menu

Burić dla Ekstraklasa.net: Taka sytuacja przytrafiła mi się pierwszy raz w życiu

21 kwietnia 2013, 23:05 | Wojciech Maćczak, T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Kuriozalną bramkę wpuścił w meczu z Zagłębiem Lubin golkiper Lecha Poznań Jasmin Burić. Wychodząc do wrzutki Szymona Pawłowskiego Bośniak minął się z piłką, która następnie wpadła do bramki. – Taka sytuacja przytrafiła mi się pierwszy raz w życiu – stwierdził po meczu poznański golkiper.

Całość wyglądała następująco: po dośrodkowaniu Roberta Jeża z rzutu rożnego piłka trafiła na 30. metr do Szymona Pawłowskiego. Ten zdecydował się na wysoką wrzutkę w pole karne, do której próbował dojść Aleksandar Tunchev. Widząc nadbiegającego Bułgara Burić zdecydował się na wyjście z bramki, ale zawahał się, a futbolówka przeleciała mu między nogami. Golkiper Lecha próbował ją gonić, ale dogonił dopiero w bramce, przez co już w piątej minucie Zagłębie objęło prowadzenie.

Takie sytuacje Buriciowi przytrafiają się nad wyraz rzadko. Zazwyczaj 26-letni bramkarz stanowi pewny punkt zespołu i raczej ratuje go przed utratą gola. W tym sezonie do tej pory przytrafiła mu się tylko jedna poważniejsza wpadka, gdy w meczu z Pogonią Szczecin również minął się z piłką po długim zagraniu. Nie była to jednak aż tak kuriozalna sytuacja.

Co zatem wydarzyło się w polu karnym Lecha? Na to pytanie nie potrafił odpowiedzieć sam Jasmin. - Nie potrafię tego opisać. Naprawdę taka sytuacja przytrafiła mi się pierwszy raz w życiu, nigdy wcześniej takiej bramki nie puściłem. Nie wiem, jak to wyglądało z boku, z mojej perspektywy była to trudna piłka. Wyszedłem z bramki, bo widziałem, że inaczej do piłki dojdzie gracz Zagłębia. Później stanąłem, za bardzo nie wiedziałem, czy on ją dopadnie, czy nie. Czułem tylko, że piłka trafiła mnie w nogi, przeleciała między nogami i było za późno – opisywał sytuację bramkarz Lecha. Dodał również, że próbował już analizować to wydarzenie, ale najpierw musi obejrzeć zapis wideo. – Pytałem już trenera bramkarzy, jak to wyglądało, stwierdził, że muszę zobaczyć nagranie i wtedy to przeanalizujemy – stwierdził.

Na szczęście dla Jasmina był to jego jedyny błąd w tym meczu. Do tego Lech szybko odrobił straty i ostatecznie zainkasował komplet punktów. Dlatego bramkarz Lecha po meczu wyglądał na zadowolonego. – Dzisiaj pokazaliśmy, że nasza drużyna żyje, że w szatni jest dobra atmosfera i że mamy charakter. Chyba przez ostatnie trzy lata Lech nie zdołał wygrać meczu, który wcześniej przegrywał 0:1. Dzisiaj to się udało i pokazaliśmy, że gonimy Legię do samego końca – mówił.

Trzeba przyznać, że poznaniacy bardzo szybko wzięli się za odrabianie strat i już po pół godzinie gry prowadzili 2:1. – Bardzo dobrze nam to wyszło. Nie pamiętam dokładnie, ale nasza pierwsza bramka padła około 20. minuty, druga w 30., dzięki czemu już do przerwy mieliśmy 2:1 i mogliśmy spokojnie kontrolować mecz. Moim zdaniem nie zagraliśmy tak dobrze, jak z Gliwicami, ale najważniejsze, że wygraliśmy i że trzy punkty zostały w Poznaniu – oceniał Jasmin.

Więcej o meczu Lech - Zagłębie:


Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy