menu

Celtic – Legia LIVE! Gole Żyro i Kucharczyka zabiły nadzieje Celticu na awans

6 sierpnia 2014, 09:57 | Jakub Seweryn

Tylko skrajni optymiści mogli przypuszczać, że mistrz Polski, Legia Warszawa, pojedzie na rewanż z Celtikiem Glasgow z trzybramkową przewagą. Rzeczywistość dla podopiecznych Henninga Berga okazała się jednak wyjątkowo pozytywna i w środowy wieczór będą oni musieli w Edynburgu tylko przypieczętować swój awans do kolejnej rundy.

Pierwszy mecz na Pepsi Arenie w Warszawie przeszedł oczekiwania wszystkich. Mało kto bowiem mógł się spodziewać, że mistrzowie Polski w tak lekko, łatwo i przyjemnie poradzą sobie ze swoim renomowanym rywalem. Wynik 4:1 był tak naprawdę najniższym możliwym wymiarem kary dla The Bhoys, którzy po przerwie przeżyli prawdziwy ostrzał artyleryjski na własną bramkę. Legia mogła, a może i powinna wygrać to spotkanie wyżej, bo przecież dwóch rzutów karnych nie wykorzystał Ivica Vrdoljak. Nie zawiodła defensywa, a atak z genialnym Miroslavem Radoviciem pozwolił rozbić przy Łazienkowskiej utytułowanych Szkotów.

Nie oszukujmy się, odrobienie przez Celtic strat z pierwszego spotkania byłoby dla warszawskiej Legii totalną kompromitacją. Jeśli Wojskowi myślą o awansie do Champions League, a taki jest przecież ich cel, to nie mogą sobie pozwolić na stratę tak wysokiej przewagi. Można jedynie ubolewać, że legioniści trafili na tak wysoko notowaną drużynę już 3. rundzie eliminacyjnej, bo przez to nawet w razie wyeliminowania Celtiku czeka ich kolejny dwumecz z równie silnym rywalem, zanim udałoby się im awansować do ‘piłkarskiego raju’, jak nazywana jest w Polsce faza grupowa Ligi Mistrzów.

Co gorsza dla popularnych ‘The Bhoys’, ze względu na trwające w Glasgow Igrzyska Wspólnoty Brytyjskiej, nie będą oni mogli rozegrać rewanżu na swoim Celtic Park, a jedynie na oddalonym o 60 kilometrów Murrayfield Stadium w Edynburgu. Nie ma wątpliwości, że jest do ogromna strata dla zespołu Ronny’ego Deili, który na swoim stadionie potrafił już dokonywać cudów. Zwycięstwo z Barceloną, odrobienie dwubramkowej straty w dwumeczu z kazachskim Szachtiorem Karaganda, czy też niezwykła pogoń za Artmedią Petrżalka (choć zakończona niepowodzeniem) przed dziewięcioma laty, gdy Celtic z Maciejem Żurawskim i Arturem Borucem w składzie przegrał na Słowacji 0:5, by w rewanżu wygrać 4:0 i być o jedną bramkę od dogrywki.

Celtic potrafi więc w dwumeczach odrabiać straty, jednak za każdym razem miało to miejsce na Celtic Park, a czy stać na to osłabionych mistrzów Szkocji w Edynburgu? Jest to bardzo wątpliwe. Grając bez zawieszonego za czerwoną kartkę Efe Ambrose’a czy kontuzjowanych Scotta Browna oraz Jamesa Forresta, Szkoci są znacznie słabszym zespołem pod każdym względem, czy to w obronie, czy w ataku.

Legia takich problemów nie ma. Jeszcze w poniedziałek stało się jasne, że nie będzie żadnych przeciwwskazań dla występu bramkarza Dusana Kuciaka, który ostatnio borykał się z drobnymi problemami zdrowotnymi. Zespół Henninga Berga jedzie na Wyspy w najsilniejszym składzie, a kibiców w Polsce, bardziej niż rezultat środowego meczu, może martwić jednak fakt, iż najprawdopodobniej nie będzie on transmitowany w żadnej stacji telewizyjnej w naszym kraju. Negocjacje TVP ze szkockim klubem zakończyły się bowiem fiaskiem i w grę wchodzi jedynie transmisja internetowa nie najwyższej jakości.

Spotkanie Celtic Glasgow – Legia Warszawa zostało zaplanowane na środę 6 sierpnia, na godzinę 20:45. Pojedynek rozgrywany na Murrayfield Stadium w Edynburgu poprowadzi włoski arbiter Paolo Silvio Mazzoleni. Relacja na żywo z tego spotkania na portalu Ekstraklasa.net.


Polecamy