od stołu jednego z nich nie sabotuje całej gry. Przeciwnie - nie zabrakłoby chętnych, by przekonać się, czy rywale nie mają przypadkiem alergii na arszenik. Bo w grze o tron wygrywasz, albo giniesz.

Lechia przegrała u siebie z Lechią 1:2
Lechia przegrała u siebie z Lechią 1:2
fot. Karolina Misztal / Polska Press

Trzech to za mało, pięciu – za dużo. Do gry w brydża potrzeba dokładnie czterech graczy – dokładnie tylu, ilu zostało nam kandydatów do mistrzostwa. Gra toczy się już wiele godzin, nie brakuje dobrego towarzystwa i emocji. Pomieszczenie osnute jest gęstym dymem i buzuje od emocji – jedna iskra, zła interpretacja losów gry zagrozi rozpadem przyjaźni czy miłości. Choć pojedynek wkracza w decydującą fazę, jeden z graczy ma już mocno podkrążone oczy i daje pierwsze sygnały wyczerpania, po prostu chce spać.

Wczoraj Lechia przegrała po raz trzeci z rzędu, ponownie z bezpośrednim konkurentem w walce o tytuł. A przecież wszystko szło doskonale – wcześniej punkty zgubiła Jagiellonia i Lech, na trybunach pobito rekord frekwencji i, co za tym idzie, atmosfera była niezwykle gorąca, a na boisku goście z Warszawy nie mogli sobie pozwolić na zbyt wiele. Generalnie cud, miód malina, aż tu nagle Michał Kucharczyk musiał zbyt dosłownie potraktować kurtuazyjne „czuj się jak u siebie” i zepsuł całe święto.

Choć bywa, że trenerzy na pomeczowych konferencjach starają się za wszelką cenę przekonać wszystkich, że oglądali inny mecz, a ich zawodnicy tak naprawdę zagrali kapitalne zawody, tak naprawdę trudno nie zgodzić się z Piotrem Nowakiem – po meczu z Legią Lechia nie musi czuć się zażenowana swoją postawą. Jest wiele do poprawienia, lecz nie jesteśmy w dołku. Powtarzam – dobrze graliśmy w piłkę. W pewnym momencie okazji było wiele – dodał też trener. I w tym miejscu trzeba jednak postawić ważne pytanie. Skoro nie są w dołku, jeśli jest tak dobrze, to czemu jednak jest źle?

Porażki z Lechem czy Legią, choć z pewnością nie cieszą, nie są także per se powodem do wstydu. Problem Lechii jest jednak szerszy – w roku 2017 wyraźnie spuścili z tonu. W sześciu meczach po przerwie zimowej gdańszczanie zdobyli ledwie 7 punktów, wyraźnie ustępując bezpośrednim rywalom w walce o tytuł – Lechowi (16 punktów na wiosnę), Legii (13 punktów) i Jagiellonii (10 oczek). Dla porównania – w pierwszych sześciu spotkaniach sezonu podopieczni Piotra Nowaka zdobyli 13 „oczek”, notując najlepszy start w ligowej stawce.

Jeszcze 3 kolejki temu – po 23 rozegranych meczach, Lechia była samotnym liderem z przewagą 4 punktów nad drugą Jagiellonią, 5 nad trzecim Lechem oraz aż 7 nad czwartą Legią. Dzisiaj to piłkarze Piotra Nowaka spoglądają z dołu na swoich rywali, tracąc 3 „oczka” do „Jagi” oraz 2 do „Kolejorza” i „Wojskowych”. Ot, to w końcu LOTTO Ekstraklasa – powiedziałby ktoś – jak sama nazwa wskazuje, wyniki zaskoczą nas jeszcze nie raz, nie dwa. I chociaż Lechia w dalszym ciągu jest poważnym kandydatem do tytułu, w chwili obecnej to właśnie ona jest tym podmęczonym graczem, marzącym wyłącznie o ciepłym łóżku, mimo że całkiem niedawno nic na to nie wskazywało.

Do końca sezonu pozostało jeszcze 11 kolejek, w czasie których pretendenci do mistrzostwa niemal na pewno pogubią punkty, złapią kartki i kontuzje. Jaki to ogrom czasu, jak wiele może się zmienić – to pokazali w ostatnich trzech grach zawodnicy Lechii, którzy w okamgnieniu po mistrzowsku skomplikowali swoją sytuację w tabeli. Choć trener Nowak unika słowa „kryzys”, Lechia wiosną, w odróżnieniu od minionych sezonów, nie punktuje jak kandydat do mistrzostwa. Mimo że piłkarsko nie wygląda to źle, prawda jest taka, że to piękne akcje, które zamiast golami kończyły się słupkami, poprzeczkami czy paradami bramkarzy przesądzały o tym, że wielu drużynom tytuły wymknęły się z rąk. Detale, jak powiedziałby Tomasz Hajto. Odwrócenie tej tendencji jest teraz podstawowym celem sztabu szkoleniowego, w przeciwnym razie nie pomogą nawet potknięcia konkurencji.

Czas na reprezentację jest dla Lechii niczym krótka przerwa pomiędzy kolejnymi rozdaniami, w czasie której można solidnie przewietrzyć pokój i pożywić się talerzem pożywnej zupki, ewentualnie wprawić w dobry nastrój za pomocą, jak to poetycko ujął Janusz Gajos w filmie „Żółty szalik”, dobrze zamrożonej ulubionej substancji. W odróżnieniu jednak od brydża, w którym odejście jednego gracza sabotowałoby całą grę, w futbolu nikt nie będzie się oglądać na to, czy lechiści pozostaną przy stoliku. Już prędzej ktoś sprawdziłby, czy gdańszczanie mają alergię na arszenik. Bo w grze o tron wygrywasz, albo giniesz.

EKSTRAKLASA w GOL24


Więcej o [a]http://www.gol24.pl/ekstraklasa;EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy[/a]

Pod Ostrzałem GOL24


<iframe src="//get.x-link.pl/fbc78d17-0672-85df-dbb1-7aa6498ee4e8,62a3a252-33e1-3976-9c06-ec556c11e6b1,embed.html" width="739" height="416" frameborder="0" webkitallowfullscreen="" mozallowfullscreen="" allowfullscreen=""></iframe>
WIĘCEJ odcinków [a]http://www.gol24.pl/pod-ostrzalem/;Pod Ostrzałem GOL24;nf[/a]

15,11862208,22952646/"><h2><b>Najpiękniejsze reporterki piłkarskie [TOP 15]</b></h2><img src="https://d-pt.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/bc/c4/58bf32a2d671d_o,size,1088x550,crop,0.0000x0.0009x0.9944x0.5028,opt,w,q,71,h,3cd8e7.jpg" width="100%"></a>


Polecamy