menu

Czterej byli muszkieterowie Legii, którzy chcą pokrzyżować jej plany

11 kwietnia 2015, 10:32 | Paweł Stankiewicz / Dziennik Bałtycki

W kadrze Lechii jest czterech piłkarzy, którzy mają za sobą grę w barwach Legii. Dziś są jednak w zespole z Gdańska i mogą ograć swój były klub.

Jakub Wawrzyniak będzie miał okazję zagrać przeciw swojemu byłemu klubowi
Jakub Wawrzyniak będzie miał okazję zagrać przeciw swojemu byłemu klubowi
fot. Karolina Misztal/Polskapresse

Łukasz Budziłek, Jakub Wawrzyniak, Ariel Borysiuk i Daniel Łukasik to piłkarze, którzy grali w Legii, a dziś reprezentują biało-zielone barwy. Trzej ostatni to także byli albo obecni reprezentanci kraju. Budziłek był w kadrze Legii, ale nie zagrał w żadnym spotkaniu ligowym w barwach zespołu ze stolicy. W drużynie z Gdańska też na razie przegrywa rywalizację z Mateuszem Bąkiem. I choć pierwszy bramkarz biało-zielonych popełnił błąd w Krakowie, to raczej może być spokojny o miejsce w bramce w sobotnim spotkaniu z Legią. Wawrzyniak i Borysiuk to ważne postacie w zespole trenera Jerzego Brzęczka.

Borysiuk jest w coraz lepszej formie i znakomicie wykonuje swoją pracę w defensywie, ale też pomaga drużynie w grze do przodu. Wawrzyniak świetnie wprowadził się do zespołu i jak grał, to gdańszczanie stracili tylko jedną bramkę. Kuby zabrakło w Krakowie, defensywa się posypała, i Lechia wiosną przegrała po raz pierwszy. Dobra wiadomość jest taka, że Wawrzyniak już wrócił do treningów, a więc jest szansa, że wystąpi przeciwko Legii, w której spędził sześć lat.

- Myślę, że na tym poziomie nie będzie to miało większego znaczenia, że czterech piłkarzy Lechii ma za sobą grę w Legii - uważa Jerzy Jastrzębowski, który jako trener sięgnął z Lechią po Puchar Polski. - Dla Borysiuka Legia to może i wyjątkowy klub, ale w Gdańsku zarabia pieniądze. A on jest zawodowcem i jedyne, co może zrobić, to nie manifestować radości z gola albo z wygranej. W takim meczu nie wyobrażam sobie sentymentów - dodał.

Były szkoleniowiec biało-zielonych uważa za to, że dla tych piłkarzy gra przeciwko Legii to może być jedynie pozytywna motywacja. - Jakby klub chciał tych piłkarzy, to by ich nie puścił. I to dla nich będzie motywacja, żeby właśnie w tym meczu się pokazać - uważa Jastrzębowski. - Mogą tym meczem pokazać, że dobrze wypadają na tle takiego zespołu jak Legia i tylko dobrą grą można sobie zapracować na sympatię.

Sobotni mecz będzie idealny dla tych piłkarzy, aby wykreować się na bohaterów. Bo o tym spotkaniu na pewno będzie się mówiło. Byli legioniści mogą w znaczny sposób przyczynić się do ogrania mistrzów Polski, ale jednocześnie przyczynić się do przybliżenia biało-zielonych do gry w grupie mistrzowskiej.

- Budziłek w Gdańsku jeszcze się nie pokazał. Lechii potrzebny był lider i takim, choć może jeszcze nie w pełni, jest Sebastian Mila. Potrzebni też byli doświadczeni ludzie w obronie i Wawrzyniak dał dużo Lechii - mówi Jastrzębowski. - Borysiuk miał słabszy początek, ale dochodzi pomału do siebie. Do Lechii przyszli zawodnicy, którzy ostatnio nie grali i nie byli w rytmie meczowym. Potrzebowali czasu. Łukasik jest dla mnie dużym znakiem zapytania. Obserwując go w Legii, uważałem, że to gracz na reprezentację. Dobry w defensywie, z uderzeniem z drugiej linii. Jednak ciężko mu się przebić do składu. Pamiętajmy, że to są mistrzowie Polski w barwach Legii, więc prezentują wysokie umiejętności, ale potrzebują czasu i motywacji.

Jest jeszcze jeden piłkarz, który łączy obydwa kluby. To Jakub Kosecki. Od dawna związany z Legią, ale przez pół roku grał w zespole biało-zielonych na wypożyczeniu i miał spory wkład w to, że drużyna z Gdańska utrzymała się wtedy w T-Mobile Ekstraklasie. Kariera Koseckiego nie rozwinęła się jednak tak, jak oczekiwał tego sam zawodnik. Dziś Kosecki jest tylko graczem rezerwowym w zespole mistrzów Polski. Przed rundą wiosenną chciała go Lechia, ale do transferu nie doszło. Może po sezonie biało-zieloni jeszcze raz spróbują sięgnąć po "Kosę".

Dziennik Bałtycki


Polecamy