menu

Żytko: To już ostatni dzwonek dzwoni

20 kwietnia 2012, 10:15 | Jacek Żukowski / Gazeta Krakowska

Cracovia staje przed kolejnym meczem ostatniej szansy, grając dzisiaj z Widzewem. - Trzeba "łapać" kontakt z Lechią. Jestem przekonany, że zrobimy wszystko, byśmy wygrali - mówi przed spotkaniem Mateusz Żytko, obrońca "Pasów".

Cracovia - Widzew Łódź LIVE! - Relacja na żywo w Ekstraklasa.net od 18!

Mecz ostatniej szansy? Ile już takich spotkań było w tym sezonie! Każdy najbliższy mecz Cracovii określa się takim mianem. Czy słusznie? - Czekają nas jeszcze cztery mecze - mówi obrońca "Pasów" Mateusz Żytko. - Dwa u siebie i dwa na wyjeździe. Rzeczywiście to już ostatni dzwonek dzwoni. Trzeba "łapać" kontakt z Lechią. Jestem przekonany, że zrobimy wszystko, byśmy wygrali.

Krakowianie jeszcze nie mogą zapomnieć o poniedziałkowym spotkaniu w Warszawie, które przegrali z Polonią niejako na własne życzenie, choć wcale nie byli wiele gorszą drużyną od "Czarnych Koszul", jednak indywidualne błędy zadecydowały o ich niepowodzeniu. - Po naszych lepszych meczach wydawało się, że więcej przywieziemy z Warszawy - mówi obrońca Cracovii. - Ale zauważył też to trener Michniewicz i tak ustawił grę swego zespołu, by wyeliminować nasze atuty, czyli grę skrzydłami. Polonia nie atakowała jakoś szaleńczo, starała się mądrze wyprowadzać kontry, nie stwarzała sobie zbyt wielu sytuacji bramkowych. Jednak niepotrzebnie straciliśmy bramki, warszawianie mając dwóch bardzo dobrych wykonawców z przodu - Caniego i Dwaliszwiliego zrobili różnicę, choć nie ustępowaliśmy im w polu.

Dzisiaj krakowianie będą musieli zaryzykować, nie ma już czego bronić, własny stadion obliguje ich do ataków. - Zawsze są dwie strony medalu - przestrzega jednak Żytko. - Grając wysoko pressingiem, narażamy się na to, że w obronie zostawiamy więcej miejsca, musimy grać "jeden na jeden" i zawsze może być różnie. Ważne, żebyśmy pierwsi strzelili bramkę i "ustawili" sobie mecz.

Widzew dawno już zapewnił sobie utrzymanie, dlatego może mieć przewagę psychologiczną nad gospodarzami, wśród których tylko Hosek, Nawotczyński i Suworow nie mogą grać z powodu kontuzji. Ale w podobnej sytuacji było niedawno Podbeskidzie Bielsko-Biała, które jednak przegrało w Krakowie. - Trzeba się zastanowić, czy brak presji zadziała pozytywnie, czy zawodnicy Widzewa mogą grać na pełnym luzie? - mówi Żytko. - My takiego luzu nie mamy, ale nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak bardzo chcemy wygrywać, zwłaszcza u siebie, na własnym stadionie przy ul. Kałuży. Stale to powtarzam, a kończy się niepowodzeniami i to jest taki magiczny krąg. Pora się wreszcie z niego wyrwać! Tylko to się liczy.

Po zawirowaniu z Saidim Ntibazonkizą (nie pojechał do Warszawy) nic nie stoi na przeszkodzie, by teraz zagrał od początku. Dyrektor Cracovii Radomir Szaraniec zdementował pogłoski o rzekomym konflikcie między zawodnikiem, a trenerem Kafarskim. Piłkarz normalnie trenuje i jest do dyspozycji szkoleniowca. - Trener będzie miał kłopoty bogactwa przy ustalaniu osiemnastki na ten mecz - mówi Żytko. - Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś pozytywnego. Ktoś kto nie był zawodowym sportowcem nie zrozumie, w jak ciężkiej sytuacji jesteśmy, na pewno nie jest tak, że nie chcemy, to w końcu nasza praca.

Gazeta Krakowska

Czytaj także:


Polecamy