menu

Bohaterowie Legnicy! Oni wywalczyli awans do Lotto Ekstraklasy [GALERIA]

29 maja 2018, 11:20 | PJ, DF

Miedź Legnica po zwycięstwie nad Chojniczanką Chojnice zapewniła sobie miejsce w Lotto Ekstraklasie w sezonie 2018/19. Sprawdźcie, kto przyczynił się do tego sukcesu.

Miedź Legnica po zwycięstwie nad Chojniczanką Chojnice zapewniła sobie miejsce w Lotto Ekstraklasie w sezonie 2018/19. Sprawdźcie, kto przyczynił się do tego sukcesu.
fot. Piotr Krzyżanowski
Mecze Miedzi we wszystkich rozgrywkach: 34. Średnia liczba punktów/mecz: 1,82. Te liczby mówią same za siebie. Trener Dominik Nowak był najlepszym szkoleniowcem na przestrzeni całego sezonu Nice 1 ligi
fot. Przemysław Świderski
Chorwat w kończących się rozgrywkach był jednym z filarów Miedzi. Nie tylko skutecznie bronił, ale też umiejętnie wyprowadzał piłkę.
fot. Paweł Sasiela
Ghańczyk nie mógł zagrać w meczu z Chojniczanką z powodu urazu, ale jego wkład w awans jest niepodważalny. Trener Nowak sprowadził go z Wigier Suwałki, bo znał jego zalety i wiedział, że piłkarza o takiej charakterystyce mu brakuje. Adu nie zawiódł oczekiwań i po dwóch latach wraca do Ekstraklasy (wcześniej grał w niej w barwach Podbeskidzia Bielsko-Biała - przyp. PJ).
fot. Krzysztof Kapica
Dla tego zawodnika powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej ma szczególny smak. Ostatni raz grał w niej w barwach Zagłębia Lubin, z którym w 2007 roku sięgnął po tytuł mistrza Polski. Teraz w derbach Zagłębia Miedziowego stanie po drugiej stronie barykady.
fot. Piotr Krzyżanowski
Prawdziwa ikona współczesnej Miedzi Legnica. Kapitan, idol kibiców, człowiek, od którego wiele zależy na boisku i w szatni. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że gdyby nie ten awans, to pewnie nie dane byłoby mu zagrać już w Ekstraklasie, a przecież łącznie rozegrał w niej blisko 200 spotkań (dokładnie 196), strzelił 20 bramek i zanotował aż 31 asyst. Uwaga ligowcy - "Łobo" is back!
fot. Piotr Krzyżanowski
Wypożyczony z Jagiellonii Białystok defensywny pomocnik to prawdziwy czołg środka pola. Na poziomie pierwszej ligi pokazał drzemiący w nim potencjał i udowodnił, że zasługuje na prawdziwą szansę na wyższym szczeblu. Nie przez przypadek wzbudza zainteresowanie innych klubów, w tym Śląska Wrocław.
fot. Piotr Krzyżanowski
Santana to prawdziwe odkrycie trenera Dominika Nowaka i za razem kolejny zawodnik, który przyszedł do Miedzi wraz z nim z Wigier Suwałki. Hiszpański Santana już dosyć nakoncertował się w I lidze. Teraz musi pokazać swój kunszt w Ekstraklasie.
fot. miedzlegnica.eu
Bramkarz, który we wrześniu skończy 36 lat wraca do Ekstraklasy po sześciu latach. Ostatni raz zagrał w niej w 2012 roku, jeszcze w barwach GKS-u Bełchatów. Potem wybrał ofertę z dalekiego Azerbejdżanu, a po powrocie tułał się po niższych ligach w Polsce. W Miedzi początkowo był tylko zmiennikiem Pawła Kapsy, ale od kilkunastu kolejek to on jest numerem jeden. Pytanie tylko, czy zostanie na następny sezon? To powinno się wyjaśnić już niebawem.
fot. Paweł Sasiela
Kolejny z Hiszpanów grających w Miedzi. Na ogół był piłkarzem podstawowego składu, choć niekiedy w kolejce przed nim do gry stawali Tomislav Bozić i Kornel Osyra. Niemniej sympatyczny Katalończyk był ważną postacią w drużynie Nowaka i o miejsce w kadrze na przyszły sezon powinien być spokojny.
fot. MKS Miedź Legnica S.A.
Urodzony na Ibizie skrzydłowy z przeszłością w Villarealu ma coś do udowodnienia w Ekstraklasie. Kiedy we wrześniu 2015 roku trafił do Miedzi od razu stał się jednym z jej najlepszych, o ile nie najlepszym piłkarzem. To zaowocowało transferem do grającego wówczas w elicie Górnika Łęczna, lecz na Lubelszczyźnie Hiszpanowi się nie wiodło. Wyjechał do Bułgarii (PFC Beroe Stara Zagora), ale w grudniu 2016 roku wrócił do Legnicy i znów stał się ważną częścią Miedzi. Oby tak samo było w Ekstraklasie.
fot. Piotr Krzyżanowski
Kolejny obok Rafała Augustyniaka piłkarz wypożyczony z Jagiellonii Białystok. Rozgrywający, który w Ekstraklasie zadebiutował mając ledwie 16 lat, po przyjściu do Miedzi prezentował się wręcz rewelacyjnie, ale potem nieco obniżył loty. Wahania formy u młodych zawodników to rzecz normalna i choć trener Nowak z pewnością chciałby zatrzymać go na dłużej, to raczej mało prawdopodobnym jest fakt, że Mystkowski w meczu Miedź Legnica - Jagiellonia Białystok w nadchodzącym sezonie będzie reprezentował barwy gospodarzy.
fot. miedźlegnica.eu
W Miedzi grał tylko jesienią. Spisywał się nieźle, choć nie aż tak dobrze, jak sezon wcześniej. Zimą dość nieoczekiwanie został wypożyczony do GKS-u Tychy. Powód tej decyzji był co najmniej... dziwny. Piłkarz miał dość duży problem z zębem i zamiast załatwić to w przerwie zimowej, poprosił o przerwę gdy piłkarze wracali już do treningów i gry. Rozzłościł tym nie tylko trenera, ale i resztę drużyny. Nie chciano rezygnować z bramkostrzelnego i wciąż perspektywicznego Słowaka (ma 24 lata), dlatego wypożyczono go do GKS-u Tychy. Tam pod koniec rundy znów zaczął strzelać, a jako że Miedź wywalczyła awans, jego kontrakt został automatycznie przedłużony. Latem znów zawita do Legnicy i wielce prawdopodobnym jest, że rozpocznie z drużyną okres przygotowawczy.
fot. Piotr Krzyżanowski
Urodzony w Brzegu Dolnym wychowanek Zagłębia Lubin jest kolejnym piłkarzem, który ma coś do udowodnienia w Ekstraklasie. Wcześniej grał w niej w barwach Piasta Gliwice i Bruk-Betu Termalici. Z pewnością dla niego samego najbardziej emocjonująco zapowiadają się derby z Zagłębiem.
fot. sport.lca.pl
To dopiero historia! Piłkarz, który zdaniem wielu w lipcu 2015 roku odchodził na "piłkarską emeryturę" do Legnicy, wraca w wielkim stylu. Może i 37-latek nie jest już w stanie rozegrać 30. kolejek po 90 min, ale swoim doświadczeniem wciąż może wiele wnieść do gry swojego zespołu, nawet jeśli miałby tylko wchodzić z ławki. Latem wygasa jego kontrakt, ale jak powiedział zaraz po wywalczeniu awansu dla Radia Wrocław - chciałby jeszcze kilka razy kopnąć piłkę w Ekstraklasie. Wedle informacji które do nas docierają taka szansa będzie mu dana.
fot. Piotr Krzyżanowski
Do końca się wahał, czy zimą tego roku podpisać kontrakt z Chojniczanką Chojnice, czy Miedzią Legnica. Oba kluby licytowały się o niego do ostatniej chwili ("Piona" był już nawet po badaniach medycznych w Chojnicach!), ale ostatecznie wybrał "Miedziankę" i dziś z pewnością tego wyboru nie żałuje. - Byłem już po słowie z Chojniczanką, myślami grałem już w Chojnicach, ale ostatecznie zdecydowałem się na Miedź. Mimo że w tamtym momencie Chojniczanka miała 5 pkt. przewagi nad drużyną z Legnicy, to czułem, że ten projekt ma większe szanse powodzenia. Cieszę się, że swoimi golami w jakiś sposób się do tego przyczyniłem, choć nie pokazałem jeszcze wszystkiego, na co mnie stać - mówi sam zainteresowany.
fot. miedzlegnica.eu
Nim trafił do Miedzi przeszedł podobną drogę do swego głównego konkurenta o miejsce między słupkami Łukasza Sapeli. Tak jak on grał w Ekstraklasie (łącznie 85 spotkań, większość w Wiśle Płock i Lechii Gdańsk), a potem wyjechał na południowy-wschód, zarobić trochę pieniędzy. Od 2012 roku grał na Cyprze i w Azerbejdżanie, a w 2016 roku wrócił do kraju i zakotwiczył w Miedzi. Ten sezon rozpoczął w podstawowym składzie, ale wiosną sztab szkoleniowy "Miedzianki" postanowił, że pora dać szansę wspomnianemu Sapeli. Niektórzy doszukiwali się pozasportowych powodów tej decyzji, ale trener Nowak zapewnia, że mając do dyspozycji dwóch równorzędnych bramkarzy chciał dać pograć obu.
fot. miedzlegnica.eu
Można powiedzieć, że w końcu znalazł swoje miejsce. Brat grającego w Napoli reprezentanta Polski (Piotra Zielińskiego - przyp. PJ) w lutym 2014 roku przeskoczył z trzecioligowej Ślęzy Wrocław do znajdującego się za miedzą, ale grającego w najwyższej klasie Śląska. Początek miał obiecujący - przez pierwsze półtora sezonu rozegrał 50 spotkań w Ekstraklasie i był zewsząd chwalony. Mówiło się o nim nawet w kontekście reprezentacji Polski. Później zaliczył jednak klasyczny "zjazd". Popełniał coraz więcej błędów i dostawał coraz mniej minut. W lipcu ubiegłego roku nie widząc dalszych perspektyw na grę we Wrocławiu skorzystał z oferty Miedzi i znów zaczął grać. W kończącym się sezonie zaliczył 20 występów w lidze i 2 w Pucharze Polski.
fot. Paweł Sasiela
Jedno z objawień tego sezonu. Historia urodzonego we Wrocławiu napastnika jest dość zagmatwana. Karierę rozpoczynał w juniorach Górnika Zabrze. Od małego dobrze rokował, ale brakowało mu siły przebicia. Z rezerw zabrzan najpierw był wypożyczony do Rozwoju Katowice a w sierpniu 2016 roku trafił do drugoligowej wówczas Olmipii Zambrów. Tam, mimo że był jednym z najlepszych strzelców całej II ligi, zaliczył spadek. Nie chciał grać w trzeciej, czyli de facto w IV lidze, ale miał problemy ze znalezieniem nowego pracodawcy. Brał udział w obozie w Trzebnicy organizowanym przez Polski Związek Piłkarzy dla zawodników pozostających bez kontraktów (więcej o tym przeczytasz [a]http://www.gazetawroclawska.pl/sport/a/oczy-pilkarskich-skautow-skierowane-na-trzebnice,12256032/;TUTAJ[/a], gdzie został dostrzeżony m.in. przez "Miedziankę". Choć nie zawsze grał w pierwszym składzie, to strzelił 9 goli i miał spory wkład w końcowy sukces.
fot. miedzlegnica.eu
Młodzieżowy reprezentant Polski to kolejny zawodnik, który do Miedzi przyszedł z zagranicy. Purzycki jest nieco innym przypadkiem, ponieważ on zaczynał karierę za granicą, a konkretnie w szkółce angielskiego Wigan Athletic. Nim wylądował w Legnicy grał jeszcze w drugoligowej holenderskiej Fortunie Sittard. Wiosną wygryzł ze składu innego młodzieżowca - Przemysława Mystkowskiego.
fot. B. Hamanowicz/Miedź Legnica
Prawdziwy syn marnotrawny. Chyba nie będzie przesadą, jeśli nazwiemy go jednym z najlepszych piłkarzy w historii legnickiego klubu. Reprezentant Finlandii grał w Miedzi od lutego 2016 roku. Mimo problemów z trzymaniem wagi był absolutną gwiazdą całej I ligi. W sierpniu 2017 roku odchodził w atmosferze skandalu. Był skłócony z drużyną i trenerem, a na dodatek zrezygnowała z niego przejęta przez Michała Probierza Cracovia, z którą wcześniej podpisał kontrakt. Po krótkiej przygodzie w szwedzkim Örebro SK wrócił do Miedzi, gdzie długo musiał pracować na odzyskanie zaufania. Ta sztuka mu się jednak udała i dziś znów jest ważną kartą w talii trenera Nowaka.
fot. Piotr Krzyżanowski
Mistrz Chorwacji z Hajdukiem Split i dwukrotny reprezentant swojego kraju przychodząc do Miedzi wywołał lawinę komentarzy. Wydawało się, że piłkarz z takim CV bez problemu powinien znaleźć sobie pracodawcę w Ekstraklasie. Przez ponad 8 lat grał na Ukrainie (m.in. w Dnipro Dniepropetrowsk, Krywbasie Krzywy Róg, Arsenale Kijów i Wroskiej Połtawie), a w momencie transferu do Miedzi fachowy portal transfermarkt.de wyceniał go na 700 tys. euro. 31-latek nie jest co prawda kluczową postacią w swoim zespole, ale wartościowym zmiennikiem, który kilka razy wpływał na końcowy rezultat.
fot. B. Hamanowicz/Miedź Legnica
Jeszcze jeden chłopak, który ma co udowadniać w Ekstraklasie. Wychowanek Górnika Wałbrzych w elicie grał dla Śląska Wrocław, gdzie jednak nie dostawał zbyt wielu szans, mimo że niemal zawsze gdy pojawiał się na boisku robił sporo "wiatru" na skrzydłach. Jego znakomicie zapowiadającą się karierę storpedowały nieco kontuzje. Kilka miesięcy grał ze śrubami w stopie, co sprawiało mu spory ból i nie pozwalało zaprezentować pełni swoich możliwości. Odszedł do Miedzi i gdy tylko był zdrowy - grał. Trafił nawet do reprezentacji Polski U-20. Wciąż może się rozwinąć, bo ma dopiero 21 lat. Cała kariera stoi przed nim otworem.
fot. Piotr Krzyżanowski
Z Węgrem wiązano spore oczekiwania, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że ich nie spełnił. Grał niewiele i nie był lepszy od piłkarzy, z którymi przyszło mu konkurować. Zimą odszedł do walczącego o utrzymanie w węgierskiej elicie Vasas FC i w 12 występach strzelił... 4 gole. Imponujący wynik jak na defensywnego pomocnika. Najwyraźniej najlepiej czuje się w ojczyźnie.
fot. miedzlegnica.eu
1 / 24

Polecamy